Krótki quiz o hejcie (i garść informacji z badań).

Czy wiesz, co to jest hejt? A czy ty jesteś hejterem lub hejterką? Nie no… oczywiście, że nie jesteś. Prawie nikt nie uważa, że jest hejterem. Ale… czy na pewno? Bo może Twoja definicja hejtu odbiega trochę od tej prawdziwej? I jaka jest w ogóle „ta prawdziwa”?

„Może byś wreszcie umyła włosy. Ciągle takie przetłuszczone” – napisała mi kiedyś czytelniczka pod tym zdjęciem:

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Matylda Kozakiewicz (@segritta)

Czy to był hejt? A może życzliwa rada? Taka, Wiesz, z troski…

Bo wiesz, czasem komentarze są bardziej dosadne i jestem w nich nazywana szmatą, zdzirą lub jeszcze gorzej. Czasem zarzuca mi się jakieś pochodzenie, np. żydowskie i traktuje to jako obelgę. Czasem sugeruje mi się jakąś orientację seksualną (np. biseksualność) i traktuje ją jako obelgę. Czasem sugeruje mi się rozwiązły tryb życia. Czasem to atak na moją kobiecość albo urodę, że o siebie nie dbam (bo się nie maluję lub nie golę) albo że jestem spasłą świnią.

Ale zwykła uwaga o przetłuszczonych włosach, bez wulgaryzmów i obraźliwych słów, to przecież nie jest hejt…? OK, w takim razie co to jest? I gdzie jest ta granica hejtu? Od czego zależy, gdzie ją postawimy?

Zrób sobie mały test. Przeczytaj poniższe pytania i spróbuj sobie na nie odpowiedzieć. Tak w głowie, dla siebie. Nie będę mieć wglądu w Twoje myśli.

  1. Czym jest hejt?
  • To po prostu obraźliwy lub agresywny komentarz w internecie.
  • To każda krytyka wyrażona w sieci.
  • To każda wypowiedź, która szerzy, propaguje lub usprawiedliwia nienawiść do jakiejś grupy (społecznej, rasowej, religijnej itp).

2. Jaka emocja dominuje w hejterze?

  • gniew
  • nienawiść
  • pogarda

3. Jaka grupa najrzadziej identyfikuje przykrą, krytyczną opinię jako hejt?

  • biseksualne, czarne kobiety
  • heteroseksualni, biali mężczyźni.

4. Mowa nienawiści w Polsce…

  • Słabnie.
  • Jest na podobnym poziomie ciągle.
  • Rośnie w siłę.

5. W której z wymienionych niżej domen najczęściej jesteśmy świadkami mowy nienawiści?

  • W rozmowach prywatnych
  • W przestrzeni publicznej
  • W telewizji
  • W radio

6. Kto jest statystycznym hejterem/hejterką?

  • młody mężczyzna
  • starszy mężczyzna
  • młoda kobieta
  • starsza kobieta
  • niemowlę, które nie chce zasnąć.

Zrobione?

To teraz zobacz, jak wyglądają fakty.

Definicje (tak, są dwie)

Są dwie definicje hejtu. Jedna jest słownikowa i dośc ogólna. Wedle Słownika Języka Polskiego:

HEJT – Obraźliwy lub agresywny komentarz zamieszczony w Internecie. 

Ale już Rada Europy konkretyzuje termin i nazywa zjawisko mową nienawiści.

Mowa nienawiści obejmuje wszelkie formy wypowiedzi, które szerzą, propagują czy usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm oraz inne formy nienawiści bazujące na nietolerancji m.in.: nietolerancję wyrażającą się w agresywnym nacjonalizmie i etnocentryzmie, dyskryminację i wrogość wobec mniejszości, imigrantów i ludzi o imigranckim pochodzeniu.

Nienawiść czy pogarda?

Psychologowie są często zdania, że mowa nienawiści powinna byś w istocie nazwana „mową pogardy”, bo tak naprawdę nie nienawiść odczuwają osoby piszące hejterskie komentarze w sieci. Praktycznie w każdej grupie badanych silniejsza jest pogarda i to jej chcą dać wyraz w swoich wypowiedziach.

Mój kolega ze studiów zauważył ciekawą właściwość powyższego wykresu. Otóż nienawiść najczęściej wynika z lęku. To by tłumaczyło, dlaczego uprzedzenia wobec gejów bazują głównie nie na lęku -> nienawiści, ale właśnie na pogardzie. A z kolei uprzedzenia wobec Żydów to domena starszego pokolenia hejterów – oni są bowiem ofiarami silnej politycznej nagonki na narodowość żydowską, która była przez wiele lat przedstawiana jako zagrażająca innym nacjom.

Co uznamy za hejt?

To już zależy od tego, czy dana wypowiedź uderza w naszą grupę – czy w inną. Np. biały mężczyzna mniej komentarzy identyfikuje jako hejt niż czarnoskóra kobieta. To dlatego, ze generalnie biali mężczyźni rzadko padają ofiarami hejtu.

Z drugiej strony… im częściej obserwujemy hejt, tym bardziej się na niego uodparniamy. Żeby było jasne – nie chodzi o doświadczanie hejtu na sobie, tylko obserwowanie go w otoczeniu. Wystarczy, że w naszej szkole lub w rodzinie często używa się mowy pogardy i już nasze granice dopuszczalności przesuwają się bardzo wysoko. Hejt uznamy wtedy za zwykłą krytykę lub niegroźne wyrażanie opinii.

Jest też ciekawa zależność: im bardziej jestem uprzedzona wobec jakiejś grupy, tym bardziej będę tolerancyjna wobec ataków na tę grupę. Jeśli więc mam uprzedzenia wobec np. gejów, to obraźliwe teksty lecące w ich stronę uznam za zupełnie zwyczajne. Ale już jeśli ktoś będzie chciał podobnie komentować kobiety, poczuję się urażona.

Dlatego bardzo dobrym papierkiem lakmusowym jest ODWRACANIE komunikatu. Możemy to robić we własnej głowie za każdym razem, gdy mamy watpliwości, czy jakaś wypowiedź jest mową pogardy czy nie.

Doskonałym przykładem takich eksperymentów jest fanpage „Mężczyzna spełniony„, gdzie różne nagłówki i komentarze dotyczące kobiet zmieniane sa tak, by dotyczyły mężczyzn. Dopiero wtedy widać ich prawdziwy wydźwięk i niedorzeczność.

Jak jest w Polsce?

Uprzedzenia i hejt rosną w siłę. Jeśli pójdę w tym roku na Halloween, przebiorę się za ten wykres.

Pytanie brzmiało: Na ile obraźliwa jest ta wypowiedź?

Nie no spoko. Nazwanie kogoś tchórzem i mordercą dzieci tylko dlatego, że jest się wyznawcą jakiejś religii nie jest wcale hejtem. To obraźliwe tylko w 35 procentach. Reszta to wręcz komplement.

W Polsce aż 30% ludzi używa mowy pogardy wobec Żydów, Ukraińców i uchodźców. A 70% społeczeństwa deklaruje, że spotyka się z taką mową w … telewizji. Fajne wzorce dostają ludzie, co? Bo że w internecie hejt rośnie, to chyba już nikogo nie zaskakuje, ale internet jest medium demokratycznym i każdy może się tam wypowiedzieć. Co innego telewizja, która powinna być medium kulturalnym, pozytywnym, światłym.

Kto jest statystycznym hejterem?

Młody mężczyzna.

Hejtuje głównie płeć męska i głównie młodzież.

Hejt koreluje także mocno z poparciem dla partii nacjonalistycznych, ale… nie koreluje z ogólnymi poglądami politycznymi. To znaczy, że mniej więcej po równo hejtuje zarówno prawica, lewica jak i centrum.

Dlaczego w sieci jesteśmy bardziej agresywni niż w realu?

Pewnie odruchową odpowiedzią jest ta wałkowana od lat anonimowość. Tymczasem okazuje się, że anonimowość staje się często aspektem hamującym hejt, a właściwie hamującym jakiekolwiek wypowiadanie się publicznie. Ludzie lubią, gdy się ich lajkuje. A gdy to już się staje, to lubią, gdy lajkujący wiedzą, kogo lajkują. Bo co z tego, że mój hejterski komentarz zebrał 300 lajków, skoro cały fejm przypadł fikcyjnej postaci z kreskówki?

To nie znaczy, że anonimowość nie jest już wytłumaczeniem. Po prostu dotyczy tylko niektórych hejterów, nie wszystkich – oraz nie jest głównym wyjaśnieniem zjawiska.

Wśród głównych aspektów tłumaczących większe rozbuchanie agresji w Internecie podaje się dziś:

NIEWIDZIALNOŚĆ – i to taką dosłowną niewidzialność, bo przecież nasi czytelnicy, inni biorący udział w dyskusji, oni nas NIE WIDZĄ. Jesteśmy sami w pokoju, gdy piszemy komentarz. A to z kolei sprawia, że nasz mózg wierzy, że jesteśmy trochę bezkarni. Że możemy pozwolić sobie na więcej.

ASYNCHRONICZNOŚĆ – W normalnej rozmowie w realu pilnujemy się bardziej, bo osoba atakowana reaguje na nas w czasie rzeczywistym. Gdy do niej mówimy, patrzymy na nią, a jej twarz od razu zdradza efekty tego, co mówimy. Krzywi się, uśmiecha, ignoruje, przytakuje, przerywa, płacze, wścieka się… Od razu widzimy jej reakcję i słyszymy odpowiedź. W internecie piszemy komentarz sami – jakbyśmy byli w izolatce – a na odpowiedź musimy poczekać. To sprawia, że nie możemy moderować swojej wypowiedzi pod wpływem reakcji adresata.

ŁATWOŚĆ W PODWAŻANIU AUTORYTETU – żeby obrazić jakiegoś celebrytę w realu, trzeba by było spotkać go na żywo. Żeby obrazić wykładowcę – umówić się z nim na dyżur. Generalnie hierarchia społeczna, naukowa, a nawet ta związana z wiekiem jest w realu bardziej widoczna i przez to czujemy się często związani pewnymi konwenansami i niezdolni do przekroczenia granicy krytyki, gdy adresat przewyższa nas swoją pozycją. W internecie wszyscy jesteśmy równi. Celebrytka jest na wyciągnięcie ręki (a właściwie komentarza) zupełnie tak samo jak kolega z ławki. I jeszcze netykieta pozwala nam wszystkim być na „ty”.

NISKIE KOSZTY SPOŁECZNE – innymi słowy: za hejt w realu możemy dostać w mordę. Za hejt w sieci dostajemy przeważnie co najwyżej hejt w odpowiedzi.

KLIKALNOŚĆ – hejt się klika. Wyobraź sobie, że pojawiają ci się w newsfeedzie 2 zajawki filmów o lubianym przez ciebie blogerze. Jeden to krytyka tego, co robi – drugi to pochwała. W który klikniesz?

Pamiętajmy, że hejter też jest w jakimś stopniu influencerem. Może na tym nie zarobi, może nie znajdzie sponsorów, ale też jest lajkowany, też się go cytuje, też ma wpływ na innych ludzi. I też mu zależy na zasięgach.

Ciemna tetrada

To cztery cechy, które przeważnie chadzają razem, czyli u różnych badanych grup są najczęściej na podobnym poziomie (wszystkie nisko, wszystkie średnio lub wszystkie wysoko).

Chodzi o: MAKIAWELIZM, NARCYZM, SUBKLINICZNĄ PSYCHOPATIĘ, SADYZM.

Osoby, które nie komentują w ogóle w sieci, wszystkie te cztery cechy mają na bardzo niskim poziomie. Osoby komentujące – mają je trochę wyżej. A już osoby hejtujące, mają wszystkie cztery cechy ciemnej tetrady bardzo wysoko.

Tylko 6% osób przyznaje, ze lubi hejtować.

Pytanie: czy lubią, ale się do tego nie przyznają? A może faktycznie nie lubią hejtować, ale czują wewnętrzny przymus używania języka pogardy?

Bo wiecie, to jest trochę jak z tymi przemocowcami, którzy biją. Tylko niewielka grupa faktycznie lubi to robić. Większość z nich czuje się fatalnie zarówno bijąc, jak i tuż po. To uczucie złości, wściekłości, frustracji, zazdrości… generalnie ta mieszanka emocji, która tworzy napięcie i prowadzi do przemocy, ona nie jest zbyt przyjemnym koktajlem. Być może podobnie czują się hejterzy, gdy hejtują.

No, dobra, a jak przeciwdziałać hejtowi?

Jest dużo organizacji i inicjatyw, których celem jest walka z hejtem. Opierają się one przeważnie na komunikacie negatywnym, czyli „nie hejtuj”, „hejt STOP”. No i bardzo dobrze, że one są, bo dzięku temu mamy gdzie zgłaszać hejt i jak mu przeciwdziałać. Ale…

Dla równowagi brakuje nam trochę akcji mówiących nie tylko, „czego nie robić”, ale też „co robić”. Dlatego zamiast ciągle tylko krytykować mowę nienawiści, warto też promować mowę życzliwości. :)

Co możesz zrobić, gdy widzisz hejt?

A) zgłosić go do moderacji. 

B) Próbować wytłumaczyć jego autorowi, jak inaczej mógłby wyrazić swoją opinię. 

C) Zbanować autora. 

D) Napisać komentarz ignorujący autora hejtu i wspierający osobę, która została zaatakowana. 

Opcję A gorąco polecam zwłaszcza członkom i członkiniom mojej grupy na Fb Złe Matki Zjednoczone. Od początku jej istnienia sukcesywnie pozbywamy się hejtu i jeśli ktoś uparcie hejtuje dalej, zostaje usunięty z grupy. Dzięki temu jest tam coraz milej :)

Opcja B jest hardcorowa i używam jej tylko wtedy, gdy mam dużo energii, poczucie misji i po prostu na tyle dobry dzień, że trudno mi go zepsuć.

Opcja C jest moim zdaniem najzdrowsza „dla nas”, bo nagle przestajemy widzieć komunikaty pełne hejtu. Tak, to jest trochę zamiatanie problemu pod dywan, ale gdzieś tam pośrednio sprawia to też, że hejterzy czują się powoli wykluczani ze społeczności.

Opcja D jest praktycznym wykorzystaniem starej zasady wspierania ofiary zamiast atakowania agresora. To też bardzo dobry komunikat dla atencyjnych hejterów, którzy nie dostają naszej uwagi „w nagrodę” za hejt, tylko wręcz przeciwnie – swoim zachowaniem sprawiają, ze to ofiara ich hejtu dostaje uwagę i troskę od innym.