Jestem w Finach.

Pierwsze spojrzenie na Finlandię

To już jakaś klątwa. Zawsze, gdy odwiedzam nowy kraj, mam ochotę tam zamieszkać, poznać całą jego kulturę i rodzić dzieci jakiemuś autochtonowi.
Tym razem nie było inaczej. Wylecieliśmy z Kominkiem bladym świtem, bo niewiele po dziewiątej. To oznaczało dwie godziny snu, bo przecież Seg przed 4 rano nie zaśnie. Bo nie. Na szczęście Finlandia mnie na tyle sobą zauroczyła, że szybko odzyskałam siły i wytrzymałam do teraz, czyli do 1a.m. czasu fińskiego (notkę z czystej złośliwości publikuję rano). Pływałam w morzu, byłam na saunie, objadłam się reniferem i cholerawieczymjeszczealebyłodobre. A na koniec było ognisko, przy łunie zachodzącego słońca, która gdzieś tam zlewała się z łuną słońca wschodzącego. Tu jest przepięknie. Na dowód tego, zdjęcia:

To specjalnie dla Kriza. Rudzielec! :)
Podróż łodzią na bezludną wyspę. Nie każdy wie, ale w Finach nie ma dróg i samochodów.


Kominek: Seg Seg Seg.
SEG: co?
Kominek: A nic. Tak sobie przeklinam.

Jadalnia.
Tym maleństwem dopłynęliśmy na wyspę.

powitalny soczek.
Powitalne ciasteczka.
A i tak wiadomo, że wszyscy rzucą się na mięso i ziemniaki :)
Ja to mam chyba jakąś słabość do tego kadru. Przy każdej okazji coś takiego focę… (tu żem pływała! W tym płynnym lodzie! O ja dzielna!)
A teraz spacer po wyspie. Nie każdy wie, że fińskie skały zawdzięczają swój zielony kolor sałatkom wyrzucanym przez małe polskie dzieci. Na brzegu widać jeszcze niezasymilowane resztki.
Czy tam nie jest pięknie?
No nie jest?
No heloł?!
Kolejne miejsce, gdzie wypowiedziałam słowa „chwilo trwaj”. Dużo tych dusz już Mefistofelesowi oddałam…

Nie każdy wie, że Fińczycy żywią się głównie kwiatami.
wiem wiem. Macie już dość tych skał i kałuż. Ale nie mogłam się powstrzymać. Jest w nich coś magicznego.
Takie tam z lasu na morze.
Nie każdy wie, ale w XIX wieku Fińczycy oduczyli się wypróżniać. Do dziś stoją gdzieś, rozsiane po kraju, stare kibelki. Niektóre są objęte ochroną zabytków a ten znalazł się nawet na liście UNESCO.
Tak mieszkamy.

Tak jemy.
Tak pracujemy.
Dobra, to teraz kto zgadnie, co ten pan robi z moją krową. Dla mnie to była nowość.

To teraz tylko muszę znaleźć jakiegoś Fina. I finkę, dla ojca.