"ja tu za panią stoję w kolejce, dobrze?" – Nie, nie dobrze. Idź cwaniaczyć gdzie indziej.

Wchodzisz do supermarketu, robisz zakupy, potem stajesz na końcu jednej z kolejek i tak sobie czekasz, aż pan kasjer obsłuży ciebie. Aż tu nagle do supermarketu wchodzi jakiś człowiek i zanim w ogóle uda się po zakupy, podchodzi do ciebie i mówi:
– Ja tu za panią stanę, dobrze?
– …dobrze – odpowiadasz, bo kto komu zabroni stawać za tobą w kolejce.
Ale człowiek słyszy to „dobrze” i sobie idzie. Idzie z wózkiem robić zakupy. Bo mu się wydaje, że właśnie będziesz pilnować jego miejsca w kolejce. Bo przecież co tobie szkodzi, ty na tym nie stracisz, przecież go przed siebie nie wpuszczasz. Bo ci kolejni, którzy za wami staną, to im wszystko jedno.

Czy ty też tak robisz? To pozwól, że ci wytłumaczę, dlaczego powinieneś się cieszyć, że jeszcze na mnie nie trafiłeś :)

Wiesz, czym się różnisz od pozostałych klientów sklepu? Tym, ze oni NAJPIERW robią zakupy, a dopiero NA KONIEC stają w kolejce. Tak, oni też by pewnie woleli żeby w Karfurze były numerki jak na poczcie, ale nie ma tam numerków i nie można jednocześnie stać w kolejce i robić zakupów. Jasne?
Wyobraź sobie, że za tą panią, której powiedziałeś, że „za nią staniesz”, staje nagle nowy klient. A potem kolejny i kolejny. Oni nie bez kozery wybierają tę kolejkę a nie inną – ona wydaje im się krótsza, bo nie widzą w niej ciebie z twoim wyładowanym zakupami wózkiem. Stają w najkrótszej kolejce, bo – niespodzianka – nie przepadają za marnotrawieniem czasu w supermarkecie. Wiem, że to dla Ciebie może być zaskakujące, ale nie tylko ty się spieszysz, nie tylko ty byś już wrócił do domu, inni ludzie też mają swoje życia i też mogą nie być fanami stania w kolejkach. Anyway, stają sobie w tej kolejce i nagle się okazuje, że jakiś człowiek z wózkiem stał tam przed nimi. Czy mają prawo być wkurzeni?
Hell yeah.
Bo to oni płacą za twoje cwaniaczenie i to ICH powinieneś się, człowieku, pytać o to, czy możesz stanąć przed nimi. NIE mnie. Nie tej pani „przed tobą”, która była akurat ostatnia, gdy wchodziłeś do sklepu. Oni też razem z tobą do tego sklepu wchodzili. Albo nawet wcześniej weszli.
Tak naprawdę powinieneś zrobić zakupy, podejść do kolejki i spytać, czy wszystkim w niej obecnym nie przeszkadza fakt, że się przed nich wciśniesz i zrobisz zakupy jako pierwszy. Bo to niczym nie różni się od „zajmowania sobie miejsca w kolejce”.
Ja rozumiem, że czasem jest wyjątkowa sytuacja. Że dziecko płacze. Że masz tylko bułkę i nutellę. Wtedy się podchodzi do kolejki i pyta grzecznie, czy możesz wejść jako pierwsza, przed wszystkimi. Mili ludzie raczej ci na to pozwolą. Bo ludzie są mili, zwłaszcza, gdy się ich poprosi, gdy wydatek czasowy niewielki i gdy się przy tym będzie kulturalnym. Ale jak mi jeszcze raz jakiś dzban wyjedzie z tekstem, że „on tu stał”, to każę mu się puknąć w łeb, bo gdyby tu stał, TO BYM GO WIDZIAŁA.
Tyle w temacie.
Ktoś to musiał napisać.
No.