Moi nowi sąsiedzi – akt I

Korytarz przy moim nowym mieszkanku. Podchodzimy z MR do drzwi sąsiada, wypytać go o spółdzielnię, remonty i tak ogólnie się przedstawić, uśmiechnąć, może herbaty się napić a już na pewno rękę uścisnąć.

Pukamy. Najpierw do uszu dociera słodki dźwięk szczekania jakiegoś yorka. Śpiewny jazgot tego małego pieska rozbrzmiewa wdzięcznie przez pół minuty, po czym słychać kroki, drzwi uchylają się na szerokość dłoni i dostrzegam oko sąsiada.

– Słucham.
– My… – zaczynam nieśmiało, z uśmiechem, starając się przebić przez yorkową muzykę czule głaszczącą nam wszystkim uszy.
– Dziękuję, dziękuję. – odpowiada miły sąsiad, zanim udaje mi się wypowiedzieć kolejne słowo. Drzwi zamykają się. Stoimy pod nimi z MR jeszcze chwilę, licząc na to, że może zaraz się otworzą.

Nie otwierają się.

Kurtyna.

Oklaski.