Krótki przewodnik po polskich kawach

Sobota w barze „u Cześka” w Rembertowie.

– Dzień dobry, macie jakąś dobrą kawę?
– Dobrą, czyli jaką? – uśmiecha się pani za barem.
– Np. espresso.
– A to nie… Mamy rozpuszczalną albo po turecku.

Poszliśmy dalej, do kolejnego baru, licząc na to, że tam wybór będzie trochę większy, ale niestety pani zaproponowała nam to samo. Za to w ładnej filiżance. Ciekawostka: podała w niej mleko.

Gdyby mój kolega Włoch przyszedł z nami do tego baru, powiedziałby, że w ogóle kawy nie mają. A przecież mają, tylko taką po rembertowsku. Jeśli w Rzymie zamówisz po prostu „kawę”, dostaniesz espresso – tak jak gdy w Londynie zamówisz po prostu „herbatę”, dostaniesz herbatę z mlekiem.

KRÓTKI PRZEWODNIK PO POLSKICH KAWACH

ESPRESSO – To ulubiony napój polskich biznesmenów. Wymawiają go [ekspresso], żeby wyraźnie zaznaczyć barmanowi, że ma im kawę w ekspresie zrobić – i ma być ona zrobiona szybko! Nie dociera do nich tłumaczenie, że nazwa „espresso” nie ma nic wspólnego z szybkością robienia kawy i pochodzi od sposobu jej przyrządzania (skojarz z „prasą” czyli wyciskaniem – choć jest też teoria, że chodziło o przymiotnik „espressivo” czyli „wyrazisty”).  Espresso podaje się w małych, słodkich filiżankach i bardzo często pije się przed nim wodę, by oczyścić kubki smakowe. Na bazie espresso powstaje bardzo wiele innych, popularnych w Polsce rodzajów kaw.

CAFE LATTE – Ulubiony napój niuń w galeriach handlowych. Niuniom wydaje się, że to francuska nazwa, więc wymawiają ją z akcentem na ostatnią sylabę i wychodzi z tego [kafelatEEE]. Jak im się tłumaczy, że to z włoskiego jest, wymawia się normalnie – z akcentem paroksytonicznym na „a” i „latte” oznacza po prostu „mleko”, więc de facto zamawiają zwykłą kawę z mlekiem (po polsku to będzie „biała kawa”), to się fochają i następnym razem zamawiają [macziato]. Niestety ja też należę do miłośników cafe latte, więc zwracam honor, nie tylko niunie ją lubią. ;)

MACCHIATO – mówi się [makkiato], co można przetłumaczyć na „splamiony”, „oznaczony”. To słowo samo w sobie kawy nie oznacza, bo przecież można oznaczyć kawę mlekiem – albo mleko kawą a samo macchiato nie mówi nic o proporcjach. W Rzymie można więc zamówić espresso macchiato i dostanie się espresso z odrobiną mleka – albo latte macchiato i dostanie się mleko z odrobiną kawy. W Polsce jednak, gdy niunia zamawia [macziato], to dostaje po prostu …uwaga… kawę z mlekiem. Obowiązkowo spienionym. Bitches kochają spienione mleko.

CAPPUCINO – No wreszcie dotarliśmy do kawy, która z definicji zawiera spienione mleko, ale bitches z jakiegoś powodu rzadko ją zamawiają. Może dlatego, że nie podają jej w wysokich szklankach jak latte, nazwa ma za mały współczynnik hipsterii (już moja babcia wiedziała, co to jest cappucino) albo dlatego, że jak w polskim barze zamówisz cappucino, to dostaniesz kawę z mlekiem…?

LATTE – to taka bardzo popularna w naszej Ojczyźnie kawa, która nie powinna w ogóle kawy zawierać, bo gdy zamówisz w Rzymie „latte”, to barman da Ci mleko. W Polsce jednak wszyscy wiedzą o co chodzi i niunia dostaje kawę <surprise surprise> …z mlekiem.

CAFE CREME – Moja ulubiona kawa, gdy jestem we Francji. Rano schodzę do paryskiej kawiarni, zamawiam croissanta i cafe creme, otwieram gazetę i czuję się jak Edith Piaf. W Polsce to się robi tak:
– Poproszę cafe creme.
– Jaką kawę?
– Cafe creme, czyli espresso z bitą śmietaną na wierzchu.
– A… kawa ze śmietanką. Już już.
I dostaję kawę rozpuszczalną a obok tę obrzydliwą śmietankę do kawy w małym plastikowym pojemniczku. No.