Czy kobiety lecą na kasę?

kasa

Obejrzałam właśnie taki „śmieszny” filmik w internecie i zrobiło mi się smutno.

Oczywiście przez cały czas można się było domyślać, że facet nie przyszedł się oświadczyć, tylko szykuje jakąś fajną ripostę, ale spodziewałam się czegoś lepszego, niż informacja o wygranej w totka. Bo albo jestem kosmitką, albo ta informacja nie ma żadnego, ale to żadnego znaczenia dla kobiety w nieudanym związku. Bo jeśli jakiś facet mnie nudzi, to niby w jaki sposób informacja o jakimś przypływie gotówki na jego koncie ma zmienić tę niezaprzeczalnie ogromną wadę? Zakładając, że w ogóle byłabym na miejscu takiej kobiety, po tym, co powiedział, pogratulowałabym mu i kamień spadłby mi z serca, że może dzięki wygranej kasie nie będzie jakoś specjalnie cierpiał po naszym rozstaniu. Ale rozumiem, że w założeniu film ma sugerować, że… no właśnie. Że co? Że ona teraz nagle się w nim zakocha? Że pożałuje swojej decyzji i będzie chciała tkwić w związku z beznadziejnym facetem? Po cholerę?

A jednak. Sam fakt, że filmik jednak ludzi śmieszy i jest tak popularny, świadczy o tym, że coś w tym jest i że kobiety faktycznie lecą na kasę. I jest to jak najbardziej naturalne i wcale nie tak trudne do zrozumienia. To, że istnieją od tej zasady wyjątki, nie zmienia faktu, że bogaci faceci mają większą łatwość w zdobywaniu sobie partnerek – choć może nie zawsze są to partnerki wartościowe. Chciałabym jednak przestrzec Was przed myśleniem, że lecą one „tylko na kasę”, bo głęboko wierzę, że one naprawdę, szczerze się zakochują w bogatych facetach. Po prostu tak jak jednych podnieca mózg, poczucie humoru i fantazja – tak innych kręci gruby portfel. Umiejętność radzenia sobie w pracy, bogactwo, sukces zawodowy były zawsze afrodyzjakiem dla kobiet, bo wiele z nas gdzieś podświadomie szuka partnera, który byłby dla niej oparciem w czasie ciąży i wychowywania dziecka. Na poziomie świadomości możemy sobie tłumaczyć, że pieniądze nie mają żadnego znaczenia, ale gdyby stanęło przed Wami dwóch Zenków, z których jeden byłby bez grosza a drugi miałby milion na koncie – wybrałybyśmy tego drugiego. Czyli jest to jakaś zaleta.

Pytanie, jak duże ma to dla nas znaczenie. Czy pieniądze są w stanie zniwelować  brak pożądania? Czy sprawią, że nagle przestaniemy się z Zenkiem nudzić? Czy zapewnią nam motylki w brzuchu na jego widok? U mnie nie. Nie przehandlowałabym własnej przyjemności z obcowania z ciekawym partnerem za finansowe bezpieczeństwo ani nie podnieca mnie zasobność portfela mężczyzn, których spotykam. Choć przyznam, że imponują mi ludzie, którzy odnieśli sukces w swojej (dowolnej) dziedzinie, bo to świadczy o ich inteligencji i talencie – a to już są dla mnie afrodyzjaki. Sęk w tym, że taki sukces nie równa się bogactwu. Może iść z nim w parze, ale nie musi. To dwie zupełnie inne rzeczy. Wygrana w totka, choćby najwyższa, nie jest dla mnie sukcesem i nie stanowi żadnego argumentu przy wyborze partnera na życie. Może dlatego tak mnie zniesmaczył ten filmik. I tu pytanie do tych nielicznych mężczyzn, którzy czytają tego bloga: czy też macie tak niskie zdanie o kobietach, jak twórcy tego skeczu? Czy spotkaliście na swojej drodze takie dziewczyny, które „lecą na kasę”?