MUZYCZNE MAGDALENKI

Dziś mam nastrój sentymentalny, więc nie będę narzekać na plagę męskich cip, głupich komentarzy i zazdrosnych panienek. Napiszę o tym, co mnie wzrusza.

Jako że jestem wrażliwą i uczuciową kobietą, w wyjątkowych sytuacjach życiowych słucham muzyki, która potęguje moje doznania. Gdy jestem zakochana – słucham Barry’ego White’a. Gdy mam złamane serce – słucham Beverley Craven. Często też wychodzi tak, że wyjątkowo jakaś piosenka do mnie trafia i potrafię jej słuchać na okrągło. Potem mijają lata, płyta się kurzy i któregoś dnia w radio słyszę znaną mi melodię. Wtedy uczucia wracają tak, jakby były w danej piosence zapisane między nutami. Jakby były nieśmiertelne.

Wiem, że wymienianie ulubionych piosenek może być tak samo nudne jak opowiadanie snu, ale i tak to zrobię :) Oto moje „życiowe” kawałki:

Cały Mozart i Chopin: czasy, gdy zaczynałam chodzić. Fajnie było.

Eurythmics – Must be an angel: pierwszy zakochany we mnie facet.

Beverley Craven – Promise me: Pierwsza miłość – i jednocześnie ostatnia nieszczęśliwa miłość.

Dżipago – Wiater ze wsi: pierwszy spływ kajakowy.

Pierwszy utwór z soundtracku do „Polowania na Czerwony Październik: czasy, gdy Seg chciała być żołnierzem.

Barry White – I love You just the way You are: pierwszy kontrolowany podryw w Międzyzdrojach.

A teraz coś, na punkcie czego szaleję od kilku dni. Słyszałam to kiedyś regularnie jako czołówkę telewizyjnego programu "Morze". Wtedy ten utwór nei budził we mnie większych emocji. Teraz pozwolił mi odkryć, czego naprawdę w życiu chcę. CHCĘ BYĆ PIRATEM!

ciekawostka: na cześć reżysera (Ken Annakin) filmu , z którego pochodzi ten kawałek, Dżordż Lukas nazwał bohatera "Gwiezdnych wojen" Anakinem.