Co mi się nie udało na BFG2012

Jadąc na Blog Forum Gdańsk miałam kilka postanowień. Nic wielkiego. Ot takie drobne oczywistości. Niestety nie udało się… 
1. Nie rozchorować się – no nie wyszło. Mimo aspiryny oraz tego, że taka jedna gdańska anielica wpychała we mnie wapno i witaminę C. Nie pomogła też spora ilość whisky, co akurat mnie bardzo dziwi. Za każdym razem mnie to dziwi. Skończyło się tak, że teraz piję rosołek i gdy MR mówi, że mam się położyć, to nie mówię „nie”. Głównie dlatego, że w ogóle nie mówię. Chyba stałam się kobietą idealną.

Ćpię.

2. Nie miziać nikogo po majciorach – To było bardzo trudne, bo jedynymi osobami, które nie lubią miziania po majciorach są te, których nikt miziać po majciorach i tak by nie chciał, bo słuchają Kombi i nie golą pach. Mizianie po majciorach było więc głównym moim zajęciem przez ostatnie dwa dni. Przed śniadaniem, po śniadaniu, czasem w trakcie śniadania, nie wspominając już o innych posiłkach, spotkaniach i rozmowach. Ja po prostu kocham tych ludzi i nie mogę się powstrzymać przed mizianiem ich po majciorach.

O, na przykład tutaj jesteśmy z Kubryńską tuż po mizianiu, ale jeszcze przed papieroskiem.

3. Nikogo nie adoptować – to też mój nałóg. Człowiek sobie jedzie normalnie gdzieś na weekend a wraca z mężem, siostrą i synem. Rodzina się rozrasta, trudno to potem wszystko wykarmić. Starałam się jak mogłam, ale jak mi Pawełek spojrzał w oczy i powiedział „ale mamoooo!”, to się złamałam. No i takiego właśnie mam synka. Pięknie wyrósł, prawda?

4. Pójść na wykład Tkaczyka – też nie wyszło, bo w tym samym czasie prowadziłam własny. Pierwszy w życiu. Słuchacze byli bardzo dzielni, nawet śmiali się, jak pokazałam zdjęcie śmiesznego kota i kazałam im się z niego śmiać. I klaskali, bo mi Łaba na koniec prezentacji wkleiła nakaz klaskania, za co jej i słuchaczom bardzo dziękuję. Byliście cudowni! :)

Mówi się.

5. Nie tańczyć do rana, jeśli będę chora i niewyspana – a byłam chora i niewyspana. No ale gdy o 1 w nocy pada hasło „potańczyłbym” a Segritta jest już w koszulce do spania, bosa i ma zdjęte oczy, to można mieć pewność, że po dwóch minutach w łazience będzie stała w kiecce, rajstopach, bucikach i szkłach kontaktowych, gotowa do wyjścia z pokoju perwersji. Tak też się stało, więc do rana szaleliśmy na parkiecie do umpa-umpa. Niestety nie mam zdjęć z parkietu. Mam za to zdjęcie w piżamce.

uwaga, skorzystam z okazji i pomiziam Michała po majciorach: koszulka pochodzi z najlepszego sklepu z koszulkami ever czyli z koszulkowo.com (klik na zdjęcie)

6. Zagrać w piłkę na stadionie – bo rzadko zdarza się okazja do pogrania w piłkę na tak pięknym stadionie jak ten. No ale jak się tańczy do rana, to potem się ignoruje budzik o 8 rano i nie idzie się na mecz. Na szczęście Dorota i Marta były, grały, gole strzelały i potem mi wszystko opowiedziały tak, jakbym sama z nimi była.

w sumie to nie jestem pewna, czy oni grali w piłkę czy tylko się wytarzali w trawie, żeby patrząc na nich każdy myślał, że grali.

7. Wyspać się – to mi wyszło najgorzej, dlatego zaraz zamierzam nadrobić zaległości i nie wychodzić z łóżka do wtorku.

Zdjęcia pochodzą z fanpejdża Blog Forum Gdańsk. Pewnie pojawi się ich tam więcej niedługo. No i na blogach też się pojawią relacje i zdjęcia. M.in. fotogaleria skacowanych blogerów oraz filmik, w którym razem z Dorotą śpiewamy „Soft kitty”. Będę to wszystko jakoś zbierać i niedługo opublikuję notkę z samymi zdjęciami i filmami.

A tymczasem ogłaszam wszem i wobec, że byłam w życiu na wielu różnych konferencjach i BFG jest absolutnie najlepszą ze wszystkich. Tak cudowną, przyjazną atmosferę przepełnioną kreatywną energią można osiągnąć tylko z tymi organizatorami, tylko wśród blogerów i tylko w Gdańsku. Już za Wami tęsknię. 

PS. Dzięki za noc, F. Było cudownie :*