Kobieto, kup sobie mydło!

Uwaga: disklejmer. Tekst wymyślony przed chwilą pod prysznicem, świeży jak moje pachy, zainspirowany kominkiem, który nawołuje do czegoś zupełnie przeciwnego. I oczywiście muszę uprzedzić (choć to na tym blogu żadna nowość), że wszystko, co opiszę, będzie jedynie moją opinią (innej nie mam). W to wierzę, tak myślę, ale proszę mnie przekonywać logicznymi argumentami, jeśli się mylę. No. Koniec disklejmera.

Kobieto, wyrzuć te wszystkie kremy, nie chodź do kosmetyczki i nie myj włosów częściej niż raz na dwa dni. Nie daj się omamić, że musisz w siebie wcierać jakieś wyciągi z fiuta codziennie, bo po pierwsze wcale nie musisz a po drugie to wręcz Ci szkodzi. Twoja skóra i włosy doskonale wiedzą, jak sobie poradzić a jeśli już bardzo chcesz im pomóc, zdecyduj się na odpowiednią dietę i aktywność fizyczną a nie na mazidła naskórne.

Jakoś trudno mi uwierzyć, że kładąc cokolwiek NA skórę, można zmienić jej wewnętrzną konstrukcję lub opóźnić starzenie. A to właśnie próbują nam wmówić różni producenci kosmetyków. Smaruj się kremem z płatkami róż a twoja skóra będzie jak płatki róż. Smaruj się kremem z jedwabiem a twoja skóra będzie jak jedwab. No kruwa no, gdyby to tak działało, chińskie szwaczki miałyby dłonie jak jedwab a moje palce zamieniłyby się w plastik od ciągłego pisania na klawiaturze. Na skórę można wpłynąć NIE NISZCZĄC jej i dostarczając jej odpowiedniego pokarmu od środka, czyli zdrowo żrąc.

Zauważyłam, że ilekroć posmaruję sobie dłonie kremem do rąk – nieważne jakim – skórę mam najpierw milutko mięciutką i nawilżoną, ale już po godzinie robi się suchsza niż przed smarowaniem.Kremów używam więc tylko raz na jakiś czas, gdy mam ochotę sobie popachnieć w łóżku (czyli bardziej w ramach aromaterapii), chcę się ochronić przed promieniowaniem UV (czyli latem przed wyjściem na słońce) oraz w absolutnie wyjątkowych przypadkach, gdy ta skóra jest bardzo sucha a ja zamierzam jej

Biały Jeleń http://www.bialyjelen.pl/

używać, np. idę na masaż, wychodzę na wiatr lub wykonuję jakąś inną czynność, która naraża skórę na zniszczenie. A, no i jeszcze używam czasem kremów do demakijażu, choć wszyscy dobrze wiemy, że najlepszym środkiem do demakijażu jest poduszka. Ale ja się rzadko maluję. Dodam jeszcze, że najpiękniejszą, najgładszą i najbardziej promienną cerę, jaką w życiu widziałam, ma moja 50-letnia ciotka, która nigdy (powtórzę, żeby było jasne: NIGDY) się niczym nie kremowała. I mieszka w Szwecji (tam może lepsze powietrze jest, sama nie wiem).

Druga sprawa: kosmetyczka. Moja przyjaciółka tak sprawdza, czy może kosmetyczce zaufać: pyta jej, czy poleca czyszczenie twarzy i częste pilingi. Jeśli baba odpowie, że oczywiście, przyjaciółka daje jej kosza. Jak sobie już zaczynasz wszystko z twarzy wyciskać i ścierać, skóra zaczyna produkować więcej wągrów i naskórka. To zupełnie naturalne. Na tej zasadzie stopy ludzi, którzy łażą boso, mają zrogowaciały naskórek. Tak nasz organizm przystosowuje się do warunków życia. Dlatego nie łaź na żadne mocne pilingi, nic sobie nie wyciskaj, czekaj tylko aż samo przejdzie, ruszaj się, pij wodę i nie jedz makdonalda, bo to świństwo.

Ruda i Seg za kilka lat

No i trzecia sprawa: włosy. Teraz zaś odwołam się do mojego psa. Here ma piękną, zdrową, błyszczącą sierść i laski na to strasznie lecą. Pytają, jak często kąpię psa. Gdy im odpowiadam, że kąpałam go dwa razy w ciągu jego 9-letniego życia, tipsy im spadają. Raz go kąpałam w specjalnym hipoalergicznym szamponie dla psów, po którym dostał jakiegoś uczulenia. Drugi raz kąpałam go w szarym mydle, bo się w czymś wytarzał. Po szarym mydle marki Biały Jeleń (reklamuję, choć mi nie płacą!) nie miał już żadnych problemów. A dzięki temu, że więcej kąpany nie był, ma zdrową, piękną sierść, nie śmierdzi i naturalnie, dwa razy w roku linieje. Podobnie działają ludzkie włosy. Oczywiście nie namawiam Was do zaprzestania mycia włosów, bo włosy to nie sierść a tłusty przedziałek to widok obrzydliwy. Po prostu nie myjcie ich częściej niż potrzeba. A najlepiej zrobić sobie eksperyment i nie myć włosów przez tydzień. Wykorzystajcie tydzień zwolnienia chorobowego, zainstalowany Skyrim albo fakt, że jest zima i można chodzić w czapkach. Tydzień dajcie włosom spokój. Potem je wymyjcie i sami zobaczcie, że włosy zachowają świeżość dłużej niż w czasach, gdy myliście je codziennie.

Rozumiem, że Wy może nie macie odwagi na sobie eksperymentować, więc ja się poświęcę i będę dalej uprawiać kremowe lenistwo a za 40 lat będziecie mogli ocenić, czy podziałało. Na niechodzenie do kosmetyczki już za późno, bo kiedyś niestety zaczęłam i już przestać nie mogę. Ale zmarszczek się nie boję, więc nawet, jeśli moja teoria okaże się totalną bzdurą, będę najwyżej pomarszczoną staruszką jak na zdjęciu obok (czyli po kilku godzinach charakteryzacji w szkole mejkapu mojej kumpeli). Łodewa. Czego się nie robi dla czytelników :)