Nie przychodź chory do pracy!

Telewizję śniadaniową zdobią już reklamy różnych przeciwgrypowych medykamentów. To czas. To ten cudowny okres. Jesień! A skąd wiesz, że już jesień? Ano z tego, że do pracy przychodzą Ci ludzie z gorączką.

Wybiłabym. Albo wszystkich do izolatki (jednej) z papierami i komputrami. Jak tak bardzo chcą pracować, to niech sobie pracują, ale trzeba być skończonym egoistą, żeby zarażać innych. Nie ma, że jesteś niezastąpiony. Nie ma, że się „poświęcasz”. Na miejscu pracodawcy obcinałabym takim chrystusom pensje. Bo nie dość, że chory pracownik pracuje gorzej, dłużej mu zajmuje wyzdrowienie, to jeszcze roznosi swoją chorobę po firmie.

Rozumiem, że są sytuacje, kiedy nie ma innej możliwości, ale one zdarzają się naprawdę rzadko. Rozgrzeszę fotografa, który przyjdzie z katarem na ślub. Albo aktora (którego faktycznie zastąpić trudno), który przeziębiony pojawi się na jednodniowym planie zdjęciowym. Ale jeśli jesteś pracownikiem biurowym, openspace’owym, korporacyjnym, to zatrzymaj swoją gorączkę dla siebie.

Tak, katar też jest zaraźliwy. Tak, kaszel też. Najzwyklejsze, najbardziej niewinne przeziębienie może oznaczać dla innych poważną chorobę. A więc siedzieć w domu. I Segritty też nie odwiedzać, bo zbanuje.