Szokująca prawda o kobietach, które odmówiły spotkania z przeciętnie wyglądającym facetem.

Zwyczajny chłopak podchodzi do dziewczyny siedzącej przy kawiarnianym stoliku. Mówi, że jest ładna i że chętnie by się z nią umówił. Ona odmawia. On nalega. Ona mówi, że ma chłopaka. On w końcu rezygnuje i odchodzi. Chwilę potem w pobliżu kawiarni parkuje drogi samochód a elegancko ubrany, przystojny mężczyzna wychodzi i znów zaczepia naszą bohaterkę. Pyta, czy by się z nim nie umówiła. Ona się zgadza. On odpowiada, że w sumie podjechał tu tylko po to, by oddać szefowi klucze do samochodu. W kadr wchodzi pierwszy chłopak, ten, którego wcześniej odrzuciła. Dziewczyna orientuje się, że ten drugi tylko dla niego pracuje i że odrzuciła zaloty bogatego faceta. Nagle zmienia zdanie i postanawia się jednak z nim umówić.

Ten filmik jest jednym z wielu filmików z serii „Gold Digger Prank” czyli wkrętek youtuberów, którzy oszukują kobiety, że są biedni / bogaci i dochodzą do absolutnie szokującego wniosku:

Są na świecie kobiety, które lecą na bogatych facetów.

Dziwne, co? Ba, tych kobiet jest całkiem sporo (bo i pranków naliczyłam się kilkadziesiąt, a potem przestało mi się chcieć klikać w „next page”).

Dla wszystkich, którym ta informacja wydała się szokująca, mam kilka kolejnych prawd objawionych. Otóż jedni ludzie lecą na pieniądze, inni na urodę, jeszcze inni na poczucie humoru albo na inteligencję, dobroć, łagodność, drapieżność, charyzmę, popularność, bujne owłosienie, pełne kształty, chude kształty, mundur, pracę w Warszawie, znajomość języków obcych, znajomości, karierę polityczną lub drogie dresy na nogach. Zdajecie sobie sprawę, że lista mogłaby być dużo dłuższa, gdybym tylko miała więcej czasu i mniej poszanowania dla Waszego?

Powiem więcej – wszystkie te „fetysze” lub po prostu cechy można uzasadnić.

Bogaty partner zapewnia stabilność finansową nam i naszym przyszłym, wspólnym dzieciom, a co za tym idzie, nie trzeba się będzie przejmować, co do gara włożyć. Piękny oznacza zdrowy fizycznie, wysportowany, gotowy nas bronić lub rodzić nam zdrowe dzieci, a potem długo żyć. Poczucie humoru sugeruje inteligencję, a więc spryt, który pozwoli nam rozwiązywać problemy, a do tego robić to w sposób nieagresywny, bo ludzie zabawni wzbudzają sympatię i mają dużo przyjaciół. Itd. Itp.

To zresztą nie jedyne powody, dla których dane cechy wydają się nam atrakcyjne. Duży wpływ ma na to wychowanie i wzór rodziny, jaki odziedziczyliśmy po naszych rodzicach. Jeśli matka miała bogatego partnera i często to podkreślała, odeszła do bogatszego partnera lub po prostu ciągle mówiła, że warto mieć bogatego partnera, to z dużym prawdopodobieństwem jej córka też będzie sobie takiego szukała (a syn będzie miał przeświadczenie, że tylko będąc bogatym zdobędzie sobie fajną żonę).

No to, skoro już to sobie wyjaśniliśmy, to naprawdę nie rozumiem, co jest szokującego w tym, że jakaś kobieta (która uważa bogactwo za atrakcyjną cechę) nie poleci na przeciętnego gościa, który nie wygląda na bogacza. To trochę tak, jakbyśmy się dziwili, że inna kobieta chętnie się umówi na randkę z inteligentnym, ładnie ubranym facetem, ale już niekoniecznie umówi się z facetem głupim i źle ubranym. Przykład na rybkę. Nie przywiązujcie się do akurat tego zestawienia.

Dążę do tego, że atrakcyjność człowieka w oczach innego człowieka wcale nie polega na wyrachowaniu.

Dziewczyny „lecące na kasę” wcale nie podejmują decyzji bazującej na priorytecie pieniądza w oderwaniu od faktycznych uczuć. One NAPRAWDĘ lecą na bogatych facetów. Naprawdę czują przy nich motylki w brzuchu, naprawdę patrzą na nich z zachwytem i naprawdę się w nich zakochują. Po prostu dzieje się to z innych przyczyn niż np. u Ciebie, droga czytelniczko lub czytelniku.

Nie chciałabym, żeby moja córka leciała na kasę.

Ale, uwaga, nie dlatego, że to moralnie naganne. Moralnie naganne jest krzywdzenie innych ludzi. Nie chciałabym, żeby leciała na kasę, bo to po prostu dla niej niekorzystne. Jak nie będzie szukała w mężczyźnie przede wszystkim dobrych cech charakteru, to jest duże ryzyko, ze będzie nieszczęśliwa w związku, bo nie odnajdzie w nim miłości i bezpieczeństwa. To samo zresztą dotyczy urody. Uroda przemija i jeśli w procesie dojrzewania i kształtowania się charakteru postawimy ją wysoko na piedestale, to potem może się okazać, że przestaniemy kochać naszego partnera, gdy się zestarzeje albo będzie ofiarą oszpecającego wypadku, a co za tym idzie, będziemy z nim nieszczęśliwi.

Żeby nie było, „Gold Digger Prank” nie jest jedynym tego typu prankiem w sieci. Znalazłam na przykład coś takiego:

I znów – szok i niedowierzanie, bo facet poleciał na wygląd.

W obu przypadkach zafrapowała mnie jedna rzecz – otóż zauważcie, że ani kobieta z pierwszego filmu, ani facet z drugiego, nie chcą zranić podbijającej do nich osoby. Nie mówią „spadaj, biedaku” ani „brzydka jesteś”. Nie. Są grzeczni, mili, wymyślają nawet kłamstwa, żeby tylko nie zranić drugiego człowieka i dać mu wiarygodny powód (inny niż on sam), dla którego nie chcą się z nim umówić. Mówią, „mam chłopaka”, „jestem zajęty, muszę jechać do mamy do szpitala”. I ten akt grzeczności za każdym razem jest wykorzystywany przeciwko nim w komentarzu na końcu. Bo skłamali. No heloł, człowieku, skłamali, bo nie chcieli zrobić przykrości.

Zawsze mi się w takich chwilach przypomina bajka z dzieciństwa, która miała dzieciom uzmysłowić, że ocena moralna kłamstwa nie jest wcale taka czarno-biała.

Dziewczynka dostała od koleżanki prezent urodzinowy, który jej sie nie spodobał. Pluszowego misia. Sama miała setki misiów, ale ta koleżanka nie miała pieniędzy na lepszy prezent, więc oddała jej swojego własnego, jedynego misia. I jubilatka zamiast uśmiechnąć się i powiedzieć „dziękuję”, powiedziała, że to brzydkie jest i wywaliła misia do kosza na śmieci. Nawet my, ośmioletnie dzieci, rozumieliśmy wtedy, że dziewczynka postąpiła źle. Że prawda rzucona między oczy potrafi naprawdę być gorsza niż kłamstwo.

Ale internauci tego nie rozumieją. Pranki, w których ktoś oszukuje niewinnych ludzi są masowo komentowane i największy hejt uderza nie w twórców, ale w ich ofiary. Pomimo że to twórcy zachowują się niekulturalnie, obrażają, oszukują, wystawiają na pośmiewisko.

Morał z tego jest stary jak świat. Ale chyba wciąż nie do wszystkich dociera:

można wszystko, o ile nikogo tym nie krzywdzisz.

Odczepże się, człowieku, od wyborów i decyzji innych ludzi, skoro te wybory i decyzje dotyczą tylko ich samych. Nie obrażaj, nie hejtuj. Piętnuj obrażanie i hejtowanie. Nie dawaj przyzwolenia na mowę nienawiści.