Nie prosiłam o to, by urodzić się w Polsce…

…Po prostu miałam szczęście :)

Kocham ten kraj. Absolutnie uwielbiam nasze cechy narodowe. Lenistwo, prowizorkę, buńczuczność, manianę, krętactwo, syndrom eksperta od wszystkiego, żulerię, zamiłowanie do wódki, chaotyczność i całą masę innych cech, na które większość ludzi narzeka. Bo właśnie – nawet tę skłonność do narzekania lubię, bo jest rozbrajająco urocza.

Żyjemy sobie nad Bałtykiem a prokrastynację mamy opanowaną nawet lepiej od Hiszpanów. Kochamy piłkę nożną, w której nie odnosimy żadnych sukcesów, jednocześnie olewając polskich siatkarzy, którzy sukcesy odnoszą. Mieszkamy sobie w zimnym kraju a i tak zima co roku zaskakuje drogowców. Daleko nam do kultury brytyjskiej a humor mamy często czarniejszy i bardziej absurdalny od Monty Pythona.

Mama Madzi upuszcza Madzię, więc cały kraj ją kamienuje. Potem kamienuje gazety za to, że piszą o tym, o czym ludzie chcą czytać. W końcu ludzie zaczynają kamienować tych, którzy kamienują. A w tym samym dniu, w którym Superexpress pisze jakiś kosmiczny tekst o nowych pasjach Katarzyny W. Christoff Deadstar w sieci zamieszcza taką reklamę:

Polacy nawet z najgorszej katastrofy potrafią zrobić żart, co widać wyraźnie na przykładzie katastrofy lotniczej w Smoleńsku i późniejszych działań PiS. No sami się prosili z tymi brzozami, mgłą rosyjską i „proszę o komentarze”. Nie trzeba było długo czekać, zanim Naród – początkowo pogrążony w żałobie i zjednoczony pomimo różnic światopoglądowych i politycznych – przyjął tekst „Smoleńsk, kurwa!” jako symbol zaściankowego obłędu i teorii spiskowych. No i gdzie jest krzyż? Gdzie jest krzyż?! Może trzeba spytać Aragorna ze Świebodzina?

Apogeum rozbawienia osiągnęliśmy jednak wczoraj, gdy nasz najnowocześniejszy na świecie stadion z zamykanym dachem zalał deszcz jesienny, którego nikt nie przewidział. Wstyd! Hańba! No pogięło Was? Przecież to było fantastyczne! :) Błyskawicznie, w trakcie tej cudownej katastrofy piłkarskiej, internety produkowały kolejne memy, które wywoływały salwy śmiechu w polskich domach. Ja tarzałam się ze śmiechu po podłodze, oglądając Chinów zbierających ryż z murawy boiska a potem słuchając intro do Słonecznego Patrolu pod obrazek pędzących w strugach deszczu kibiców.

Jak tu nie kochać Polski? No jak? :D