2 filmy z fatalnymi recenzjami

Dwie dyskusje „twórca – krytyk”. Obie na temat filmów, których nie widziałam. Obie szalenie interesujące. I obie bezsprzecznie wygrane przez krytyków. Sami zobaczcie:
Najpierw SCENARZYSTA „KAC WAWA”, PIOTR CZAJA vs TOMASZ RACZEK, KRYTYK FILMOWY

UPDATE: Film został niestety usunięty z Youtube. O co w nim chodziło: w jakiejś telewizji śniadaniowej Piotr Czaja stara się obronić swój scenariusz przed krytyką, zapraszając do studia Tomasza Raczka i oskarżając go o niesprawiedliwą ocenę filmu „Kac Wawa”. I nawet nie chodzi o recenzję – a zwykły status na fejsie, w którym Raczek nazywa film nowotworem.
Historia ma też swoją kontynuację. Otóż producent i drugi scenarzysta filmu, Jacek Samojłowicz, pozwał właśnie do sądu… Tomasza Raczka. Zdaniem Samojłowicza krytyk filmowy nie może …odradzać widzowi oglądania jakiegoś filmu. Jest to o tyle ciekawe, że spodziewałam się raczej, że producent pozwie Piotra Czaję za ośmieszanie filmu w telewizji. No ale… :>
I równie pasjonujące starcie: REŻYSERKA FILMU „BIG LOVE”, BARBARA BIAŁOWĄS vs RECENZENT Z FILMWEBU, MICHAŁ WALKIEWICZ.

Chyba sobie te filmy gdzieś zachowam, żeby pamiętać (jak już wyreżyseruję swój pierwszy film), że niezależnie od tego, jak bardzo będą mnie boleć opinie na temat mojego dzieła, nigdy go nikomu nie tłumaczyć. Bo to wstyd.

Pani Barbaro, Panie Piotrze,

Nie wolno bronić swojego filmu. Dziwię się, że producenci nie powstrzymali Was przed tym samobójczym ruchem. Każde dzieło sztuki – a nawet takie „Kac Wawa” jest dziełem sztuki, choć nieudanym – ma się bronić samo. Jak komuś się nie podoba, trudno. Jak wszystkim się nie podoba, też trudno. Między twórcą a krytykiem nie może dojść do konfrontacji, bo to tak jakby przyszła do mnie matka jakiegoś Bolka, robiąc mi wyrzuty, że dałam kosza jej synowi. Film jest jak dziecko. Przekazujemy mu swoje geny, opiekujemy się nim, wysyłamy do szkół, wychowujemy, ubieramy i uczymy tego, co jest dla nas najważniejsze. Ale potem przychodzi taki moment, kiedy zaczyna ono żyć własnym życiem i proces „tworzenia” się skończył.  Rodzic nie może skakać dookoła swojego dorosłego syna i opierniczać każdą laskę, która go nie chce. Nawet jeśli jest to głupia laska i na Bolka nie zasługuje. Nawet jeśli nie miała prawa zwyzywać go od skurwysynów i dać mu w twarz. Nawet jeśli oceniła go niesprawiedliwie. Dlaczego? Bo takie opierniczanie laski działa na niekorzyść Bolka.  Tak właśnie stało się w przypadku filmów „Kac Wawa” i „Big Love”. Oba filmy strasznie ucierpiały w wyniku tych wideo-konfrontacji.

A najbardziej ucierpiało „Big Love„, bo „Kac Wawa” było dla mnie spalone już na etapie trailera. Ale „Big Love” byłam ciekawa, prawdziwie ciekawa i chciałam ten film zobaczyć. Teraz już nie chcę. Chętnie natomiast zobaczę kolejny film pani Barbary, bo wierzę, że to faux-pas z recenzentem Filmwebu czegoś panią nauczy i będzie miała pani większy dystans do swojego kolejnego „dziecka”.

Pozdrawiam,

Krytyk-który-filmu-nie-widział (a i tak ma prawo oceniać)