Moralność dłużnika czyli jak stracić przyjaciela

Jeśli pożyczyłeś przyjacielowi 500 zł i ten przyjaciel się potem przestał się do Ciebie odzywać, to znaczy, że bardzo dobrze zainwestowałeś 500 zł.

Głęboko zgadzam się z tą regułą i walczę o swoją kasę właściwie wyłącznie w przypadku, gdy wisi mi ją pracodawca lub klient. Jeśli przyjaciel znika z mojego życia tylko dlatego, że nie może (lub nie na rękę mu) oddać mi kasę, to znaczy, że na chuj mi taki przyjaciel i w sumie dobrze się stało, że się sam z mojego życia wycofał. Ale samo zjawisko znikania po pożyczeniu jest na tyle powszechne i ciekawe, że wzięłyśmy je na tapetę z MR i przedyskutowałyśmy dziś przy kawie. Okazuje się bowiem, że każda z nas ma kilka takich przypadków na koncie – a w dodatku co chwila słyszymy o tym od znajomych i jestem przekonana, że Wy też się z tym zetknęliście.

Typowy scenariusz

1. Najpierw jest jakaś podbramkowa sytuacja, rozwód, utrata pracy, zepsuty samochód, zaniedbane podatki i gorąca, acz nieśmiała prośba o pożyczkę. 2. Potem jest megawdzięczność, życiemiratujesz, jesteś najlepszy, oddam jutro, albo za miesiąc, właściwie chodzi tylko o to, że w poniedziałek dostanę przelew i od razu ci oddaję.

Przypadek osobisty: przyjaciel chciał kupić okazyjnie samochód dla kogoś bliskiego i ten bliski ktoś przelał mu kasę na konto, ale kasa na konto miała dojść następnego dnia – a on dziś już musiał facetowi od auta dać 2 tysie, żeby móc tym autem odjechać i przywieźć je bliskiej osobie. A więc zadzwonił do mnie i poprosił o wpłatę wpłatomatem na jego konto 2 tysie, “tylko do jutra, kiedy dojdzie ten dzisiejszy przelew. Wtedy od razu Ci oddaję”. Pojechałam, wypłaciłam, wpłaciłam. Wszystko super. To było jakieś 2, może 3 lata temu. Do dziś nie oddał. ;)

3. A potem jest nagle cisza. Mija ustalony termin oddania kasy, może nawet raz przyjaciel zadzwoni – albo odbierze telefon. Wytłumaczy, że sprawa się skomplikowała i jeszcze nie ma tej kasy, ale zaraz będzie miał. I że robi wszystko co w jego mocy i jeszcze raz dziękuje i przeprasza. Ale potem cisza. I już nie dzwoni. I nie odbiera telefonów. Tak się kończą przyjaźnie.

Dlaczego?

Głównie przez wyrzuty sumienia. Bo dość często ludzie pożyczający kasę – surprise surprise – nie radzą sobie finansowo w życiu. Na jednych kłopotach się nie kończy, na jednym długu też się nie kończy, no po prostu nie ma z czego oddawać. I wtedy pojawiają się wyrzuty sumienia, które z jednej strony są zjawiskiem zdrowym, świadczącym o istniejącej moralności dłużnika (“wiem, że to źle, że nie oddałem kasy na czas”) a z drugiej strony są elementem budzącym lęk (“skoro mu nie oddałem, to on może być na mnie zły”), a lęk prowadzi ludzi na manowce. Zwłaszcza słabych ludzi.

Odwaga cywilna

To taki szczególny rodzaj odwagi, która poleca na umiejętności wzięcia odpowiedzialności za swoje słowa i czyny, umiejętności przyznania się do błędu i zadośćuczynienia szkód. Odwaga cywilna jest towarem deficytowym w dzisiejszych czasach, bo mam wrażenie, że wielu ludzi pozbawionych jest również honoru, który z tą odwagą ma wiele wspólnego. Innym przejawem braku odwagi cywilnej jest też niepodpisywanie się pod swoimi wypowiedziami w sieci, dlatego w ogóle nie lubię rozmawiać z ludźmi, którzy piszą tylko pod pseudonimem. Uznaję ich za tchórzy.

Żeby mieć odwagę cywilną, nie wystarczy tylko honor. Trzeba mieć jeszcze inną cechę, nad którą pracują psychoterapeuci w gabinetach na całym świecie. Tą cechą jest samoakceptacja. Bo żeby odważnie przyznać się do błędu i starać się go naprawić – trzeba najpierw dostrzec fakt, że się ten błąd popełniło. Trzeba więc dać sobie prawo do popełnienia błędu.

Tak, przeliczyłem, się. Wydawało mi się, że dam radę oddać tę kasę w niedzielę, ale nie wyszło. Nie przewidziałem tego. Muszę za to przeprosić, umówić się na inny termin (tym razem taki realny) i upewnić się, że tym razem będę miał całą kwotę do oddania.

albo…

Tak, skłamałem, mówiąc, że oddam w niedzielę. To dlatego, że nie radzę sobie w życiu, bałem się, że mi inaczej nie pożyczy a bardzo potrzebuję tych pieniędzy. Ale zrobiłem źle, wiem o tym i skoro doszło do tego, że oszukuję i wykorzystuję przyjaciół, to znaczy, że sam sobie z moim problemem nie radzę i potrzebuję pomocy. Powiem mu szczerze, że nie mam jak oddać tych pieniędzy, że bardzo przepraszam, zgłosiłem się już o pomoc do odpowiednich ludzi / ośrodka i gdy tylko stanę na nogi, zrobię wszystko, żeby oddać dług.

Usprawiedliwianie się.

Problemem jest zwykle nie to, że ludzie boją się wypowiedzieć takie słowa, ale to, że sami przed sobą nie potrafią się przyznać do błędu. Ba, to idzie dalej. W myśl zasady “zwykliśmy nienawidzić tych, których skrzywdziliśmy”. Łatwiej jest wisieć kasę chujowi i nie odzywać się do chuja niż wisieć kasę świetnemu człowiekowi i nie odzywać się do przyjaciela. Dlatego często dłużnicy zaczynają szukać różnych wad u ludzi, którym wiszą kasę a w końcu nawet ich pomawiać i rozsiewać brzydkie plotki w towarzystwie. To ich moralnie usprawiedliwia przed samymi sobą, czemu zachowali się wobec tych osób nieuczciwie. Bo na to zasłużyli! (patrz przykład grafika komputerowego z tego tekstu: O ludziach, którzy winią świat za swoje niepowodzenia).

Co robić, jeśli pożyczasz?

1. Przede wszystkim umów się na realny termin oddania pieniędzy. Jeśli nie jesteś pewien, czy pieniądze będziesz miał w połowie tego miesiąca, to umów się na środek kolejnego miesiąca. Lepiej umówić się na późniejszy termin i oddać wcześniej – niż umówić się na wcześniejszy i oddać później. Powtarzam: REALNY TERMIN. Taki, w którym wiesz, że NA PEWNO (czyli na 100%. Nie wiem, jak to łopatologiczniej wyjaśnić, ale staram się nie pozostawić żadnych wątpliwości ;)). Osoba, od której pożyczasz pieniądze, ma prawo zdecydować, czy stać ją na ten termin, bo przecież ona też może potrzebować kasy na swoje sprawy i nie Tobie decydować, czy te sprawy są wystarczająco ważne. Poza tym: jeśli raz pożyczysz i oddasz w terminie, to rośnie prawdopodobieństwo, że i kolejnym razem, gdy będziesz w potrzebie, dostaniesz od tej osoby pomoc.

2. Oddaj kasę w terminie.

3. Poinformuj o tym, że oddałeś kasę.

4. Weź potwierdzenie zwrotu. Jeśli robisz to przelewem, zatytułuj odpowiednio przelew. Jeśli oddajesz w gotówce, weź pokwitowanie. To nic złego. Ludzie mają słabą pamięć i masz prawo nawet od przyjaciela żądać podpisu, że oddałeś mu dług.

5. Jeśli jakimś cudem nie zrozumiałeś, co oznacza “realny termin”, “na pewno” i “100%” albo jakimś niespodziewanym zdarzeniem losowym typu trzęsienie ziemi, wypadek samochodowy lub atak kosmitów nie udało Ci się dotrzymać terminu spłaty długu, od razu poinformuj o tym i ustal drugi termin. Nie umawiajcie się na “jak tylko będę miał”, tylko na konkretny termin. To ci pomoże dotrzymać obietnicy. Dodatkowo przeproś, zaproponuj jakieś zadośćuczynienie no i pozostań w kontakcie. Przyjmij też na klatę opierdol, jeśli się pojawi.

6. Dotrzymaj drugiego terminu gaddemit.

7. Jeśli umarłeś, a więc stała się jedyna rzecz, która może człowiekowi uniemożliwić dotrzymania drugiego terminu spłaty długu wobec przyjaciela – świeć, panie, nad Twoją duszą.

Czego nie robić, jeśli pożyczyłeś?

1. Nie mów źle o osobie, której wisisz kasę. Nawet jeśli faktycznie jest zła. Nawet jeśli morduje małe kotki. Nawet jeśli sama mówi źle o Tobie. Miejże na tyle honoru, żeby nie pożyczać kasy od kogoś, o kim masz złe zdanie – a skoro już komuś kasę wisisz, to ta osoba ma mieć u Ciebie immunitet. Jest aniołem, wcieleniem dobroci i szczodrości.

2. Nie jedź na wakacje w gorące kraje, nie kupuj nowego samochodu, nie chlej na mieście i nie udostępniaj potem zdjęć z imprez na Fb. Przymierałeś głodem, pożyczyłeś kasę, czyli NIE MASZ funduszy na wakacje, samochody i imprezy. Bo gdybyś miał, to byś pożyczać nie musiał. Najpierw się spłaca długi, potem się bawi.

To chyba tyle z rad na dziś.

Szerujcie z tego wszyscy i te błogosławione rady w świat puszczajcie, albowiem kultury pożyczania nauczać trzeba!