O czym marzy moje mieszkanie

Prowizorki trzymają się najdłużej. To prawda. Tak boleśnie prawdziwa prawda, że postanowiłam z tym powalczyć i sukcesywnie jednak urządzać moje mieszkanie, które – od kiedy się wprowadziłam – właściwie stoi w miejscu. No bo po cholerę wydawać kasę na rzeczy nie niezbędne? Przecież mam kuchnię, łazienkę i łóżko. Po co mi światło w pokoju, lustro nad umywalką, kanapa i telewizor? Obędę się bez nich. Jak i bez wielu innych dupereli, które odłożyłam sobie na później. Ale dość tego. Od dziś zacznę spełniać zachcianki mojego mieszkania, żeby mu nie było smutno i żebym w końcu mogła je obfotografować i pokazać Wam skończone, pełne, umeblowane i gotowe do zapraszania nerdów na planszówki. :)

(Odkurzyłam mój stary pen do rysowania w komputerze :> To oznacza, że będą własnoręcznie przeze mnie rysowane obrazki! :))

1. Lustro w łazience.
Muszę się po pierwsze zdecydować na to, czy chcę lampki włożyć w lustro czy ustawić obok niego na ścianie, ale jest to bardzo ważny element, którego mojej łazience brakuje. Malowanie się w małym lusterku przy jednym, obrzydliwym, górnym świetle skutkuje …nie malowaniem się wcale, bo to i tak nie ma sensu i lepiej wyglądam saute niż z tapetą na ćwierć twarzy i nierównym różem, bo tak mi makijaż wychodzi, gdy się próbuję w tych warunkach upiększać. Właśnie, pomóżcie mi proszę: którą wersję lustra wybrać?

lustro

2. Dozowniki do mydła, szamponu i odżywki.
Jestem fanką szarego mydła w kostce, ale to cholerstwo ciągle wypada z ręki, potem się trzeba schylać, od dziecka mnie uczono, że to niebezpieczne i w ogóle. Jednak chcę mydło w płynie. No i te dozowniki to fantastyczny pomysł, tylko muszę znaleźć takie, które nie będą za bardzo odstawały od ściany (ciasno mam pod prysznicem, bo to w małej wannie jest), będą bardzo pojemne (leniwa jestem, nie lubię często uzupełniać) i będą przezroczyste, żeby było widać, ile jeszcze płynu w nich zostało. Any ideas?

dozowniki

3. Oświetlenie baru.
Wiem, że już poruszałam ten temat, ale wciąż się nie mogę zdecydować. Teraz najbardziej podoba mi się pomysł zawieszenia nad barem w rzędzie czterech małych lampek, każda w innym kloszu. Taka urocza, kolorowa, eklektyczna składanka. Co myślicie?

bar

4. Kanapa.
Niby takie ważne, a jak długo już z tym zwlekam… Mebel absolutnie niezbędny do grania na konsoli oraz nocowania bezdomnych nerdów, gdy się zasiedzą do nocy przy planszówkach. Trochę poddałam się z poloaniem na moją ulubioną kanapę (czyli Chesterfield trzyosobowy z funkcją spania i obity patchworkiem z przeróżnych tkanin) i postanowiłam po prostu któregoś dnia, gdy będę przy kasie, pojechać na jakąś podwarszawską giełdę meblową, zakochać się w jakiejś kanapie i ją sobie kupić. Najlepiej za grosze. Tak że ten. No.

kanapa

5. Stół.
Jako że mieszkanie 35m2 jest zdecydowanie za małe, by mieć w nim zarówno kanapę z niskim stolikiem kawowym jak i wysoki stół jadalniano-planszówkowy z krzesłami, postanowiłam, że będę miała opcję pośrednią, czyli wysoką kanapę i średnio wysoki stolik. Na tyle niski, by nie zasłaniał telewizora z kanapy – i na tyle wysoki, by można było przy nim wygodnie jeść i grać w carcasonne. Oczywiście chcę, żeby był drewniany i żeby miał jakieś szuflady dookoła albo chociaż półki, na których można coś położyć. Poluję na każdy skrawek przestrzeni :)

stol

6. Półki i biurko
Jak już przy drewnie jesteśmy, szukam dobrego i taniego stolarza, który zrobi mi półki na caaaaaaałą ścianę za łóżkiem. I biurko przy okazji. Takie proste, z szufladami po obu stronach. Niby proste, ale drewno ponoć drogie, a ja chcę drewno prawdziwe a nie jakąś sklejkę czy płytę wiórową.

polki

Ambitny plan jest taki, żeby to wszystko zebrać do końca wakacji. :)