Nie lubię, gdy ktoś mnie zmusza do bycia niekulturalną.

Wyobraźcie sobie taką scenę. Dzwoni do Was dziewczyna o młodym, delikatnym głosie. Przedstawia się, że pracuje dla dużej, znanej korporacji. Ma dla mnie ofertę. Ja oczywiście z góry wiem, że tej oferty nie chcę, bo na 90% jest to jakiś tablet za drugi numer telefonu i dwuletnią umowę lub coś w tym stylu. Ale ok, wysłucham przynajmniej tej oferty zanim powiem „nie”. No i słucham.

– Na pewno zgodzi się pani, że tablety są bardzo przydatnym w biznesie narzędziem. – mówi oklepaną formułkę. Postanawiam przeczekać to jedno, no… góra dwa zdania, zanim jej przerwę. Tracę co prawda czas, bo nie lubię, gdy się mną próbuje manipulować i nastawiam się do tej oferty coraz bardziej negatywnie, ale ok, wysłucham. W domu mnie nauczyli, że trzeba wysłuchać drugiego człowieka, jeśli Cię o coś prosi, o coś pyta bądź chce Ci coś zakomunikować.
– Hm.
– Dlatego specjalnie dla Pani przygotowaliśmy wyjątkową ofertę: tablet taki-a-taki za 1 zł. i… – coś tam jeszcze mówi, ale ja już wiem, że chodzi o nowy cyrograf na dwa lata. Nie potrzebuję tego cyrografu i, co więcej, nie potrzebuję tabletu.
– Przepraszam bardzo, że pani przerwę, ale już rozumiem, co mi pani proponuje i po prostu nie jestem tym zaineteresowana. Nie potrzebuję drugiego telefonu. Internet w tym, który mam, zupełnie mi wystarcza a tablet to zupełnie jest mi zbędny, bo mam telefon oraz mały, lekki laptop, który mi tablet w zupełności zastępuje.

Do tego momentu wszystko jest jeszcze ok. Można się co prawda czepiać samej próby używania NLP na rozmówcy, przedłużania, próby naciągnięcia mnie na umowę za pomocą wabika w postaci tabletu, ale to jeszcze wszystko mieści się w granicach kultury i podstawowych zasad komunikacyjnych. Dostałam ofertę, nie byłam nią zainteresowana (ba, nawet przyczynę podałam, choć nie musiałam), odmówiłam i teraz pani powinna powiedzieć „rozumiem, dziękuję za rozmowę i życzę miłego dnia”. Ja bym odpowiedziała „dziękuję, również życzę miłego dnia”, odłożyłabym słuchawkę i zajęła się swoimi sprawami.

Ale niestety tak się nie dzieje.

– Hm.. rozumiem panią – mówi dziewczyna po drugiej stronie słuchawki – ale zgodzi się pani, że internet i pocztę wygodniej się sprawdza na tablecie niż na telefonie?
– Tak – odpowiadam, ale już jestem, delikatnie to ujmując, podirytowana. Nie chcę teraz z obcą babą dywagować na temat komputerów i tabletów. Nie mam ochoty odpowiadać na pytania retoryczne. No i przede wszystkim, odmówiłam już ofertę, która została mi przedstawiona, a ktoś usilnie próbuje mi ją wcisnąć w gardło. Kaman! – ale wciąż nie jestem zainteresowana. Dziękuję.
– Rozumiem. Ale skoro uważa pani, że tablet jest bardzo przydatnym narzędziem do pracy, to z pewnością przyda się pani najnowocześniejszy tablet taki-a-taki za jedyne 1 zł.
– Nie. Już pani powiedziałam, że mi się nie przyda. Dziękuję. – nie wiem, jak wyraźniej mam zaznaczyć, że nie chcę prowadzić tej rozmowy.
– Rozumiem… Niemniej…
– Nie, najwyraźniej pani nie rozumie. Powiedziałam, że nie jestem zainteresowana. Dziękuję. Dowidzenia.
– Rozumiem pani obawy, ale…

W tym momencie skończyła mi się cierpliwość i odłożyłam słuchawkę. Wbrew sobie, bo – jakby na to nie patrzeć – odłożyłam słuchawkę w połowie wypowiedzi rozmówcy. I teraz możecie mi wyrzucić, że jestem miękką pipą, że zrobiłam to tak późno, ale dla mnie naprawdę nie jest łatwym, tak rzucić komuś słuchawką. To po prostu wbrew kulturze, w jakiej mnie wychowano. I gdy ktoś mnie zmusza do bycia niegrzecznym wobec niewinnej, pracującej na chleb dziewczyny z call center, to mnie cholera bierze i zaczynam nie lubić całej firmy – w tym przypadku operatora sieci telefonicznej. I mam ochotę ją zmienić.
A za miesiąc kończy mi się umowa.
Weźcie to sobie, drogie korporacje, do serca.