Pokaż mi, jak mnie zapisałeś w telefonie, a powiem ci, co o mnie myślisz.

hell's calling

Zastanawialiście się kiedyś, jak jesteście zapisani w telefonach innych ludzi? Z imienia i nazwiska? Marne szanse… Ja tak zapisuję bardzo niewiele osób. Tych bliskich, przyjaciół, zapisuję najczęściej ksywami. Moja pierwsza miłość wciąż figuruje w telefonie jako „Kot”. Jest też Mysiu, Misiek, Młody, Silnoręki, Iceman, Kara, Zielak i cała masa innych ksyw, które mają niewiele wspólnego z prawdziwymi imionami i nazwiskami osób, choć czasem są tymi nazwiskami inspirowane. Dopiero co poznani ludzie zaś mają odpowiednik arystokratycznego „de” lub „von” w postaci „z” lub „od”. Tak powstały chmary Marków z Huśtawki, Krzyśków od Darka lub Adamów tango.

Niektórzy zostają na dłużej – ale choć znam ich już z imienia i nazwiska, opis w telefonie zostaje. To mi przypomina moment, gdy do kumpla zadzwoniła Gosia bez gumki. On ma jeszcze inny system zapisywania ludzi w telefonie. Cóż… każdy ma swoje kryteria.

Dziś MR dzwoniła do pana parkieciarza w sprawie mojego nowego parkietu. Umówiła się z nim na kontakt w przyszłym tygodniu, kiedy już pan Krzysztof będzie wiedział, kiedy może nas wpisać w kalendarz.

– Dobrze, to proszę sobie wpisać ten numer i na niego zadzwonić. Nazywam się Matka Rodzicielka. Proszę sobie wpisać tak, żeby pan pamiętał. Np. Matka Rodzicielka od parkietu.

Tak, na pewno byłaby jedyna…. :)