Link4 – ThinkTwice

Link4 od początku reklamuje się jako firma ubezpieczeniowa, z którą wszystko można załatwić przez telefon. Niestety okazuje się, że lepiej niczego z nimi przez telefon nie załatwiać.

W listopadzie 2007 Matka Rodzicielka sprzedała samochód ubezpieczony w Link4. Ubezpieczenie miało wygasnąć w lutym 2008.

Jak powszechnie wiadomo, firmy ubezpieczeniowe automatycznie przedłużają ubezpieczenie OC na kolejny rok, nawet jeśli nie podpisze się z nimi nowej umowy. Już sam ten mechanizm wydaje mi się naciągany i taki Link4 mógłby z przyzwoitości zadzwonić do swojego klienta przed terminem wygaśnięcia umowy i spytać, czy życzy on sobie przedłużenia ubezpieczenia… Ale ok. Tak już jest.

Matka Rodzicielka zadzwoniła więc do Link4 w momencie sprzedaży auta i spytała, co ma zrobić, by nie bulić za kolejny rok. Pani w Linku powiedziała, że wystarczy telefon i powiadomienie ustne o sprzedaży. MR powiadomiła ich więc telefonicznie, upewniła się, że sprawa jest załatwiona i zapomniała o całej sprawie. Mijają 3 lata i 6 miesięcy.

Kilka dni temu dzwoni do MR firma windykacyjna P.R.E.S.C.O. i w dość obcesowym tonie informuje moją mamę, że ma do spłaty dług za ubezpieczenie tamtego auta. Dług jest oczywiście większy o odsetki. Jeśli moja mama odmówi jego spłaty, czeka ją sąd. Jednocześnie P.R.E.S.C.O. informuje, że kupił dług od Link4 i że od tej pory MR ma się kontaktować z nimi a nie z ubezpieczycielem. Dzwonimy jednak do Linka, tylko po to, by upewnić się, że wystarczy rozmowa telefoniczna, by zrezygnować z OC. Tak. Wystarczy. W naszej sprawie Link4 rozkłada ręce. To już nie ich. Teraz zajmuje się tym P.R.E.S.C.O.

Tak, jesteśmy naiwne, że zaufałyśmy Linkowi. Trzeba było przynieść im na piśmie rezygnację z umowy, wziąć stempelek i mieć w rękach dowód. Nie zrobiłyśmy tego, bo pochopnie uwierzyłyśmy w uczciwość ubezpieczyciela. Nie sądziłyśmy też, że będzie się od nas wymagać ubezpieczenia auta, które już nie jest nasze.

Załóżmy jednak nawet, że nie mamy racji i że faktycznie MR musiałaby zapłacić za kolejny rok OC nieswojego auta a konsultantka Biura obsługi klienta wpuściła nas w maliny. Dlaczego w takim wypadku Link4 nie wysłał nam przez prawie 4 lata żadnego monitu, nie zadzwonił ani razu z informacją o długu ani nawet nie puścił maila? Zamiast tego czekał, aż narosną nam odsetki a potem od razu oddał sprawę firmie windykacyjnej.

Nie lubimy sądów. Nie mamy żadnych dowodów na odbycie tamtej rozmowy. Prawdopodobnie skończy się to zapłaceniem „długu” wraz z odsetkami a Link4 będzie miał na koncie parę groszy od kolejnego emeryta. Bo takich najłatwiej przycisnąć.

Jedno jest pewne – już więcej nie zarobią ani na mnie ani na mojej mamie.

UPDATE 25.05.2011:

Było trochę nerwów (a nawet sporo, bo my z mamą mało przestępcze jesteśmy i z sądami kontaktów miałyśmy niewiele), ale pojawiło się światełko w tunelu. Naszą sprawą zainteresowała się dyrektor departamentu PR Link4, pani Agata Wiśniewska-Zaleska i zleciła prześledzenie całego procesu. Kilka dni później zadzwoniła pani z Link4 i poinformowała mamę, że długu nie ma.

Stanęli na wysokości zadania i wysłali też oficjalne pismo z przeprosinami za ten błąd. Bo błędy się zdarzają i trzeba mieć klasę, żeby się do nich przyznać i przeprosić. I za tę klasę dziękuję. Rispekt.

My też mamy nauczkę, żeby wszystko mieć na piśmie i nie wyrzucać żadnych dokumentów (naszukałyśmy się tych umów, przerejestrowań itp.) przed upływem okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń. Wam też radzę mieć na wszystko papier. To naprawdę potrafi oszczędzić wielu nerwów.

Tak swoją drogą, mam nadzieję, że prawo się zmieni i żadne umowy nie będą „z automatu” przedłużane. A jeśli nawet będą, to tylko po kontakcie z klientem tuż przed takim przedłużeniem, żeby mieć pewność, że on sobie z tego zdaje sprawę. W tej chwili firmy ubezpieczeniowe mają trochę związane ręce, bo prawo nakazuje im przedłużenie umowy OC.

Na koniec krótka notka od Link4:

W Link4 zależy nam na budowaniu relacji z klientem i wspieraniu go na każdym etapie trwania jego polisy. Nie chcemy być towarzystwem, które kojarzy się z nieprzyjaznymi procedurami czy zamknięciem na klientów. Dlatego zawsze zachęcam do kontaktu z nami (telefonicznie lub mailowo), gdy ktoś ma wątpliwości,  chce się czegoś dowiedzieć czy sprawdzić. Chętnie ponownie zweryfikujemy daną sprawę i wyjaśnimy, co się zadziało w danym procesie. Albo jak daną sprawę można rozwiązać. 

Dlatego jeśli kiedyś zadzwoni do Was firma windykacyjna z informacją o długu, o którym nie mieliście pojęcia – nie wahajcie się i zadzwońcie do instytucji, od której dług został wykupiony. Nie obiecujcie spłaty, nie proście o rozłożenie na raty – najpierw sprawdźcie, o co z tym długiem chodzi.

PS. Wyraz twarzy Matki Rodzicielki podczas wysłuchiwania dobrych wiadomości od pani z Link4 – BEZCENNY. :)