Keczap czy keczup

Mało które słowo wzbudza w użytkownikach języka polskiego tyle emocji co słowo „ketchup”. Wystarczy wpisać w Google dwa warianty jego wymowy, by trafić na nasączone jadem komentarze ludzi, którzy opowiadają się za jedną z wersji, uznając drugą za „wieśniacką”, „pretensjonalną” czy „snobistyczną”. Oczywiście jedynym argumentem przeciwko tej drugiej wymowie jest przeważnie kolejna deklaracja emocjonalna typu „bo u nas w domu mówiło się…” albo „bo tylko szpanerzy mówią inaczej”. Cóż.. u mnie w domu mówiło się zawsze [keczap], ale nigdy nie śmiałabym użyć tego jako argumentu w walce o taką wymowę, bo to zwyczajnie argumentem nie jest.

Co więc jest argumentem? Zapożyczenia w języku polskim dzielą się między innymi na zapożyczenia fonetyczne i graficzne. O zapożyczeniu fonetycznym mówimy wtedy, gdy wyraz obcojęzyczny wchodzi do polszczyzny w brzmieniu zbliżonym do oryginalnego. Przykładem zapożyczenia fonetycznego jest n.p. „interfejs”, którego oryginalna pisownia to „interface” i choć angielska wymowa tego wyrazu różni się nieco od jego polskiego odpowiednika, forma „interfejs” jest najbliższa fonetycznie oryginałowi. Zapożyczenie graficzne to takie, którego oryginalną pisownię czytamy „po polsku”, a więc nie biorąc pod uwagę jego obcojęzycznego brzmienia. Przykładem może być słowo „autobus”, którego wymowa francuska sugerowałaby raczej [otobus].

Z keczapem sprawa się trochę komplikuje, bo nie wiadomo, jak sklasyfikować to zapożyczenie, jeśli użyjemy formy [keczup]. Z jednej strony będzie to zapożyczenie fonetyczne („ketch-” jako [kecz-]), z drugiej graficzne („-up” jako [-up]). Tak więc lepiej umotywowaną językowo wersją wymowy tego słowa będzie [keczap] jako zapożyczenie fonetyczne.

Z argumentacją taką kłócą się językozanwcy, którzy sugerują, jakoby oryginalna wymowa wyrazu angielskiego „ketchup” nie zawierała czystego [a] w drugiej sylabie. Mają oczywiście rację, ale głoska występująca w tej sylabie jest zdecydowanie bliższa polskiemu [a] niż [u], argumentacja ta więc jest mocno naciągana. Innym argumentem jest uzus, a więc spostrzeżenie, że większość społeczeństwa używa formy [keczup]. To jednak również mnie nie przekonuje, gdyż na tej samej zasadzie moglibyśmy nagle uznać wiele błędnych form jako poprawne, tylko dlatego, że masa niewykształconych ludzi ich używa. Proces awansowania jakiegoś wyrazu z błędu do normy użytkowej i w końcu do normy wzorcowej trwa zwykle dużo dłużej i jest procesem bardziej skomplikowanym.

Dziwi mnie zatem stanowisko wielu językoznawców, którzy opowiadają się za wymową [keczup] jako jedyną poprawną, nie uznając alternatywnego [keczap] nawet jako formy dopuszczalnej choć rzadziej używanej. No, ale nie po raz pierwszy staję w opozycji do moich profesorów…

Dla jasności, przytoczę Wam argumentację prof. Bańki, który w internetowej poradni językowej pwn pisze, że razi go [keczap], który „wolelibyśmy wymawiać przez u niż przez a„. Stwierdzenie to z kolei razi mnie, gdyż nie przystoją językozawcy tłumaczenia: „razi nas” czy „wolelibyśmy” bez podania powodów owego „urażenia”, nie wspominając już o użyciu liczby mnogiej, sugerującej, że prof. Bańko mówi w imieniu wszystkich językoznawców. Na szczęście w innej odpowiedzi na pytanie użytkownika poradni pisze już szerzej i dokładniej:

Piszemy keczup, rzadziej z angielska ketchup. Wymawiamy tradycyjnie [keczup] lub – naśladując angielską wymowę – [keczap]. Ten drugi wariant wymowy wydaje się niektórym osobom pretensjonalny. Słowniki poprawnej polszczyzny PWN dyskwalifikują go przy haśle keczup, sankcjonują zaś przy haśle ketchup. Na podstawie takiego rozstrzygnięcia można zarzucić błąd komuś, kto odczytał słowo keczup jako [keczap], lecz nie można zarzucić błędu komuś, kto odczytał tak słowo ketchup, ani komuś, kto po prostu powiedział [keczap], nie czytając.

Nowy Słownik Poprawnej Polszczyzny pod red. prof. Markowskiego jest jeszcze bardziej bezwględny wobec [keczapu], gdyż dyskwalifikuje go jako formę po prostu błędną, niezaliczaną nawet do normy użytkowej.

Reasumując problem „ketchupu”: Rada Języka Polskiego stoi murem za tymi, którzy mówią [keczup], ale ciocia Segritta staje w obronie poszkodowanych reguł zapożyczeń i wbrew opinii słowników (co jej się jednak rzadko zdarza) opowiada się za formą [keczap].

PS. Reklama Pudliszek niezamierzona, bo w sumie nie przepadam za keczapem, ale jeśli już wybierać jakąś markę, to oczywiście polską. :)