Czym różni się przewijanie pierwszego dziecka od przewijania drugiego dziecka?

#współpraca

Gdy porównuję moją pełną pietyzmu opiekę nad pierworodnym synem – a obecną luzacką opiekę nad drugim – boję się, co by było przy trzecim dziecku. Prawdopodobnie od razu po wyjściu ze szpitala dostałoby łuk, strzały i kilka wskazówek, jak upolować królika, którego będzie mogło zjeść na kolację. Jeśli sobie samo go przyrządzi oczywiście.

Pamiętacie tę anegdotę o tym, jak rozpoznać, czy ktoś ma pierwsze, drugie czy trzecie dziecko? Wystarczy poczekać, aż dziecko upuści smoczek na ziemię. Jeśli to pierworodne, rodzic szybko smoczek podniesie, następnie wyparzy, a dopiero potem poda dziecku. Jeśli to drugie dziecko: rodzic podniesie smoczek, oczyści we własnych ustach, a następnie poda dziecku. Jeśli to trzecie dziecko: rodzicowi wystarczy wytarcie smoczka o spodnie.

Tak przy okazji, mam dla Was ciekawostkę w tym temacie. Bardzo proste badanie opublikowane w American Acedemy of Pediatrics wskazuje, że czyszczenie smoczka śliną rodzica jest paradoksalnie… zdrowsze od jego wyparzania. To by tłumaczyło, dlaczego to pierworodne dzieci częściej cierpią na różnorakie alergie. Po prostu za bardzo sterylnie je chowamy, bo jeszcze mamy na to czas i siły. Przy kolejnych dzieciach częściej machamy ręką na te wszystkie reguły, dziecko ma więcej kontaktu z brudem, a dzięki temu ma większe szanse na nierozwinięcie alergii.

Dźwięczy mi też w uszach jedna porada, którą przeczytałam w komentarzu od czytelniczki, gdy żaliłam się na Facebooku, że „nie wiem, kiedy wymieniać pieluszkę mojego miesięcznego synka. Czy wtedy, gdy paseczek wskazujący na zamoczenie jest wyraźnie cały niebieski, czy może wtedy, gdy tylko trochę jest niebieski z przodu…?”. Czytelniczka odpisała:
Paseczek? Yyyy… ja to wymieniam wtedy, gdy pielucha wisi do kolan.

Pewne rzeczy rozumie się w pełni dopiero przy drugim dziecku :) Łapcie moich 6 różnic w przewijaniu pierworodnego i drugorodnego.

1. 20 pieluch dziennie / 5 pieluch dziennie

Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że przy pierwszym synku ćwierć doby spędzałam przy przewijaku. Przewijałam co chwilę, żeby zawsze miał sucho. Wstawanie po ciemku i przewijanie w środku nocy to była oczywista oczywistość, bo przecież moje maleństwo nie może spać w wilgotnej pieluszce. Odparzy się albo coś.
Przy drugim dziecku stałam się mamą oszczędną. No po cholerę będę zmieniać pieluszkę, w której jeszcze jest miejsce?

2. Paseczki premium / co w promocji

Przy pierwszym dziecku kupowałam najdroższe pieluchy, koniecznie takie z paseczkiem, który jest żółty, gdy pielucha jest jeszcze sucha, a robi się niebieski, gdy w pieluszce pojawi się choć odrobina wilgoci. Wiecie, to po to, żeby nie przegapić konieczności zmiany pieluchy (patrz punkt 1).
Przy drugim dziecku kupuję te pieluchy, które są w promocji. Drugorodny ani razu nie miał pieluchy z niebieskim paskiem (a tak naprawdę powinnam się przesiąść na wielorazowe pieluchy, bo są najbardziej eko). Po czym poznaję, że trzeba ją zmienić? Czasem po zapachu, po mokrych plamach na body, a najczęściej po prostu po objętości. Widać, że pielucha jest pełna, bo wisi do kolan.

3. codziennie cienka warstwa kremu / w razie potrzeby pół tubki

Pierwsze dziecko miało pupkę wiecznie wysmarowaną kremem. Po każdej kąpieli, każdym przewijaniu, tak „profilaktycznie”. Warstwa kremu była cienka, idealnie rozsmarowana, no normalnie jak w luksusowym ośrodku SPA, gdzie z kremowania dłoni robi się ceremonię w przyciemnionym pokoju, wśród zapachu świec i z relaksacyjną muzyką irytująco sączącą się z głośników.
Drugie dziecko smaruję kremem tylko gdy zaczyna mieć jakieś odparzenia odpieluszkowe. I warstwa kremu jest tak gruba, że skóry pod nią nie widać.

4. Daj, ja przewinę, bo ty nie umiesz / Ja rodziłam, ty przewijasz.

Przy pierwszym dziecku moja obsesja na punkcie „prawidłowej obsługi noworodka” zapędziła mnie w ślepą uliczkę. Miałam swoją wizję idealnie założonej pieluszki i polegała między innymi na tym, że rzepy muszą być symetrycznie zapięte przy centralnej osi pieluszki, a falbanki przy brzegach od strony ud muszą być wywinięte na zewnątrz. Jeśli tata nie umiał tak pieluszki założyć, wkraczałam do akcji, poprawiałam, krytykowałam, albo mędziłam, że „zobacz, mówiłam, że tak będzie!”.
Przy drugim dziecku sprawa się uprościła. Każdy przewija jak chce – a potem ponosi ewentualne konsekwencje błędów :)

5. Śliczne śpioszki rozpinane od góry / wszystko jedno jakie śpioszki, byle rozpinane od dołu.

Zawsze byłam zwolenniczką śpiochów na suwak, ale umówmy się, one mają sens tylko w domu albo latem. Na spacer się takich nie bierze, do restauracji się takich nie bierze, w gości się takich nie bierze. Bo potem trzeba całe dziecko rozbierać, żeby mu zmienić pieluszkę. Bez sensu.

…Ale zdałam sobie z tego sprawę dopiero przy drugim dziecku.

6. Idealny rozmiar pieluchy / optymalny rozmiar pieluchy

Pierwsze dziecko chodziło zawsze w takiej pieluszce, która idealnie pasowała do jego wagi.
Drugie dziecko prawie zawsze chodzi w pieluszkach o jeden rozmiar większych. Prawie zawsze, bo w nocy śpi w pieluszkach o DWA rozmiary większych. Dlaczego? Patrz punkt 1. Po prostu dziś bardziej szanuję swój sen i nie przepadam za wstawaniem w nocy na przewijanie. :)

Patronem wpisu jest marka Baby Dove: seria kosmetyków do pielęgnacji skóry dzieci od pierwszych dni życia. My używamy niebieskich chusteczek, ale jest też wersja zielona, dla wyjątkowo wrażliwej skóry. Kosmetyki do przewijania, ale też te do mycia, kąpielowe, możecie kupić w Rossmanie w gotowych zestawach prezentowych lub pojedynczo. Ciekawostka: mokre chusteczki i kremy przeciw odparzeniom odpieluszkowym od Baby Dove można stosować zarówno przy pierwszym jak i drugim dziecku.