Dwie reklamy leków dziecięcych, które powinny być zabronione.

Wiem, że z czegoś trzeba żyć a biedni producenci leków i suplementów diety też płacą rachunki za prąd i muszą w coś ubrać swoje potomstwo, ale jest pewien poziom przyzwoitości, którego się nie powinno przekraczać. Granica przebiega tam, gdzie jakiemuś dziecku może stać się krzywda. Dlatego uważam dwie aktualnie promowane w telewizji i w radio reklamy za wyjątkowe skurwysyństwo. Reklamują one dwa suplementy diety, które – jeśli działają – powinny być dostępne tylko na receptę. A jeśli nie działają – powinny być w ogóle wycofane ze sprzedaży, bo po co to komu.

Mowa o reklamie środka „Apetizer„, który ma wzmagać apetyt dziecka i sprawiać, że będzie jadło nawet wtedy, gdy nie jest głodne. Oraz o reklamie „Tulleo„, czyli środka, który ma usypiać dziecko, które nie jest śpiące.

Nie twierdzę, że nie ma dzieci, których brak aptetytu lub problemy ze snem nie wymagają farmaceutycznego wsparcia – ale to nie rodzic powinien decydować o takiej konieczności – tylko lekarz. Bo przeciągająca się bezsenność u dziecka lub brak apetytu przy faktycznym zapotrzebowaniu na pokarm to niewątpliwie znak jakiejś choroby i warto poznać jej przyczynę. Leczyć ją. A więc powinno się z czymś takim zgłosić do lekarza.

Zdrowe dziecko nie zagłodzi się na śmierć. Zdrowe, aktywne, wesołe dziecko, które poza brakiem apetytu nie przejawia żadnych oznak choroby najprawdopodobniej po prostu NIE JEST GŁODNE. Ma małe zapotrzebowanie na jedzenie: może w ogóle, bo taki ma metabolizm – może akurat w danym okresie. Zdrowe dziecko naprawdę może przeżyć cały dzień o kromce chleba z masłem, bo tylko na to ma ochotę (Vide mój przykład. Całe dzieciństwo żywiłam się dość marnie chlebem z masłem lub z nutellą oraz jajkami. Żyję. Mam się dobrze. Poza okropnymi poglądami i rosnącym egocentryzmem nie mam żadnych chorób). Następnego dnia zje więcej. Poza tym na pewno sporo pije. A i może jakiegoś cukierka od babci dostaje bez Twojej wiedzy.

Dużo większym zagrożeniem dla dzieci jest otyłość, do której doprowadzają przekarmiający rodzice. Nie pozwalając dziecku poczuć głodu i samodzielnie decydować o ilości zjadanego pokarmu chowamy sobie grubasa, potencjalną ofiarę zawału serca lub cukrzycy. Nie decyduj za dziecko, jak wiele jedzenia potrzebuje. Decyduj tylko, JAKIEJ JAKOŚCI jedzenia potrzebuje, eliminując niezdrowe jedzenie z jego jadłospisu (np. zastąp słodycze owocami lub colę sokiem owocowym i nie stołuj się w fastfoodach, ilekroć wychodzicie na miasto), ale zostaw w spokoju jego apetyt.

Tu już nawet nie chodzi o sam Apetizer, którego działanie wzmagające apetyt jest wątpliwe (to po prostu mieszanka witamin i różnych wyciągów, które mają poprawić trawienie), ale o samą rodzicielską próbę wpychania w dzieci jedzenia. Nie róbmy tego.

Podobnie z tym spaniem. Świetnie opisał to Blog Ojciec, więc nie będę się rozpisywać (w ogóle Bloga Ojca polecam z całego serca, bo fajnie facet pisze o rodzicielstwie). W dużym skrócie: zdrowe dziecko śpi. Prędzej czy później, na dłużej lub krócej, ale zaśnie. Zwłaszcza, jeśli jest zmęczone aktywnym dniem. Albo jeśli po prostu taki mu wprowadziliśmy rytm dnia. Oczywiście będą takie dni i takie sytuacje, gdy to zasypianie się przeciągnie (bo emocje, bo jakiś stres, bo zły sen, bo przeziębienie, bo była drzemka za dnia), ale to nie jest powód, żeby faszerować dziecko farmaceutykami. Jeśli Twoje dziecko ma długotrwałe problemy z zaśnięciem, to zgłoś się z nim do lekarza. Nie zagłuszaj problemu środkami nasennymi, bo to słabe jest.

Na koniec małe porównanie do „dorosłej” sytuacji. Wyobraź sobie, że na spacerze w parku źle stawiasz stopę na kamieniu, przewracasz się i zaczynasz czuć ostry ból w kostce. Co robisz?
– Zgłaszasz się do lekarza, który robi ci prześwietlenie i sprawdza, czy nie ma złamania?
– Próbujesz postawić nogę i po chwili odpoczynku stwierdzasz, że to tylko niegroźne naciągnięcie, więc oszczędzasz nogę, nie robiąc tego, co sprawia ci ból? A może…
– Bierzesz mocny lek przeciwbólowy, czekasz aż zadziała i idziesz dalej, ryzykując dalsze uszkodzenia…?

A może w ogóle odrąbujesz nogę?