Drogi czytelniku!

Z okazji Święta Miłości, Czułego Seksu, Romantyzmu, Ckliwości i wszystkiego, co urocze, ozdobione serduszkami i obsypane płatkami róż, chcę Ci podziękować, że jesteś taki zajebisty i że jesteś ze mną. Bo nie da się być ze mną i nie być zajebistym. Wszak trzeba mieć niezły dystans do siebie i do świata, by znosić moje teksty; niczym nieograniczone poczucie humoru, by się czasem uśmiechnąć pod wąsem no i ponadprzeciętną inteligencję, by umieć w ogóle mnie przeczytać. W końcu piszę tak niewyraźnie. Nie każdy umie to czytać. A Ty umiesz. Szacun i chwała Ci za to!

A teraz, odwdzięczając się za te wszystkie tegoroczne lajki, komentarze, szery i prywatne wiadomości, kilka życzeń specjalnie dla Ciebie:

Po pierwsze, nie daj się zimie. Zobacz, już zaraz będzie wiosna, kwiatki zakwitną, słoneczko przygrzeje, będziesz mógł na działce u kolegi napić się wódki jak człowiek, zjeść steka z grilla i wcale Ci nie będzie zimno w tych klapkach. Będzie przebosko. Tylko komary będą żarły, ale jakoś się przyzwyczaisz. Tak więc głowa do góry, idzie dobro w czystej postaci i jeszcze będziesz narzekał na upały, jak prawdziwy Polak.

Po drugie, oby Ci nigdy nie zabrakło marzeń, planów i ambitnych celów, nawet jeśli niekoniecznie masz czas i siłę na ich realizację. One gdzieś tam z tyłu głowy muszą być i niezależnie od tego, czy postanowisz je zdobywać szturmem, podejmując ogromne ryzyko – czy krok po kroczku zdobywasz świat – trzymam kciuki i to jest absolutnie zajebiste, że do czegoś dążysz. Właśnie to czyni Cię młodym, nawet jeśli masz już 30 lat na karku (jak ja) i właściwie nic tylko umierać.

Po trzecie, życie jest tak najeżone niespodziankami i zwrotami akcji, że nigdy nie wiesz, kiedy nagle wygrasz w totka albo cegła spadnie Ci na głowę, zabijając Cię na miejscu. To wbrew pozorom dość pozytywny komunikat, bo ma Ci uzmysłowić, że nie ma czegoś takiego jak „błąd życia”, „stracone lata” albo „mnie już nic dobrego nie czeka”. Ludzie zakochują się, zbijają pierwsze fortuny i postanawiają nagle startować w Iron Menie w wieku 60 lat. I im wychodzi. Serio. Nigdy nie jest za późno na nic, świat się nie wali od Twojej porażki a życie masz jedno, więc próbuj dalej. Najwyżej cegła spadnie Ci na głowę, zabijając Cię na miejscu, ale na to i tak wpływu nie masz.

Po czwarte, uśmiechaj się do ludzi i do siebie samego. Nie bój się zmarszczek i łysienia. Nie usuwaj pendrajwa z komputera w bezpieczny sposób. Pozwól ludziom wokół siebie mieć inne zdanie niż Ty. Nie staraj się też, żeby Cię wszyscy lubili. Szkoda na to wszystko czasu i nerwów.

Reasumując: samych zajebistości Ci życzę. :D

[Przepraszam za to publiczne rzyganie tęczą, ale dostałam ostatnio tyle pozytywnego feedbacku od ludzi, że karma wymagała ode mnie takiej czułości po prostu. Dzięki, że jesteście <3]

PS. Nie idę na „50 twarzy Greya”, bo podobno słaby, ale Seba znalazł jakieś pornosy o tym samy tytule… Walentynki <3