5 powodów, dla których każda mama powinna mieć laktator

Po co mi laktator, przecież nie po to decyduję się na karmienie piersią, żeby potem buteleczki dziecku wyparzać

Tak myślałam w pierwszej ciąży. W drugiej już nie miałam złudzeń. Laktator, choć nasza przyjaźń miała swoje gorsze momenty, okazał się towarzyszem niezbędnym w moim maminym życiu. I koniec końców miałam dwa – jeden ręczny i jeden elektryczny. Każdej mamie polecam taki zestaw i dziś tłumaczę, dlaczego.

Ej, ja nie mam zamiaru karmić piersią, więc choć będę mamą, nie przyda mi się laktator” możesz odpowiedzieć. I ok, spoko, ja nikogo do karmienia piersią nie zmuszam i w pełni poprę Twoją decyzję, że będziesz karmić mieszanką, ale… chciałabym tylko najpierw upewnić się, że decyzja, którą podejmujesz, jest świadoma. Zerknij, proszę, na tę listę plusów karmienia piersią i plusów karmienia mlekiem modyfikowanym. Jeśli mimo wszystko uznasz, że wolisz mleko modyfikowane, dam Ci spokój :) Ale gdzieś tam w głębi serca mam nadzieję, że przekonasz się do KP. I wcale nie dlatego, że to lepsze dla dziecka. Tylko dlatego, że to jest superwygodne dla matki. A jako matka – egoistka, namawiam inne matki, żeby podążały moją drogą.

[Tak w sumie, to ten jedyny argument za karmieniem mlekiem modyfikowanym nam odpada, gdy mama karmiąca używa laktatora, bo wtedy może odciągać mleko, wyjść z domu i karmienie w tym czasie zostawić ojcu :) ]

No, to jak już mamy z głowy namawianie na karmienie piersią (nie mogłam się powstrzymać, jestem wielką fanką tej metody, a tydzień karmienia piersią zobowiązuje <3), to teraz opowiem Wam o powodach, dla których przyda się Wam laktator.

1. Siara i wszystko jasne.

Siara to takie pierwsze mleko, jakie produkują piersi mamy po porodzie. Jest żółtawe i bogate w różne dobroczynne składniki. To dlatego, że ma pomóc dziecku w pierwszych godzinach życia, gdy jest ono jeszcze delikatne, wrażliwe i ma osłabiony system odpornościowy. Jest to też pierwszy pokarm dziecka przyjęty doustnie – a nie dostarczony przez pępowinę. Dlatego razem z siarą noworodek dostaje pierwszą porcję przeciwciał od mamy, dużo białka, witamin i minerałów.

Pierwsza doba po porodzie to też czas, gdy mam nie ma jeszcze uregulowanej laktacji i (ja tak miałam) może cierpieć na bolesność piersi z powodu nadmiaru pokarmu, którym nie sposób skarmić dziecka. A to dlatego, że noworodek ma żołądek maleńki jak wisienka i po prostu wiele tego pokarmu nie zmieści.

I wtedy właśnie po raz pierwszy docenisz swojego nowego przyjaciela. Laktator. Nie chodzi o to, żeby ściągnąć nim cały pokarm z piersi (bo to tylko nakręci laktację i sprawi, że gruczoły mleczne będą produkowały jeszcze więcej mleka), ale trochę im ulżyć. Ściągnąć kilka, kilkanaście mililitrów, żeby pierś nie była już taka pełna i bolesna. Zdobytą w ten sposób siarę najlepiej …zamrozić. Bo to naprawdę najzdrowsze mleko, które może kiedyś pomóc Twojemu dziecku w chorobie i podwyższyć jego odporność.

2. Na nawał lub na rozkręcenie laktacji.

Nawał to nic przyjemnego. Zwłaszcza, jeśli noworodek jeszcze nie czuje potrzeby regularnie opróżniać Twoich piersi. A przeważnie nie czuje. Sam się dopiero uczy, jak to wszystko działa. Trzeba dać mu czas i mieć dużo cierpliwości. Ale jeśli chcesz ulżyć piersiom – a dziecko akurat nie chce ssać, to delikatnie ściągaj nadmiar mleka dłonią lub laktatorem.

Tak jak radziłam wcześniej – nie ściągaj całego mleka, bo tylko pogorszysz sprawę. Ściągnij trochę, żeby pierś nie była już tak nabrzmiała. To też świetny sposób na naukę ssania dziecka, które ma problem z uchwyceniem brodawki sutkowej. Dużo łatwiej łapie się w usta pierś miękką niż nabrzmiałą. I można dzięki temu uniknąć wielu błędów w przystawianiu dziecka, między innymi płytkiego ssania, które jest najczęstszą przyczyną bolesności brodawek sutkowych i ran.

Jeśli nie masz nawału i boisz się, że masz za mało mleka, spokojnie – taką obawę ma bardzo wiele kobiet. Najczęściej jest ona nieuzasadniona (to nasze złudzenie, bo nie widzimy, ile faktycznie pokarmu wypija dziecko), dlatego zanim zaczniesz panikować, skonsultuj się z promotorem karmienia piersią lub z doradcą laktacyjnym. Dopiero jeśli specjalista potwierdzi Twoje podejrzenia, sięgnij po pomoc farmakologiczną lub inne metody nakręcenia laktacji.

I pamiętaj, że piersi działają na zasadzie wolnego rynku. Czyli im większy popyt na mleko, tym większa podaż :) A to oznacza, że im częściej i dłużej piersi są „ssane”, tym więcej mleka produkują. Dlatego najlepszą metodą na zwiększenie produkcji mleka, jest częste przystawianie dziecka. A jeśli dziecko nie chce lub nie może ssać piersi – często używaj laktatora.

3. Praca lub studia? Tak, ale tylko z laktatorem.

To nieprawda, że nie można karmić piersią, jeśli chce się po porodzie wrócić do pracy lub na uczelnię. Można połączyć jedno z drugim. Ale jeśli chcesz utrzymać laktację, musisz też regularnie opróżniać piersi z mleka. Dlatego podczas godzin spędzonych poza domem (z dala od dziecka), miej przy sobie laktator, pojemniczki na mleko i jakąś torbę termiczną na przechowywanie pokarmu. Dzięki temu utrzymasz swoją laktację i zgromadzisz pokarm, którym ktoś pod Twoją nieobecność będzie mógł karmić dziecko.

Wiem, że nie każdy pracodawca i nie każda uczelnia dba jeszcze o swoje karmiące piersią pracownice, ale idziemy ku lepszemu. W wielu miejscach są już pokoje dla karmiących matek, gdzie możesz w spokoju odciągnąć pokarm. Możesz też korzystać z lodówek (do przechowywania mleka) i zamrażarek (do mrożenia wkładów, które potem włożysz do torby termicznej).

4. A co z piciem alkoholu lub braniem leków, które przenikają do mleka?

Wbrew krążącym po świecie mitom, nie trzeba wcale ściągać i wylewać mleka po wypiciu kieliszka wina. Mleko oczyszcza się tak jak krew – z czasem. Czyli wystarczy odczekać kilka godzin po takim kieliszku, żeby w mleku nie było śladu alkoholu. Ale jeśli zamierzasz wypić tego wina więcej i np. planujesz wieczór z przyjaciółmi na mieście lub wręcz weekend panieński, to przecież nie możesz sobie pozwolić na „przeczekanie” wielu godzin bez opróżnienia piersi.

Wtedy właśnie pojawia się on, laktator, cały na biało. Ściągasz pokarm, dzięki czemu piersi dostają trochę odpoczynku, laktacja nie zostaje przerwana, a ściągnięte w ten sposób mleko – choć nie może być podane do picia dziecku – może potem być dolane do …kąpieli. Taka domieszka łagodzi podrażnienia skóry i polecają ją wszystkie laktomaniaczki.

5. Na wszelki wypadek…

To jest tak naprawdę główny powód, dla którego ja mam laktator. Główna przyczyna, dla której nie wyobrażam sobie karmienia piersią bez tego jednego urządzenia. Po prostu muszę mieć w zamrażarce kilka buteleczek odciągniętego mleka, na wypadek gdybym musiała gdzieś wyjechać na weekend albo gdybym się poważnie rozchorowała i musiała wziąć leki, po których przez jakiś czas nie mogłabym karmić piersią. Dzięki takim zapasom mogę też raz na jakiś czas pozwolić sobie na wino z przyjaciółmi lub randkę z narzeczonym.

KONKURS

Zbliża się Światowy Tydzień Karmienia Piersią. Z tej okazji razem z marką Philips Avent przygotowaliśmy dla Was konkurs. Do wygrania laktator elektryczny Philips  Avent, taki sam jak mój, którego używam już w drugiej laktacji (i ten, co na zdjęciach). Najnowszy model ma oczywiście regulowaną siłę odciągania, tryb rozruchowy (czyli takie wstępne pobudzenie laktacji delikatną, szybką sekwencją) i działa na baterie, dzięki czemu można go zabrać do pracy, na uczelnię lub w podróż. Dodatkowo ma cechę, której mi kiedyś brakowało. Jest …cichy! Wreszcie można odciągać mleko tak, żeby nie obudzić śpiącego dziecka. I nie słychać go przez drzwi – ten ból zna każda mama, która kiedyś próbowała odciągać dyskretnie mleko w jakimś publicznym miejscu. Generalnie jest świetny, u mnie się doskonale sprawdza i polecam go każdej koleżance. :)

Żeby wziąć udział w konkursie, wystarczy w komentarzu pod tym artykułem opublikować odpowiedź na pytanie konkursowe:

Gdybyś miała wymyślić jedno zdanie, które miałoby pojawić się na plakacie promującym karmienie piersią, to brzmiałoby ono…

Razem z jury wybierzemy naszym zdaniem najlepsze hasło.

Biorąc udział w konkursie, akceptujesz regulamin (klik). Konkurs trwa do 7 sierpnia 2018 włącznie. Zwycięzcę wskażę do dnia 10 sierpnia 2018 poprzez opublikowanie tutaj (w aktualizacji tego wpisu) wybranego komentarza.

Powodzenia!


UPDATE: 

Zwycięzcą konkursu została Renata i jest fantastyczne hasło:

„Masz tę moc!”

Najpierw miałam kilka innych typów, ale gdy tylko zobaczyłam oczami wyobraźni „Masz tę moc” na tle jakiegoś pięknego rysunku lub zdjęcia matki karmiącej, to nie miałam wątpliwości, że to moje ulubione hasło <3

Renato, zgłoś się teraz, proszę na ten adres mailowy do 17 sierpnia 2018:
natalia@brandbuddies.pl

Gratuluję!