Mogłabym urodzić się z penisem

Od ponad tygodnia jeździmy z Tosią po północnej Polsce. Najpierw weekend w Ustce z Zuchem, potem kilka dni na Kaszubach u taty, u przyjaciół w Chmielnie, potem 2 dni z Kubryńską, w końcu weekend w Gdańsku. Mam tony zdjęć i w ciągu najbliższego tygodnia będę miała co opisywać i pokazywać. Aż nie wiem, od czego zacząć, bo to było naprawdę wyjątkowe 10 dni i przecież jeszcze nie wróciłam do Warszawy… Właśnie siedzę w kawiarni Mon Balzac w Gdańsku, w ogródku, pod parasolem. Na stoliku popielniczka, fajki, cappuccino i laptop. Świeci słońce, jest 24’C, biją dzwony, ja piszę notkę, za chwilę umawiam się z Mokwą i jestem szczęśliwa. Przypomina mi ta sceneria Paryż, gdy w bardzo podobnych okolicznościach pisałam swoje blogowe doniesienia z Erasmusa. To było …7 lat temu a ja nie miałam pojęcia, co zrobię po powrocie do Kraju. Wtedy jeszcze nie śniło mi się, że na pytanie „czym się zajmujesz?” będę odpowiadać „jestem blogerką” (autokorekta wciąż podkreśla mi to słowo na czerwono). Ale nie o tym chciałam (to przez Kubryńską, która nigdy nie umie mówić na temat. Zaraziła mnie tym). O babach chciałam.

male b&w IMG_0777

Otóż całe życie lepiej czułam się w towarzystwie mężczyzn. Może to kwestia tego, że wychowywała mnie samotna matka, która nie miała czasu na „kobiecość”. Nie kupowała mi staniczków, jak tylko zaczęły mi rosnąć cycki; nie malowała się na co dzień; uwielbiała majsterkować, świetnie grała w brydża a nadprogramową kasę wydawała na książki a nie na sukienki. Nie twierdzę, że są to „męskie cechy” – a jednak były one dość wyjątkowe w środowisku innych mam.

Ja po prostu nie byłam nauczona podziału na kobiety i mężczyzn. Pamiętam, jak mając chyba 8 lat (ergo – zero cycków i jakkolwiek rozbudzonej seksualności) latałam po dzielnicy w samych szortach. Bo gorąco było a chłopcy w samych szortach ganiali i generalnie dlaczego nie. Sąsiadka wtedy zwróciła mamie uwagę, że nie powinna tak dziewczynki z domu wypuszczać. No właśnie. To była sąsiadka a nie sąsiad. Zauważyłam, że z tym brakiem poszanowania dla pewnych stereotypów płciowych mają problem nie mężczyźni – ale własnie kobiety. Stąd też wolałam spędzać czas z mężczyznami. Miałam też z nimi dużo więcej wspólnych tematów do rozmów niż z kobietami, które wydawały mi się po prostu nudne.

Do czasu. W pewnym momencie mojego życia odkryłam kobiety. Nie wszystkie, bo wciąż w większości wydają mi się nudne w porównaniu do mężczyzn. Ale udało mi się poznać wiele kobiet, z którymi dogaduję się bez problemów, które nie trajkoczą o urodzie, nie odchudzają się bez przerwy i nie są wiecznie zazdrosne o swoich facetów. Dziwnym trafem większość z nich to baby po trzydziestce. Tak jakby przychodził taki moment w życiu kobiety, kiedy przestaje ona definiować się przez swoją płeć i jest po prostu człowiekiem z cyckami.

Czasem wydaje mi się, że gdybym urodziła się z penisem, nie miałabym z tym żadnego problemu, bo mi zawsze było zwyczajnie wszystko jedno, jakiej fizycznie jestem płci. Skoro i tak mogę i chcę robić to, co mi się podoba, przyjaźnić się z kim chcę, pracować w każdym zawodzie i zakochiwać się w dowolnym człowieku,  to co za różnica, czy mam cycki czy penisa?