Daj babie kwiatek.

male DSC01466

Jest w ciętych kwiatach coś niebywale smutnego. Rośnie taki niewinny kwiatek, aż w najpiękniejszym momencie jego życia ktoś go ścina, wiezie do kwiaciarni, wkłada w wiązankę innych zamordowanych kwiatków i takie ociekające jeszcze roślinnymi sokami trofeum wędruje do jakiejś niewiasty jako dowód miłości, by powoli konając, wysoczyć się w torturze więdnięcia i skończyć w śmietniku pod blokiem. No jakim trzeba być psychopatą, żeby dawać komuś w czułym geście okaleczoną roślinę z wyeksponowanymi …genitaliami!?

I jeszcze wpinają kwiaciarze w te kwiaty jakieś wstążki, weloniki, siateczki, papierowe ozdóbki, perełki, ogromne jakieś pięciokilowe liście łopianu czy innej przerośniętej babki, zawijają w papier, folię, sznurek i sreberka a w środek upychają trawę z suchymi gałązkami. Bitch please. Owijanie kwiatów w ozdóbki to jakaś chora dekoracjocepcja jest. Kwiaty same w sobie mają być piękne, a jeśli trudno znaleźć kwiat w plątaninie siana, to równie dobrze można komuś podarować papier pakowy zamiast prezentu.

Dzień nauczyciela. Pamiętam każdy dzień nauczyciela, bo MR nauczycielką była w trzech szkołach jednocześnie i z każdej przynosiła zyliard bukietów i kilka pudełek czekoladek. Czekoladki pożerałyśmy, myśląc czule o darczyńcach – a bukiety, jeśli czasowo się to dobrze zgrało, nosiłam moim nauczycielom do szkoły. Jak bukiet miał szczęście i trafił ponownie na nauczyciela z dzieckiem, to mógł powędrować do trzech nauczycielskich domów tego samego dnia.

Nie żebym nie lubiła kwiatów. Lubię. Kiedyś dostałam cudowny, spontanicznie zerwany bukiecik chabrów od mojej letniej miłości. Innym razem przyjaciel podarował mi najpiękniejszy na świecie bukiet z polnych kwiatów w ramach „lubię cię”. Wczoraj zaś spędziłam długi wieczór z Larsem, który dał mi jeden biały kwiat – ale za to wraz z liścikiem „Kradniesz me serce”. Lubię dostawać kwiaty. Wielkie bukiety czerwonych róż albo małe, urocze bukieciki stokrotek. Ale lubię też, gdy to coś znaczy. Gdy nie jest jakimś obowiązkowym akcesorium randkowym, zwyczajem walentynkowym lub tanim zastępstwem prezentu z okazji dowolnej. No i tak, jak pisał kiedyś Janson, warto jednak dowiedzieć się, jakie kwiaty lubi kobieta, zanim się do niej wyskoczy z jakimś… językiem teściowej.

81