Wszyscy trzej tatusiowie Bastardo.

Przedstawiam Wam winnice pod Lizboną, gdzie rosną małe Bastardos. To tu zaczyna się wino i to od winogron zależy głównie jego smak. Tak przynajmniej mówi Pedro – architekt wina. Pedro był dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo jest wyjątkowo młody jak na swoją funkcję. Ma dopiero 37 lat a jest odpowiedzialny za cały proces powstawania wina. Miesza smaki, wymyśla odpowiednią procedurę, dogląda też samych winogron, raz w tygodniu obchodząc winnice, co zajmuje mu około 5 godzin. Czasem robi to konno, na swoim małym Lusitano (to taka portugalska rasa koni gorącokrwistych. Piękne bestie). Wizja przystojnego Pedro z doktoratem na koniu jadącego piaszczystą drogą przez winnice do teraz maluje mi się dość wyraźnie przed oczami. Nie wiem, czy Wam pisałam, ale w Portugalii jest nieprzyzwoicie dużo przystojnych facetów. To był jeden z powodów, dla których spytałam, ile kosztuje wynajem mieszkania w Lizbonie. Trzeba się będzie nad tym zastanowić :) Ale wracając do tematu: zrobiliśmy obchód po winnicy, odwiedziliśmy miejsca, gdzie winogrona się miażdży, wyciska z nich sok, przelewa do butelek i składuje w beczkach. Na koniec tej cudnej, upalnej wycieczki poszliśmy na degustację i dowiedziałam się na przykład, że Bastardo nie ma jednego smaku: okazuje się, że wersja polska jest słodsza od portugalskiej. Twórcy zdecydowali się na ten krok, ponieważ nasze, północne podniebienia wolą trochę inny rodzaj wina. I faktycznie – obie z Fash wolimy polskie Bastardo. Jest po prostu lepsze. Podczas degustacji określaliśmy zapach i smak różnych win – czasem mieszając je ze sobą. Tak, można mieszać wina i tworzyć blendy – tak samo jak w przypadku whisky. Można nawet zmieszać białe wino z czerwonym i takie połączenie ma dość nietypowy smak (nie, nie jest to wino różowe, choć takie przypomina z koloru).

Spytałam też Joao, dlaczego zdecydowali się nazwać wino „Bastardo”. To przecież dość ryzykowna nazwa, będąca w wielu językach obelgą. Nie chodziło nam o chama – odpowiedział – Raczej o nicponia. Takiego faceta, który łamie serca i rozkochuje w sobie kobiety, ale robi to z klasą i urokiem. Wiesz, taki typ Jamesa Bonda. Wine With Spirit ma też w swojej ofercie wino „Dine with me”, które można wysłać komuś jako zaproszenie na randkę. Ma bardzo podobny design etykiety i tak jak Bastardo – odwołuje się do emocji a nie do wiedzy na temat wina. Mamy świetny produkt, doskonałe wino, ale gdy rano wstajesz i planujesz sobie, co będziesz robił danego dnia, nie myślisz, że będziesz wieczorem pił trunek z jakiegośtam rocznika – tylko że spotkasz się z przyjaciółmi na plaży i będziecie śmiać się, pływać i rozmawiać, prawda?  – tłumaczył Joao. Mieliśmy właśnie taką próbkę podczas Bastardotripu. Tego stylu życia i takiego spędzania wolnego czasu, do którego Bastardo zostało stworzone. Rzucam Wam foty na pożarcie.

DSC_0551

DSC02926

DSC02963

DSC02974

DSC03085

DSC03090

DSC03097
Dumni tatusiowie Bastardo

DSC03103

DSC03016

DSC03063

DSC03123
Pedro to ten, na którego wszyscy patrzą. :)

DSC03126

DSC03128

DSC03131

Konkurs jest prosty i odwołuje się do tej definicji słowa „Bastardo”, jaką miał na myśli jeden z jego twórców, Joao.

Pytanie konkursowe:
OPISZ IDEALNY DZIEŃ Z TWOIM BASTARDO W PORTUGALII (…)

UPDATE: 
Niestety z przyczyn organizacyjnych – niezależnych ode mnie – konkurs się nie odbędzie. Baaaardzo Was za to przepraszam, mam nadzieję, że wybaczycie to organizatorom. Taka sytuacja.
Przed nami jeszcze wiele konkursów, więc będziemy mieli szansę nadrobić zaległości. :)