Pierwsze wrażenia skuterowe

IMG_2264

Jestem skuterowym newbie, bo choć miałam kiedyś przez chwilę do dyspozycji piękną, starą Vespę, to zrobiłam nią może z 25 kilometrów. Teraz wracam do skuterowania i już nie mogę przeboleć, że lato się skończyło a jesień zapowiada się zimna i deszczowa. Dziś po raz pierwszy zabrałam mojego Szturmowca na miasto i, jeżdżąc z punktu do punktu, wymyślałam sobie coraz to nowe przystanki. Byle nie wracać jeszcze do domu.

Najpierw może przedstawię Wam Szturmowca. To takie piękne, czarno-białe maleństwo, które jeździ na prąd. W związku z tym jest bezgłośnie, nie ma biegów, nie osiąga żadnych zawrotnych prędkości (45 km/h jedzie) i po przejechaniu 50 km. trzeba go znów naładować. Jeszcze nie wiem, jak to jest z tym ładowaniem na mieście, bo za mało jeździłam, ale mam nadzieję, że nie będzie problemów z podłączaniem baterii do kontaktu w różnych knajpkach. A można go ponoć ładować w dowolnym momencie bez straty pojemności akumulatora – i koszty tego ładowania są bardzo niskie, bo za godzinkę płacę jakieś 60 groszy. Jest piękny its bjutiful. A będzie jeszcze śliczniejszy, jak mu zrobię szturmową buźkę, na wzór z paznokci. Ale to wiosną :)

Trochę się obawiam tego ładowania na mieście, bo właściciele knajpek mogą krzywo patrzeć na moje podłączanie się do ich gniazdek. Nie każdy będzie wierzył, że to nie żre dużo prądu. A przy moim mieszkaniu nie mam żadnego garażu, więc też w domu nie będę mogła go normalnie ładować. No ale się zobaczy w praniu. Może do wiosny powstaną jakieś punkty do tankowania prądu przez skuterki. Jak nie, to sama coś otworzę! Halo halo, czy ktoś tu ma skuter elektryczny w Warszawie i wie, jak sobie z tym radzić?

Wracając do pierwszych wrażeń – jestem zakochana. To jest absolutnie cudowne. Jadę sobie przez centrum w godzinach szczytu. Korek jest. Ale w przypływie odwagi postanawiam wjechać między sznury samochodów, więc mijam tych wszystkich smutnych ludzi, a gdy dojeżdżam do skrzyżowania – robi się zielone i mknę dalej. :) Idealne rozwiązanie na Warszawę, korki i godziny szczytu. Po prostu nie interesuje mnie już zapchanie ulic. Boli tylko, że jeśli trasa jest pusta, to ponad te 50 km/h się nie rozpędzę, no ale to i tak nie ma większego znaczenia, jeśli jeździ się tylko po mieście. Trasy są na tyle krótkie, że ważniejsze jest to, by jechać płynnie – niż to, z jaką prędkością.

Drugą niezaprzeczalną zaletą skuterka jest parkowanie. Zapominam o parkometrach i braku miejsc parkingowych. Mogę szybko i bezpłatnie zaparkować …wszędzie. Dlaczego ja dopiero teraz odkryłam ten genialny środek transportu dla ludzi miasta?! Psikuta… ekhm… Keller by nim jeździł. I wtedy nie dostałby wpierdolu od Gruchy. No taka prawda.

No to teraz tylko modlić się o jak najdłuższą, słoneczną, złotą, polską jesień i będę hipsterzyć eko-skuterkiem na maxa, totalnie, you know, like… you know. <3

Takie tam hipsterskie pod starbaksem z kaskiem na bakier i filtrem wintydż ;)
Takie tam hipsterskie pod starbaksem z kaskiem na bakier i filtrem wintydż ;)

IMG_2189_Fotor_Fotor_Collage