BFG – tak było naprawdę.

Czyli niepublikowane zdjęcia z Gdańska + jeden film (ale za to jaki!)

Bracia i siostry w blogosferze znają ten ból, gdy zapominają o jakichś fotkach lub filmach a potem jest już po ptokach i nie ma sensu tego wrzucać na bloga. No i z tego żalu postanowiłam podzielić się z Wami różnymi ścinkami z ostatniego weekendu. Po prostu serce by mi pękło, gdyby tak wyśmienite materiały zalegały sobie na dysku.

Michał Górecki, nasz specjalista od językowego freestyle’u.
Szatnia piłkarska. A w niej koszulki blogerskie!
Menu barowe dla blogerów. W przyszłym roku poproszę Seg on the beach. :)
Stoimy sobie grzecznie przy barze, aż tu nagle słychać głos Arta Kurasińskiego: „Ale ja je tylko chciałem otworzyć!”. Tak… Art był zdecydowanie najtragiczniejszym bohaterem BFG.
Samotny Włodek przy barze jest samotny. Nie poratowałam go, bo skrycie to Karola kocham.
Jedyne dobre zdjęcie Pijaru Koksu z całej imprezy.
Dowód na to, że nawet u mnie przez chwilę była impreza.

A na koniec kołysanka, żeby się Wam lepiej spało. Albo chorowało. Albo jedno i drugie.