Prawdziwego przyjaciela poznaje się przy chowaniu zwłok

male IMG_0123

Opowiem Wam mój piątkowy sen:

Zaatakowało mnie w domu trzech mafiozów. Jeden z nich miał ze sobą mnóstwo różnych noży i rzucał we mnie nimi a ja uchylałam się od ciosów. W końcu wyjął skalpel na drewnianej rączce i rzucił nim w moją głowę. W ostatniej chwili przechwyciłam narzędzie zbrodni i rzuciłam się na oprawcę, zanim zdążył wyjąć kolejny nóż. Przecięłam mu tętnicę szyjną. Potem to samo zrobiłam z drugim facetem. Trzeci zaczął mnie okładać pięściami i trudno było mi dostać się do jego szyi, więc wbiłam ostrze skalpela w jego tętnicę udową. Wszyscy umarli dość szybko w kałuży krwi na mojej podłodze a ja zdałam sobie sprawę, że policja nie uwierzy w samoobronę w tym przypadku. Sąsiedzi widzieli, jak do niczego nie zmuszana wpuściłam ich wcześniej do domu… Rozwiązanie było tylko jedno: trzeba szybko pozbyć się zwłok. Poszłam do łazienki, zmyć z siebie krew i sprawdzić, czy sama nie mam ran. Gdy wróciłam do pokoju, mama właśnie zmywała podłogę. Ciał nie było. Zapakowała je w czarne, foliowe worki na śmieci i upchnęła do łóżka. Na mamę zawsze można liczyć.

Wiedziałam, że trzeba się tych zwłok pozbyć jak najszybciej i uznałyśmy, że najlepiej będzie zakopać je w ogródku. Niestety każdy z mafiozów był dość sporym facetem i nie miałyśmy dość sił, by zatargać ciała na dół po schodach i do ogrodu. Potrzebowałyśmy pomocy. Niestety nikt nie przychodził mi na myśl. Owszem, Zielakowi mogłam zaufać i Zielak na pewno by mnie nie zawiodła, ale do mocarnych nie należy. Przydałby się jakiś chłop. Znam kilku silnych facetów, ale albo nie można by im było zaufać (cholera wie, czy by się nie wysypali komuś albo nie uznali, ze jednak trzeba z tym na policję iść) – albo nie mieliby czasu akurat dziś. To musiałby być ktoś, kto jest jednocześnie silny, godny zaufania i dostępny. Tak dostępny na „uwierz mi, potrzebuję cię, nie pytaj tylko wsiadaj w auto i przyjeżdżaj”. Opcja ćwiartowania zwłok nie wchodziła w grę, bo się za bardzo brzydziłyśmy. My nawet z zabiciem karpia mamy problemy. No po prostu utknęłyśmy z tymi ciałami w łóżku na etapie szukania pomocy.

Gdy sobie teraz o tym śnie myślę na jawie, wiem, że kilku takich przyjaciół mam. Ale we śnie, gdy pracuje jedynie spontaniczna podświadomość,  nikt nie przychodził mi na myśl. Tylko na mamę można zawsze liczyć.

Opisałam Wam ten sen dlatego, że stworzył on bardzo ładną definicję idealnego przyjaciela. To taki człowiek, który jest na tyle silny, że pomoże Ci zakopać zwłoki, na tyle lojalny, że nie wygada się policji i na tyle oddany, że bez dodatkowych pytań wsiądzie w auto i od razu przyjedzie.

Macie takiego?