Zapachy z dzieciństwa

Jako dziecko nie lubiłam bardzo wielu potraw. Właściwie to łatwiej było powiedzieć, co lubię – a żywiłam się głównie chlebem z masłem, nutellą i jajkami. Nawet lodów nie lubiłam. Na liście produktów zakazanych, które były mi przemycane w postaci zup (za którymi też nie przepadałam) były też warzywa i wszelkie tłuste mięsa. Ktoś mi kiedyś powiedział, że ta dziecięca wybredność smakowa wynika z bardzo wrażliwego węchu, który zatracamy z wiekiem. To by oznaczało, że jako dzieci wiemy, co jest dobre – a potem zaczynamy jeść świństwa ;) 

Już nigdy nie będę tak wrażliwa na zapachy i smaki jak w dzieciństwie i to jest trochę smutne. Czasem jednak pojawia się w naszych dorosłych życiach jakiś zapach lub smak, który jest jak wehikuł czasu i przenosi nas do bardzo wyraźnych wspomnień z dzieciństwa – właśnie dzięki temu, że go od dawna nie czuliśmy. Tak miał Proust ze swoją magdalenką, tak miał Iwaszkiewicz, który poczuwszy zapach poziomki cofnął się w czasie do pewnego czerwca. Ja miałam tak ostatnio, gdy otworzyłam starą, ilustrowaną książkę, którą namiętnie czytałam, mając 10 lat. To chyba zapach farb drukarskich był w tym tomie wyjątkowy i stąd moje silne skojarzenie z podstawówką i ludźmi, których nie widziałam od wieków… :)

Pamiętacie zapach kwitnących kasztanów przed maturą? Zapach kremu ciotki, gdy Was przytulała na powitanie? Babcine swetry też pachniały inaczej niż to, co teraz mamy w szafach. Zapach papierosów extra mocnych, które palił dziadek. Zapach deptaku w Karwi. Zapach …obory w Błotach Karwieńskich, gdzie spędzaliśmy wakacje jako dzieci. Dziś nawet te pozornie nieprzyjemne zapachy – ale od dawna nieodczuwane – wydają się miłe.

Byłam niedawno w szkole podstawowej, odebrać coś od znajomej nauczycielki. I ten moment, gdy szłam korytarzem i poczułam zapach zupy mlecznej z makaronem… Borze, jak ja nie lubiłam zup mlecznych!

Jest jeszcze taki fajny moment, gdzieś w okolicach lutego / marca, gdy wokół jeszcze zima, ale Ty już czujesz pierwszy zapach wiosny. Tak przez chwilę, ale to wystarczy, by już sobie wyobrazić słońce, kwiaty i temperaturę sukienkową. Tylko że to nie jest zapach nadchodzącej wiosny. To zapach tej wiosny, którą pamiętamy z przeszłości.

Aaach… no i jeszcze są perfumy pierwszej miłości! Do tej pory, gdy czuję je na jakimś mężczyźnie, to mam ochotę się w niego wtulić i wąchać, wąchać, wąchać :)

Macie takie zapachy, które kojarzą Wam się z dzieciństwem lub młodością?  Jakich perfum używała Wasza pierwsza miłość? Jak pachnie Wasza wiosna?

pasek