Było fajnie (;

Nadszedł ten dzień i w sumie się cieszę. Owszem, będę tęsknić za pisaniem i poważnie zastanawiam się nad powrotem do starego, zakurzonego pamiętnika z dzieciństwa. Wiecie, takiego papierowego, w którym pisało się ulubionym piórem wietrznym. Zostało mi trochę pustych stron, przerwa w datach będzie spora, ale co tam. :)

Półtorej miesiąca już o tym myślałam, tylko odwagi mi nie starczało. Ale ile można pisać bloga, narażać się na te stresy, czytać komentarze, jaka to jestem gruba, głupia i nieogolona… Lepiej wyjść do ludzi, prawdziwych ludzi, którzy jakoś w realu nie mają takiej odwagi obrażać i czepiać się pierdółek.

No i za dużo siedzę przed komputerem. Za bardzo uzależniłam się od netu. Wstaję rano i do lapa. Siedzę po nocach. Z głupiego youtuba czasem wyjść ni mogę, bo coś, bo fajne, bo następny link, ale zajebiste, patrz na to!… Tak między Bogiem a prawdą, nic mi to nie daje. Ot, taki pożeracz czasu. Co mi po wiedzy, że genialny 4-letni skrzypek zagrał kaprys Paganiniego? Co mi po serii słodkich zdjęć kotów? Po co informacja o nowej części Gothika? Żeby siedzieć więcej i więcej. Żeby marnować sobie życie.

Mąż namawia mnie na skasowanie bloga i wydanie książki, ale ten pomysł jest mało przekonywujący. Zostawię go (bloga, nie męża ;)), może czasem ktoś coś przeczyta. Tylko możliwość komentowania wyłączę. W każdym bądź razie żegnam Was serdecznie. Było naprawdę fajnie przez te parę lat.

Niniejszym zamykam rurzowego blogaska.

Wasza Seg.