Zanim zaczniesz działać, pomyśl, jaki chcesz osiągnąć cel.

1

Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze przedkładałam szkiełko i oko nad czucie i wiarę. Lubię myśleć logicznie, postępować racjonalnie i bardzo często, gdy emocje podpowiadają mi coś na szybko, odkładam decyzję na później, by mieć szansę ją na zimno przemyśleć. Mam tu głównie na myśli negatywne emocje. Np. w sytuacji, gdy jakiś dureń zajeżdża mi drogę i mam ochotę go zwymyślać przez okno – ale liczę w myślach do dziesięciu, spokojnieję i zdaję sobie sprawę, że to nie tylko nic nie da, ale jeszcze dodatkowo popsuje mi humor. Właśnie to nas różni od pozostałych zwierząt: inteligencja na tyle rozwinięta i silna, że może odebrać emocjom kontrolę nad naszymi działaniami. I choć całkowita dominacja nad tymi emocjami jest niewskazana, właściwa psychopatom i destrukcyjna dla naszego prywatnego życia – w większości sfer warto ją jednak ćwiczyć. Zwłaszcza wtedy, gdy do działania pchają nas złość, zazdrość lub żądza zemsty.

Kiedyś pewien mądry człowiek uzmysłowił mi, że jestem głupia. Miałam 23 lata i dałam się sztampowo strollować w jakiejś dyskusji internetowej. Próbowałam wypowiadać się na temat – a jakaś dziewczyna zaczęła mnie obrażać i prowokować. Wdałam się z nią w bezsensowną, słowną przepychankę, zaczęłam przegrywać i w szale złości zwróciłam się do Tomka o radę.
– Co jej teraz napisać? Może jej napiszę, że jest głupia i nie goli pach? (w rzeczywistości było to oczywiście co innego, ale teraz, z perspektywy czasu tak właśnie oceniam poziom mojego pomysłu ;))
– Mati, a weź ty mi powiedz, jaki chcesz osiągnąć cel?
– No… chcę jej się odgryźć.
– Nie, pomyśl jeszcze raz: jaki chcesz osiągnąć cel?
– yyy.. chcę ją przekonać, że mam rację.

I wtedy zdałam sobie sprawę, że odgryzaniem się jej nie osiągnę tego celu. Jedyne, co mogę osiągnąć, to nakręcenie dyskusji, sprawienie komuś przykrości lub wręcz doprowadzenie do momentu, w którym moja interlokutorka zacznie mnie do tego stopnia nie lubić, że nastawi się negatywnie i do tego, co próbuję jej wytłumaczyć. Zrozumiałam też, że tak naprawdę mam w dupie to, czy ją do czegoś przekonam. Jedyne, co podpowiadały mi wtedy emocje, to obrona i atak w nieustającej kłótni. A motorem tych emocji było zranione ego i obsesyjna potrzeba posiadania racji. Wyzbyłam się tego z wiekiem, ale samo dojrzewanie nie wystarczy. Trzeba jednak sobie raz na jakiś czas zadać to ważne pytanie: jaki cel chcesz osiągnąć.

Czytelniczka napisała do mnie jakiś czas temu z problemem. Rzucił ją facet. Spytała, co może zrobić, żeby on poczuł się chujowo. Wzbudzić zazdrość? Zwyzywać go na fejsie? Przespać się z jego przyjacielem? Droga ciociu Seg, pomóż. Odpisałam jej:
Kobieto, Ty weź się zastanów, co tak naprawdę chcesz osiągnąć. Czy Twoim celem jest zepsucie życia drugiemu człowiekowi – czy sprawienie, żebyś sama była szczęśliwa? Bo jeśli widzisz zależność między jednym a drugim, to chyba warto, żebyś wymacała swój kręgosłup moralny i sprawdziła, czy on gdzieś tam jeszcze jest.

Musimy zdawać sobie sprawę z konsekwencji naszych czynów. Gdyby ta czytelniczka osiągnęła sukces w sprawianiu, żeby jej facet poczuł się chujowo, prawdopodobnie nie dałoby jej to oczekiwanej satysfakcji (zemsta wcale tak słodko nie smakuje). Dodatkowo zrobiłaby sobie ze swojego eksa wroga a ludzie naokoło wiedzieliby, że jest niestabilną emocjonalnie wariatką, której nie można zaufać. Jeśli więc jej celem jest „być szczęśliwą”, to powinna poszukać sobie innej drogi do jego realizacji.

Pamiętacie Materazziego i Zidana? Gdyby ten troglodyta nie posłuchał się głupich emocji, Francja miałaby szansę na wygranie mistrzostw świata w kopaniu kokosa. Niestety facet zapomniał, że jest sportowcem i jego celem jest wygranie meczu i postanowił zaatakować z główki przeciwnika, który cośtam mu powiedział. Matkę obraził. Nazwał dziewczynką. Nie wiem, co Włoch mu powiedział, ale cokolwiek to nie było, wystarczyło, by wyeliminować groźnego przeciwnika. Nie bądźcie Zidanami. Zastanówcie się czasem, co jest Waszym celem. Bo może ten chwilowy, emocjonalny cel jest po prostu niegodny myślącego człowieka. I może macie inny, lepszy i ważniejszy, który właśnie coraz bardziej się od Was oddala.