Trzy dni w Peugeot 301

Dużo ludzi, wstawanie o świcie, zimno, przemieszczanie się z miejsca na miejsce i brak czasu na tak prozaiczne czynności jak spokojne zjedzenie obiadu. Po prostu perfekcyjny sposób na spędzenie trzech listopadowych dni. :) Uwielbiam, jak się dzieje. Uwielbiam to zmęczenie, niedospanie i nowe wyzwania. No i uwielbiam poznawać nowych ludzi a właśnie to zapewniła mi wyprawa Peugeot ROUTE 301, w której miałam przyjemność uczestniczyć w zeszłym tygodniu.

Wspominałam Wam już, że Peugeot wypuścił nowy model samochodu. Nazywa się 301 i jest facetem. Tak, ten samochód to zdecydowanie mężczyzna, bo daje się łatwo prowadzić, jest pojemny, przyjemny w kontakcie fizycznym i bardzo tani jak na auto w swojej klasie.

Idea ROUTE 301 polegała (w sumie wciąż polega, bo podróż się jeszcze nie skończyła) na wysłaniu samochodu w trasę po Europie. W każdym kraju samochód prowadził lokalny VIP a ponieważ od ponad miesiąca jestem Znaną Blogerką, zostałam jednym z polskich kierowców 301. Chodziło o to, by przetestować nowy model Peugeot w różnych warunkach drogowych i pogodowych – a także „pod” różnymi kierowcami. Organizacją podróży zajęło się Continental Productions reprezentowane przez grupę uroczych Francuzów i kilku nie mniej uroczych (choć marudnych, ale to normalne) Anglików. Sami faceci. Czyż to nie cudowne? Już pierwszego dnia podzieliłyśmy ich między siebie z dziewczynami z Peugeot Polska. Biedni nie mieli nic do gadania.

Konwój Peugeot powitaliśmy na granicy w Cieszynie. 8 rano, mgła, wybieranie sobie Francuzów i te sprawy.

W końcu uroczyste przekazanie kluczyków na rynku w Krakowie.

Wstawaliśmy tak rano, że samochody były całe oszronione.

W ramach rozgrzewki aplikowałam sobie więc gorące wrażenia słuchowe…

…oraz wizualne.

Francuzi mieli fioła na punkcie bezpieczeństwa i komunikacji. Jadąc w konwoju, każde auto miało swoją mikrofa…. ekhm… krótkofalówkę, przez którą trzeba było informować o każdej zmianie pasa, chęci zatrzymania się na stacji lub próbie wyprzedzenia TIRa. Początkowo było to trochę upierdliwe, ale w gruncie rzeczy bardzo ułatwiło to organizację przedsięwzięcia. Tylko potem przez kilka dni odpowiadałam odruchowo „copy!” na każde wypowiedziane do mnie zdanie…

Byliśmy też w Rohanie. To w Olsztynie jest. Wiecie, tym pod Częstochową.

Kierowcy Rohanu.

A tu mycie 301, który przecież musiał się ciągle błyszczeć. Pierwszy raz w Polsce jest tylko jeden i musiał się wyśmienicie prezentować.

Drugiego dnia dołączyli do nas szaleni kierowcy z Peugeot Klubu Polska. Niektórzy przyjechali dziwnymi samochodami. Np. Adam ma Biedronkę – nieślubne dziecko 208 i Smarta.

Był też Krzysiek vel Burakko z imponującą brodą.

Oraz Agnieszka, diabeł nie baba za kierownicą, z którą rozgrzewałyśmy się w rytm Gangnam Style.

Z ekipą 301 pożegnałam się Kazimierzu Dolnym i już za nimi tęsknię. Uważam, że każda kobieta powinna mieć konstytucyjnie zapewnione takie wyprawy przynajmniej raz na pół roku. Bo to dobrze robi na psychikę, zapobiega PMSom i generuje mnóstwo uśmiechu. :)