Najgorsze aspekty ciąży, o których się nie mówi.

Zanim zaszłam w ciążę, myślałam, że ciąża to nie choroba. Myliłam się. Ciąża to choroba przenoszona drogą płciową. Choroba ciężka, długotrwała, posiadająca trzy stadia, wpływająca nie tylko na ciało ale i na umysł, choroba pasożytnicza, niestety dotykająca wyłącznie kobiety, przez co zupełnie niezrozumiała dla połowy populacji. Niektóre kobiety przechodzą ją wyjątkowo łagodnie lub wręcz bezobjawowo. Niestety nie jestem jedną z nich.

  1. Trądzik ciążowy przechodziłam w pierwszej ciąży, na szczęście w drugiej już mnie nie dotknął. A szkoda, bo to bardzo odmładza. Wygląda się wtedy jak czternastolatek i praktycznie nic z tym nie można zrobić, bo przecież „w ciąży pani jest, nic mocnego pani używać nie może”.
  2. Termin „poranne mdłości” to jest jakaś kpina z ciąży. Mdłości są całodobowe. Rzyganie 5 razy na dobę ma tylko ten plus, że w pierwszym trymestrze traci się parę kilo, żeby zrobić miejsce na dwadzieścia pięć kilo, które się przygarnie w kolejnych dwóch trymestrach. :)
  3. Wszystko śmierdzi to taki uroczy stan, w którym nie możesz nawet własnego partnera znieść w zasięgu nozdrzy. Czujesz się jak Basset albo Bloodhound i jedynym miejscem, w którym możesz wysiedzieć spokojnie bez krzywienia się, jest przewiewny taras pod lasem.
  4. Comiesięczne badania krwi i moczu. To podczas ciąży zupełnie odczuliłam się na kłucie moich ramion. Właściwie to dziwne, że jeszcze nie mam po tych igłach śladów jak stary narkoman. I stawianie przed panią w recepcji pojemniczka z własnymi sikami przestało być już niekomfortowe. Ha ha. Żartuję. Wciąż nie lubię igieł i wciąż mi głupio, oddając mocz do analizy.
  5. Comiesięczne badanie ginekologiczne. Bo która z nas nie kocha tego rozkraczania się przed obcym człowiekiem i znoszenia tego gmerania, dotykania, wziernikiem, ręką, na fotelu ginekologicznym, jednocześnie wysłuchując pozornie neutralnych pytań w stylu „a co w ogóle ostatnio słychać u pani?”. Najlepiej, jak ginekologowi się nie spieszy i zanim się weźmie do roboty, np. musi na chwilę gdzieś wyjść, zostawiając cię w tej pozycji, rozwartą i gotową.
  6. Test glukozowy. Cudowne wydarzenie dla każdej ciężarówki. W trzecim trymestrze, z dużym brzuchem, wstajesz sobie o świcie, jedziesz do jakiejś stacji diagnostycznej na czczo, pijesz kubek obrzydliwej, słodkiej, mdlącej cieczy, której nawet sokiem popić nie możesz (najwyżej dwa łyczki wody), po czym siedzisz tam równo 2 godziny. Podczas tych dwóch godzin wciąż nie możesz jeść i pić. Nie możesz się ruszać (nawet na spacer iść nie możesz). I co godzinę (w sumie 3 razy) pobierają ci krew. Arghhh…
  7. Ból spojenia łonowego. Pamiętacie, jak wspominałam, że w pierwszej ciąży miałam trądzik a w drugiej nie? To tu jest odwrotnie. W pierwszej ciąży nie wiedziałam, jaką jestem szczęściarą, że mnie nie boli spojenie łonowe. To jest taka chrząstka na wysokości wzgórka łonowego, która łączy obie części miednicy. Tak wiesz, żebyś się nie rozpadła, chodząc. I podczas ciąży czasem tam się za bardzo luzuje (żeby cię niby do porodu przygotować…) i wtedy na pier da la przy chodzeniu, staniu, siedzeniu, leżeniu i obracaniu się. A jak do tego miałaś zawsze problemy z kręgosłupem, to to poluzowanie miednicy może ci się na kręgi rzucić i sprawić, ze np. nie będziesz mogła przez tydzień sama wstać z łóżka i partner będzie musiał cię nosić do toalety. I wtedy naprawdę zaczynasz sobie zdawać sprawę, czemu zawsze podobali ci się wysocy i silni mężczyźni.
  8. Nie można pić alkoholu (nawet jak opuszcza cię ktoś najbliższy, świat się wali i po prostu marzysz, by po tygodniu płakania iść się napić do jakiegoś ciemnego i głośnego baru), nie można palić, nie można jeść surowego mięsa (szkoda, ale da się znieść), surowej ryby (nie dałam rady), nie można pić więcej niż kilka espresso dziennie, w ogóle dużo ograniczeń masz. Ale chyba najgorsze jest to, że się nie da normalnie leczyć w razie choroby. Tylko syropek malinowy, miód, herbatka, czosnek, sratatata. Równie dobrze można się pomodlić albo kupić jakąś homeopatię. Tylko po co.
  9. Ruchy płodu. Że niby to takie słodkie, urocze i wyczekane? A skąd! Wciąż uważam, że ruchy płodu są creepy i nie dość, że to dziwne uczucie, ze masz człowieka w brzuchu i on się rusza, to jeszcze ten płód potrafi nieźle się rozpychać i skopać własną matkę. Nic fajnego.
  10. Zgaga w trzecim trymestrze. Podobno jak się człowiek położy na lewym bloku, to jest lepiej. Podobno. Ja tam nie widzę wielkiej różnicy. Jak żołądek jest wiecznie ściśnięty przez dziecko, to jest to rzeczą zupełnie naturalną, że kwasy żołądkowe się nie mieszczą.

To wszystko jest po to, żebyśmy nie poczuły zbyt dużej różnicy pomiędzy katorgą ciąży a męczarnią połogu. Bo wiecie, jakby było tak różowo, to kobiety by masowo dostawały załamania nerwowego po pierwszym miesiącu z noworodkiem. A tak to są trochę już przyzwyczajone, do bólu, nocnego wstawania, różnych niewygód. I łatwiej im wejść w rolę matki.

Ale spokojnie, potem już jest z górki. :)

Wbrew temu, co ciągle słyszałam od „doświadczonych matek”, dla mnie każdy miesiąc życia z dzieckiem był coraz łatwiejszy. Poza tym ta obezwładniająca i (paradoksalnie) dająca ogrom siły miłość do dziecka, która pojawiła mi się z chwilą porodu, pozwoliła pomimo niewyspania i zmęczenia czuć się superszczęśliwą.

Więc głowa do góry!

I zapraszam na wideo, gdzie niby mówię o tym samym, ale jakby nie do końca. I konkretne rady daję! :)

<3