Plan grudniowego remontu.

Zaczyna mnie to wszystko przerażać. Bo to jest przerażające. Wydawało się, że będzie tak miło i przyjemnie.. jak budowanie domku dla simsów. Między rzeczywistością a simsami jest jednak wielka różnica, przejawiająca się m.in. tym, że jak trzymam portfel w ręku i mówię „motherlode”, to portfel wcale nie grubieje. Wizyta w sklepie zajmuje trochę więcej niż jedno kliknięcie, ułożenie ścian i kafelków to też nie taka bułka z masłem, bo trzeba wiedzieć, komu to zlecić i przygotować się na kilkudniowy armagedon w mieszkaniu. Dlaczego budowanie nie może być tak proste jak w simsach?!

Zacznijmy od czasu. Czasu nie ma. Co chwila coś trzeba robić, gdzieś jechać, coś załatwić. A przecież jeśli nie będę na miejscu, to cholera wie, co ekipa remontowa będzie robić pod nieobecność właścicielki. No właśnie.

Kogo wybrać? To muszą być zaufani ludzie, którzy niczego nie spartaczą i będą solidnie pracować. Brać kolegę brata kuzyna sąsiada mamy? A może zdecydować się na profesjonalną ekipę remontową? Oh wait… na tę drugą opcję mnie nie stać. No właśnie.

Kasa. Skąd wziąć na to wszystko kasę? Tuż po burzeniu ścian trzeba zrobić drzwi. A same głupie drzwi wejściowe to koszt ponad tysiąca złotych. Fakt, znajdę takie za 400, ale już pomijając fakt, że to pewnie będą drzwi, które mogłaby wyważyć moja 80-letnia sąsiadka – trzeba jeszcze wymontować stare i założyć nowe. Taki montaż to kolejne 500zł. No ale drzwi muszą być solidne. Co jak co, ale drzwi… No właśnie.

Pewne rzeczy po prostu muszą być solidne i trzeba w nie zainwestować na samym początku. Kibel może być byle jaki, bo jego wymiana będzie względnie prosta. Ale już taka wanna, którą przecież obuduję kafelkami, musi być fajna od razu. A zaczynam od łazienki. No właśnie.

Jaka kolejność remontu? Głównym hamulcem jest oczywiście budżet. Nie mogę od razu zrobić całego mieszkania na błysk, bo mnie na to nie stać. Muszę zrobić najpierw to, bez czego żyć się nie da. Czyli łazienka, bo jakoś nie chciałabym korzystać z tak intymnego pomieszczenia bez pozbycia się zapachu poprzednich mieszkańców.

A więc zaczynam w grudniu. 

1. Najpierw trzeba się pozbyć starych mebli. Jeszcze nie wiem jak. Ktoś zainteresowany dwoma tapczanami i regałem? Bo 15 ośrodków dla bezdomnych nie było. Chyba jednak trzeba to będzie porąbać siekierą i wywieźć na jakieś wysypisko.

2. Potem ekipa remontowa, rozwalanie ścian (prawie wszystkich), budowanie nowych i wstawianie drzwi. I muszę pamiętać, żeby jednocześnie elektrykę robić, prawda? Jaka ekipa? Jakie drzwi? Any ideas?

3. Potem łazienka. Skuwanie tego, co jest, wywalanie wanny, umywalki i kibla. Znowu wizyta na wysypisku.

4. Potem nowa wanna, umywalka, kafelki, blat. Jakie? Skąd? Za ile?

Prawdopodobnie już w tym momencie skończą się fundusze, więc kuchnia będzie mogła poczekać. Ale. Ale… czy nie lepiej zrobić kafelki w kuchni przy okazji robienia tych w łazience…? Bo może nie..? Ale może jednak tak?

Czy powinnam zrobić sobie jakiś kosztorys? Plan działania? Help!