Jak mnie zrobiono na Ritę Hayworth

Obiecuję, że już nigdy nie będę się śmiać z modelek i z ich „ciężkiej pracy”, bo tam naprawdę nie potrzeba cudzysłowu. To po prostu wyjątkowo męcząca, upierdliwa robota, która wymaga wielu wyrzeczeń (jedzenie. Jakże ja bym mogła z jedzenia zrezygnować! Przecież to jedna z największych życiowych rozkoszy, zaraz obok spania i seksu!), poświęceń, cierpliwości i stalowych nerwów. A na dodatek, jak już się znajdziesz przed obiektywem aparatu, to musisz mieć doskonały nastrój – najlepiej taki pasujący do roli, którą grasz. I teraz weźcie mi powiedzcie, jak z fryzurą wielkości stogu siana, z nieruchomą głową (bo loczek się źle ułoży, jeśli ruszę), toną makijażu na pysku, w wysokich butach, niewyspana, z rozpiętą sukienką z tyłu (moja klatka piersiowa nie nadaje się do rozmiaru sukienki), obstawiona błyskającymi fleszami i obserwowana przez 20 osób ja mam uwodzić fotografa spojrzeniem w prowokacyjny, figlarny sposób. No kurna, JAK?! Uwodzić my ass. Tia.

Ale po kolei. Karolina Malinowska, ambasadorka Glamour marki My Hello Day! dostała zadanie wprowadzenia nas trochę w świat mody, stylu i piękna. Mieliśmy wcielić się w jakąś postać, której styl nam się podoba – ale która jest też zupełnie inna niż my sami. Przez 10 dni Karolina dawała nam różne mikro-zadania na Fejsbuku, które pomogły nam zarówno wybrać sobie taką postać, jak i wyczuć trochę jej stylu i dzięki temu przygotować się do stylizacji. Wybrałam lata ’40 oraz cztery kobiety, których styl i uroda wyjątkowo mi się spodobały. Po pierwsze: Lauren Bacall, której tajemnicze, zbuntowane spojrzenie rozpalało zmysły widzów, nawet jeśli sama Lauren była ubrana w grzeczną bluzeczkę i spódnicę. Po drugie Rita Hayworth, której sama twarz nie była może definicją piękna, ale sposób, w który zagrała Gildę i niezwykły seksapil czynił z niej marzenie każdego mężczyzny. Po trzecie Ava Gardner, która miała niesamowitą klasę, kobiecą delikatność i styl, który pasuje do prawdziwej damy. Po czwarte Katharine Hepburn, która nie bała się nosić po męsku i odważnie łamała standardy mody, pozostając jednocześnie piękną i kobiecą.

kolaz glamour 40 komentarze

Tak oto, zachwycając się latami ’40, wchodząc w nie coraz głębiej i odkrywając urok tamtych fryzur, sukni i czarno-białych zdjęć, wybrałam w sklepie (oraz w szafie mamy) kilka ciuchów, których na co dzień raczej nie noszę – i przywiozłam je na poniedziałkową sesję zdjęciową do Karoliny. Gdzieś tam po cichu liczyłam, że Karolina wybierze mi stylizację na Katharine, bo stylizacja męska, koszulowa, jest dla mnie zdecydowanie najwygodniejsza. Ale Karolina pokręciła głową.

– Nie. To by było za łatwe. A ta suknia… to taka Rita Hayworth. Wieczorowa, elegancka, do tego wielkie fale, czerwone usta i ciężkie rzęsy… tak!  To będzie duużo ciekawsze :) – powiedziała, wybierając stalową, jedwabną sukienkę, którą pożyczyła mi koleżanka. Zanim ją jednak założyłam, przeszłam prawdziwą metamorfozę fryzurową i makijażową, spędzając na przygotowaniach kilka godzin.

Zresztą, sami zobaczcie, jak to wyglądało. Było cudownie, poczuć się jak Rita Hayworth. I tak sobie myślę, że każda kobieta powinna choć raz zostać taką gwiazdą na sesji zdjęciowej. To naprawdę niezwykłe uczucie. :)

BEFORE :)
BEFORE :)

2014-06-23 10.06.00-4

2014-06-23 10.34.53

2014-06-23 11.36.17

2014-06-23 11.36.33

_JPF9152

_JPF9202

_JPF9207

_JPF9252

_JPF9271

_JPF9281

_JPF9288

_JPF9304

_JPF9310

AFTER :)
AFTER :)

2014-06-23 12.59.43

 

_JPF9346

_JPF9348

_JPF9357

_JPF9386

_JPF9388

_JPF9429

_JPF9430

_JPF9432

A to efekt końcowy, już po retuszu (tak, zostałam poddana fotoszopowi, jak pod okładkę Vogue!) :D

3-kopia

4-kopia

2-kopia

10485444_534249166700511_458273696552836472_n

I jeszcze film dokumentujący całą zabawę: