Dzieci nie są głupie

Gdy miałam 4, może 5 lat, bardzo lubiłam śpiewać i tańczyć (to mi niestety zostało do dziś, ale już nie jest takie urocze). Szczególnie lubiłam pewną piosenkę o żabie, której teraz już nie mogę sobie przypomnieć… Matka Rodzicielka, która zawsze była wyjątkowo czujna w wychwytywaniu moich talentów, postanowiła wysłać mnie do radia. A może to było zwyczajne studio nagraniowe.. cholera wie. Ważne, że pewnego dnia pojechałyśmy „pośpiewać”, jak to określiła i wylądowałam w ciemnym studiu z ogromnymi słuchawkami na uszach. Jakiś facet coś tam podpinał, coś się kręcił, MR zostawił w innym pokoju, po czym powiedział:

– Teraz posłuchasz piosenki o żabie. Potem piosenkę puścimy drugi raz, ale już bez głosu wokalisty. Jeśli będziesz miała ochotę pośpiewać, to śpiewaj.

I poszedł.

No to wysłuchałam piosenki o żabie. Potem poleciał sam podkład. Dziwnie brzmiał trochę, ale ok. Nie miałam jakiejś specjalnej ochoty śpiewać, bardziej mnie interesowało dość dziwacznie urządzone wnętrze, w którym się znajdowałam.

Facet znów wszedł, zdjął mi słuchawki, uśmiechnął się i zaprowadził mnie do MR. MR mnie uściskała, powiedziała, że „nic nie szkodzi” i normalnie wróciłyśmy do domu.

– Mamo, ale o co właściwie chodziło? Po co myśmy tam pojechały?
– No bo myślałam, że skoro tak ładnie śpiewasz, to może kiedyś to Ty będziesz śpiewała swoją ulubioną piosenkę o żabie i będziemy jej mogły słuchać na kasecie. No i inne dzieci będą mogły cię posłuchać… Pojechałyśmy tam, żeby cię nagrać.
– No to czemu nikt mi nie powiedział, że mam śpiewać?

Do dziś nie rozumiem, czemu nikt tego jasno nie sformułował. Dorośli są jacyś dziwni.