Feelunique.com zrobiło głosowanie na najpiękniejsze części ciała u kobiety i potem graficznie połączyło je w obraz kobiety idealnej. Problem w tym, że ta kobieta się już ludziom nie podoba.
Komponenty kobiety idealnej – screen ze strony Feelunique.com
Dlaczego się nie podoba? To proste. Piękno kobiety polega na jej pełnej kompozycji a nie na poszczególnych elementach. Spójrzcie na taką Keirę Knightley. Ona nie ma w sobie nic pięknego. Rzadkie włosy, przeciętne oczy, wąskie usta, końskie zęby…. A mimo wszystko jest piękna. To znaczy była, dopóki sobie ust nie zrobiła. Reasumując, wszystko musi ze sobą współgrać, by stworzyło razem coś pięknego. To tak jak malowaniem ust: jeśli chcesz pomalować usta mocną, czerwoną szminką, to nie maluj oczu. Jeśli mocno malujesz oczy – to wytłum usta. Oba elementy na raz będą brzydkie.
Do tego dodajmy słabą pracę graficzną i zaburzone są proporcje (spójrzcie na uszy, ramiona, rozstaw i wielkość oczu…) oraz bzdurnych głosujących, którzy wybrali ogromne usta Andżeliny na ideał piękna. Duże nie zawsze jest piękne.
Nic dziwnego, przecież liczy się CIAŁOKSZTAŁT
Ten kiepski fotomontaż się nie sprawdza, sprawdza się natomiast metoda uśredniania obrazów kilkuset lub kilku tysięcy twarzy (wygenerowana w ten sposób twarz wydaje się dla większości obserwatorów atrakcyjniejsza od poszczególnych twarzy składowych) lub rekonstrukcja twarzy o określonych cechach za pomocą metody zwanej eigenface (w uproszczeniu polega ona na kombinacji wektorów własnych – stąd słowo „eigen” w nazwie – uzyskanych ze zbiorów zdjęć twarzy za pomocą analizy czynnikowej – najczęściej analizy głównych składowych – takie wektory reprezentują wtedy podstawowe cechy twarzy ludzkiej i można je poddawać kombinacji liniowej w celu uzyskania cech pośrednich). Wtedy wychodzi o wiele bardziej harmonijnie.
No i właśnie – na podstawie większości przeprowadzonych badań można wnioskować, że człowiekiem postrzeganym jako idealny przez większość społeczeństwa byłby taki, którego wszystkie cechy wyglądu mieściłyby się idealnie pośrodku rozkładu tych cech w populacji. Paradoksalnie – zupełnie nie to mamy na myśli, kiedy używamy słowa „przeciętny” w znaczeniu potocznym.
wygląda jak Emily Hartridge z ’10 reasons why…’ :D