Bo jest takie miejsce, gdzie pracują uśmiechnięci, serdeczni, wyluzowani ludzie i promują polskich, młodych projektantów. Spędziłam z nimi 4 dni, prowadząc spotkania prasowe inaugurujące działalność DaWandy w Polsce. Po raz pierwszy w życiu byłam w tej roli. I z dnia na dzień było mi łatwiej, choć jednak wystąpienia publiczne to zawsze jakiś stres. Pamiętam pierwszy dzień. Wychodzę przed dziennikarzy z przygotowanym tekstem, muzyka milknie, wszyscy patrzą na mnie …a ja mówię „dzień dobry”. I nie pamiętam, co ja tam miałam dalej… ;)
OK, słowo wyjaśnienia, czym w ogóle jest DaWanda. To taka platforma internetowa, która zbiera projektantów ciuchów, biżuterii, mebli, zabawek itp. i umożliwia im sprzedawanie swoich produktów u siebie za oszałamiającą prowizję 5%. W zamian za to dostajemy własny butik internetowy, możliwość wystawiania produktów w showroomie w centrum Warszawy oraz ich promocję. To tak w wielkim skrócie. We współpracę z DaWandą weszło już sporo naprawdę dobrych polskich handmade’owych marek, np. Loft37 (ręcznie robione buty, które można sobie zaprojektować w sieci), MissSpark (Agnieszka projektuje przepiękne, kobiece ciuchy i już niedługo i ja będę w jej sukience chodzić!), Wearso (Ola skupia się na doskonałej jakości ubrań w surowym, geometrycznym stylu) lub Risk (ich śliczną, dwustronną sukienkę możecie zobaczyć na mnie w zdjęciach poniżej).
Podczas tych czterech dni moje pojęcie o handmadzie uległo drastycznej przemianie. Okazuje się, że ręcznie robione rzeczy to nie tylko filc, „ekologiczna sekta” i bezużyteczne ozdóbki. To naprawdę doskonałe jakościowo produkty, które służą nam latami. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję, dotknijcie.. po prostu dotknijcie bawełny Wearso. Albo przymierzcie buty z Loft37. Nie będziecie chcieli tego z siebie zdejmować.
Czas na foto-relację. Autorem zdjęć jest Alex Bogdański.
To tyle. Szkoda, że to były tylko 4 dni… A teraz mogę tylko w imieniu DaWandy zaprosić Was na ich stronę. Poszperajcie, może znajdziecie coś dla siebie :)