Pierwsza zasada podrywu

male przechylona

Lata praktyki, obserwacji i złożonych studiów nad różnymi beznadziejnymi przypadkami doprowadziły mnie do bardzo jasnej konkluzji. Jest jednak coś takiego jak „pierwsza zasada podrywu”, sprawdza się w większości przypadków i bez niej fajnej laski nie poderwiesz. Co więcej: ta zasada dotyczy też wielu innych sfer, nie tylko uwodzenia. Dzięki niej zaskarbisz sobie przyjaźń, sympatię wykładowców, zdasz egzamin ustny, przekonasz do siebie klienta i nawet jeśli słuchasz Kombi, masz szansę stać się człowiekiem lubianym i szanowanym. Gotowi? Oto ona:

BĄDŹ CIEKAWY

Nie w znaczeniu „interesujący” – ale „zainteresowany”. Bądź ciekaw, kim jest Twój rozmówca, czym się interesuje, co robi, skąd pochodzi, co myśli na jakiś temat i dlaczego tak myśli. Bo każdy lubi mówić o sobie, ale musi mieć świadomość, że kogoś to interesuje.

Kilka najgorszych randek w moim życiu polegało właśnie na tym, że facet bez przerwy opowiadał o sobie a nawet jeśli zadawał mi jakieś pytania – to ewidentnie tylko po to, by od razu przedstawić mi swój punkt widzenia. Trajkotali o swojej pracy, poglądach i próbowali zaimponować mi tym, jak dobrze znają whisky, muzykę jazzową lub filmy. Co z tego, że te tematy są mi bliskie i teoretycznie powinnam być zainteresowana dyskusją na ich temat, skoro tej dyskusji nie było. Raczej monolog i to krzyczące „jestem taki mądry i interesujący, no weź no, zakochaj się we mnie!”.

Miałam też kilka udanych randek, które mimo wszystko nie miały swojej kontynuacji. Dlaczego? Bo to ja byłam ciekawa i zadawałam mnóstwo pytań. Poznawałam moich partnerów, z zapartym tchem wysłuchując historii ich życia, wgryzając się w relacje rodzinne, zgłębiając ich pasje i tajniki zawodu. Kończyło się to zawsze zauroczeniem – ich we mnie, nie odwrotnie. Bo naprawdę łatwo kogoś w sobie rozkochać, jeśli przekonamy go, że jesteśmy ciekawi jego myśli i doświadczeń. Jeśli zadajemy mu pytania i uważnie wysłuchujemy odpowiedzi. Na tym z resztą opiera się typowe zakochanie w psychoterapeucie, który daje pacjentowi złudzenie, że jest go ciekaw.

Gdy zaś wspominam miłości mojego życia, zawsze początek relacji opierał się na dobrze zbalansowanej fascynacji sobą nawzajem. W rozmowie oboje czuliśmy, że druga strona bardziej chce się dowiedzieć czegoś o partnerze – niż mówić o samej sobie.

To właśnie jest Święty Graal uwodzenia, klucz do serca drugiego człowieka. Prawdziwe, szczere zainteresowanie, które można w sobie obudzić, jeśli wyłączy się potrzebę imponowania i zrezygnuje z egocentryzmu. Polecam, Matylda Kozakiewicz.