Jak MR poradziła sobie z Urzędem Skarbowym.

Matka Rodzicielka została wezwana przez Urząd Skarbowy. Chodzi o to, że oni nie wierzą w to, że MR wpłaca miesięcznie 50 zł na schronisko dla psów i absolutnie nie jest dla nich dowodem poświadczenie od tego schroniska.
Oni muszą mieć dowody bankowych przelewów. MR nie chce płacić kasy za 12 kwitków z banku a US nie akceptuje niczego w formie elektronicznej (Pani, co ja pani z tym pen.. pendrajwem niby mam zrobić…).
A więc MR wzięła ze sobą wielki segregator ze wszystkimi, od 8 lat wysyłanymi do niej 4-stronowymi wyciągami z konta bankowego, „Pornografię” Gombrowicza i e-papierosa. Podeszła do okienka w US, dała pani segregator i kazała sobie wyszukać to, co ją interesuje. Sama zaś usiadła z książką i e-papierosem oraz oddała się lekturze.
– Ale pani, co ja mam teraz z tym…?
– No przecież kazała mi pani przynieść dowody wpłat na papierze.
– Ale mogła pani wyjąć mi te kartki i zaznaczyć, o które kwoty chodzi.
– Mogłam.
– No to czemu pani tego nie zrobiła.
– Bo to wy chcecie tam się czegoś dowiedzieć a nie ja. Ja jestem na emeryturze i mam mnóstwo zaległości książkowych. Nie mam czasu na udowadnianie Państwu, że jestem uczciwym człowiekiem.  – odparła MR i zaciągnęła się papierosem, wracając do „Pornografii”. Kobieta w okienku coś tam pomarudziła, wyszła, wróciła, po czym zaczęła mozolnie szukać przelewów.

Trwało to trochę i choć książka pomogła zabić oczekiwanie, to nikt nie odda MR czasu spędzonego w korkach, kasy za benzynę, telefony i generalnie straconych nerwów na trzy wyprawy do US – po co? Żeby im udowodnić, że jest się uczciwym obywatelem.

Czy ktoś wreszcie mógłby zrobić rewolucję i rozwalić ten cały urząd od środka? Pozwalniać wszystkich, zatrudnić nowych, młodych, z komputerami i energią pozwalającą im pracować efektywniej. No i żeby zamiast czepiać się emerytowanych polonistek zajęli się, nie wiem.. na przykład kościołem?