Mali sportowcy

Jest taka wzruszająca reklama, która zrobiła karierę w sieci i wycisnęła łzy z milionów oczu na ziemi.


A ja, oglądając ją, widzę zupełnie nie to, co wzrusza. Widzę dziecko budzone o świcie, bo musi iść na trening. Dziecko pozbawione dzieciństwa, ciągle zmęczone, z zaplanowaną już przez mamusię przyszłością. Przypominają mi się programy o pięcioletnich „miss” w Stanach, których mamy zawsze marzyły o zostaniu królową piękności i teraz przebierają swoją małą córeczkę, malują ją, upinają jej włosy, zabraniają jeść, każą się uśmiechać na scenie – by poprzez dziecko zrealizować własne ambicje. Podobnie jest z młodymi muzykami, szachistami.. generalnie tam, gdzie jest sport, konkurencja, zwycięzcy i przegrani – tam najwięcej widać ambitnych rodziców, którzy nie mają oporów, by swojemu pięcioletniemu dziecku nie pozwolić na zabawę na podwórku tylko wysyłać je na ćwiczenia. Codziennie. Godzinami.

Rolą rodzica nie jest tylko rozpieszczanie. Doskonale wiem, że powinien również nauczyć dziecka systematyczności, dyscypliny, silnej woli. Chciałeś chodzić na karate? Bardzo dobrze. To teraz przynajmniej przez ten rok będziesz chodził, czy Ci się chce czy nie chce, bo się już zapisałeś a ja już zapłaciłam. Ale czasem rodzice nie podejmują decyzji na rok. Podejmują je na całe życie dziecka. Gdy ma 5 lat posyłają je na lekcje skrzypiec. Każą ćwiczyć po kilka godzin dziennie. Zabraniają gry w siatkówkę, kosza czy cokolwiek innego, co może uszkodzić palce. Moje dziecko będzie skrzypkiem. Albo baletnicą. Męczące treningi, dieta, brak czasu na przyjemności.

Przecież są takie sporty, w których trzeba zacząć bardzo wcześnie, by coś osiągnąć. Są takie zawody, które wymagają poświęcenia od najmłodszych lat. No i jakże to osiągnąć, nie tracąc dzieciństwa? Czy moje dziecko będzie kiedyś miało do mnie pretensje, że nie mogło się bawić z kolegami w piaskownicy, tylko musiało ćwiczyć? A może będzie miało pretensje, że nie zmuszałam go do systematycznego treningu i w rezultacie nie dałam mu żadnego kapitału na przyszłość?

Wciąż widzę w tej reklamie ambicję matki. Ale może się mylę. Jak myślicie?