Dwa teksty, po których rozpoznasz głupka.

Śliczna dziewczyna w telewizji śniadaniowej przytoczyła właśnie wypowiedź swojego ojca, który dawał jej dobrą radę przed ślubem. Córeczko – powiedział – jak będziesz stawała przed ołtarzem, żeby przy sięgać komuś miłość i będziesz na 100% pewna, że chcesz poślubić tego człowieka, to odwróć się i odejdź. Weź ślub tylko, jeśli będziesz pewna na 200%.

„Nie jestem pewien na 100%, tylko na 200%!”

Generalnie jeśli określasz swoją pewność, swoje przekonanie, wiedzę z jakiejś domeny lub uczucie na więcej niż 100%, to przestaję Ci wierzyć. Nie możesz obiecać czegoś, czego nie masz. 100% pewności to jest WSZYSTKO, co możesz mieć. Jeśli mówisz o 101%, to tak jakbyś był ulicznym handlarzem i próbował mi sprzedać telefon z funkcją teleportacji. Po takiej deklaracji wszystko, co mówisz dalej, nie ma już znaczenia.

„Przysięgam, że będę Cię kochać zawsze! „

I kolejna deklaracja, która świadczy o rzucaniu słów na wiatr – lub o nieznajomości natury uczuć. Mówi się przecież, że miłość jest ślepa, że miłość jest silniejsza od wszystkiego, że serce nie sługa – a co rok setki tysięcy Polaków przysięga (i to przy świadkach i na świętości!), że będzie kogoś kochać do końca życia. Ludzie, błagam, to nie jest przysięga, którą możecie składać, bo to nie Wy decydujecie o własnej miłości. Decyduje o niej też ta druga osoba, całe Wasze otoczenie, czas, chemia, a nawet zwykły przypadek. Nie możecie przysięgać, że za rok o tej porze będzie padał deszcz, prawda? To nie przysięgajcie sobie miłości. Bo to naprawdę potem głupio wygląda: te wszystkie rozwody i złamane słowa.

Tak, wiem, że to tylko figury stylistyczne i że tak naprawdę można je odczytywać jako podkreślenie swojej pewności albo podkreślenie siły swojej miłości. Ale i tak ich nie lubię. Słowo ma dla mnie wartość i dlatego próbuję walczyć z brakiem logiki w deklaracjach. :)