Śniło mi się, że remont się skończył i że zostało mi tyle kasy, że mogłam sobie kupić bilet na wakacje w Buenos. Potem się obudziłam i zdałam sobie sprawę, że taki własnie był plan. Gdy w grudniu wpuszczałam do mieszkania dzielną ekipę pana Olka, planowałam wprowadzkę pod koniec stycznia. No, w lutym. Teraz wiem, że to jeszcze nie koniec cenowych negocjacji, pielgrzymek do sklepów budowlanych i zmieniania planów za każdym razem, gdy się okazuje że np. parkiet to już się do niczego nie nadaje.
No właśnie. Zacznijmy od podłogi. Żałuję, że dałam się namówić Olkowi i MR na terrakotę w kuchni i przedpokoju (to właściwie jedno pomieszczenie). Chciałam mieć wszędzie drewno, ale wyskoczyli mi z argumentem, że się będzie coś rozlewało w kuchni a ludzie będą nosili błoto na butach i lepiej tam jednak kafelki położyć. No i mam kafelki. Ładne. Ale jednak wolałabym drewno.
Okazało się też, że parkiet w pokoju jest stary, czarny, odchodzi i w ogóle nowy trzeba będzie kłaść. A lepiej to w ogóle panele, bo przecież na parkiet mnie nie stać. Z pomocą przyszedł Bazyl, który zasugerował bardzo fajne rozwiązanie. Będę chciała uzupełnić parkiet w miejscach, w którym został trochę popsuty kafelkami (na styku) – potem całość wycyklinować i …pomalować na biało. Tak. Taki mam plan, bo zakochałam się we wnętrzach z barwionym na biało parkietem.
Tylko MR twierdzi, że tego parkietu już się nie da uzupełnić, bo w części został już wywalony. I że lepiej białe panele kupic – i to nie na całość, tylko na tę część „dzienną”, co by oznaczało, że w ogóle mieszkanie będę miała w klockach z różnych materiałów, kolorów i faktur, jak w majnkrafcie. A tak nie chcę. Eh…
Łazienka już prawie wykafelkowana. Tak dworcowo, jak lubię :) Niestety w całości to wygląda wciąż słabo i wizyty na placu budowy działają na mnie depresyjnie. Bo kuchni nie ma i w najbliższym czasie nie będzie. I na szafę też jeszcze nie mam co liczyć. Będę musiała korzystać z tej starej, która jest tak ciężka, że nawet panowie nie potrafią jej przesunąć we wnękę. Katorga z tymi remontami.
Przechodziłam przez remont generalny (taki ze zrywaniempodłogi,zalewaniem posadzki, wymianą okien, wybijaniu dziur w ścianach)i… i… nagorszemu wrogowi nie życzę tego co zafundowałam sobie na własne życzenie.
Dlatego dobrze Cię rozumiem. Pocieszaj się, że bliżej niż dalej.
Przechodzę na własnej skórze – miało być odmalowanie ścian i wymiana kontaktów a skończyło się na wymianie stropów,posadzek,usuwaniu ścianek działowych i wymianie całej instalacji..
Przede wszystkim życzę cierpliwości.
ależ tu będzie pięknie!!!
wiedzę fantastyczne, jasne i pełne światła mieszkanie, w którym zapach kawy o poranku będzie się mieszał z szelestem przewracanych w książce kartek i cichym stukaniem klawiatury.
i w tym wszystkim ty
dom słońca :)
polecam się na przyszłość :)
Dołączam się do słów Bazyla. Wizualizuj sobie, to pomaga!
Będziesz miała łazienkę jak Łukasz Jakóbiak!
Czekam na program „20m Segritty”
i oczywiście gościnny wywiad w wannie z Kominkiem :D
obejrzałabym ;)
Przy moich ostatnich rozterkach z wynajmem, niesamowicie zazdroszczę Ci tego mieszkania! Nawet z tym pyłem, brakami w podłodze i zaginioną kuchnią. Ostatnio pomagałam trochę przy skrobaniu farby u znajomych, których mieszkanie wygląda podobnie jak Twoje i… zazdroszczę Wam, no! :)
Określenie „dworcowa łazienka” niezwykle mi się podoba.
Niestety z czasów mojego dzieciństwa pamiętam jeszcze tzw. „narciarzy”, i to bynajmniej nie na jakimś, pardon, zadupiu… Zatrzymaj się we właściwym miejscu z tym klimatem ;)
Biały parkiet jest przyjemny dla oka ( w czasie ładnej pogody). I żadnych mebli w kolorze wenge.
Łazienka przepiękna. Niech cię ręka bosaka broni przed kładzeniem paneli. Podłogę masz na całe życie, więc przez pół roku mieszkaj na betonie – ale jak będziesz kładła – kładź parkiet lub deski. Popelinę zostaw innym.
Ta’jes! Będę się bronić, choć matce trudno się sprzeciwić… ;)
W szafie widzę ogromny potencjał. Przemaluj na biało lub odśwież innym kolorem bejcy i będzie pięknie :)
Szafa tymczasowa będzie, bo jest niewygodna. W planach jest szafa wnękowa zaraz przy wejściu (między kuchnią a łazienką).
Uszy do góry. Dasz radę. Już bliżej niż dalej :)
Zacznę od tego, że jak chcesz się pozbyć szafy, to daj znać, biorę natychmiast :-) Poza tym, zapowiada się pięknie. Łazienka wygląda jak moja. Walcz o drewno na podłodze i nie daj się przekonać durnym opiniom, że z panelami będzie lepiej. A pokazywałaś ten parkiet jakiemuś specjaliście? Może da się uratować? Koncepcja z pomalowaniem go na biało bardzo fajna. Trzymam kciuki. Każdy remont się przedłuża, ale kiedyś się skończy :-)
Tak, tak! Biała podłoga, to jest to! Mi też marzy się :) A ta stara szafa, to taka klimatyczna dość. Tak, czy siak, ja remontów nie cierpię ;-)
Kurcze nie wiem czy to dobry pomysł z uzupełnianiem parkietu ;/ zapewne będziesz szpachlować trocinami z kaponem, niestety nie wynaleźli jeszcze takiej szpachli która nie popęka, każdy parkiet pracuje, na farbie będzie te pęknięcia strasznie widać, proponuje przełożyć parkiet (w zależności od jego stanu) wyszpachlować i zamalować twardym Herzlackiem ;-)
Nie lepiej wymienić cały parkiet na jakieś najtańsze dechy i wtedy wymalowac na biało?
widzisz, ale między dechami też zostaną szpary, drewno będzie schło/łapało wilgoć w zależności od pory roku, a dobrze położonego parkietu nie trzeba szpachlować ;)
Dzięki, rozumiem :)
Trzymam kciuki!
grunt to plan i się go trzymać a nie dać zwodzić ekipie która zawsze podpowie jak im łatwiej. A panelom mówimy NIE!!!
Jestem bardzo ciekawa efektu finalnego:)
mam to samo! tylko my dopiero skuliśmy tynki, zburzyliśmy ścianę, wygląda to okropnie :D aż mi się nie chce tam chodzić…ale podłogę będziemy mieli białą („salon”, sypialnia, przedpokój) na podłodze są właśnie stare deski :) sami odmalujemy, łazienka bedzie biała choć mówią że wyjdzie nam „szpital” ;) a w kuchni na podłodze deskę sosnową ! :) bo tak chcemy, bo tak nam się podoba:) zresztą fota którą dałaś nas też inspiruje :) nie można ulegać podpowiadaczą Mietką, Zenkom, kochanej mamusi i innym takim ;) trzeba realizować swoją wizję ;) ja wciąż wracam do pierwszych pomysłów i planów! ciepliwości i wytrwałości!! niech moc będzie z nami! :)
ja również niedawno przeżywałam to samo w domu rodzinnym :) i dużym ułatwieniem w przestawianiu mebli okazała się deskorolka brata lub małe kawałki materiału podłożone pod rogi szafy
Teraz wyobraź sobie, że musisz zrobić taki remont i równocześnie zamieszkiwać taki lokal z dwujka dzieci. Wiesz co? Da się niestety trwa to latami.
Akurat taka szafa może być klimatyczna, zwłaszcza jeśli dodać do niej ogólnie nowoczesne elementy wnętrza, zdecydowane barwy, i tak dalej ;)
w 3 miesiace moja ekpia zbudowala mi na nowo mieszkanie 120m2, a twoi fachmani piep#ą sie z taką dziuplą 4 miesiąc….
tak to jest jak sie robi po taniości….
No… tak. Tak to jest, jak się robi remont etapami – bo nie stać mnie było od razu na zrobienie całości. Zrobiliby mi to pewnie w miesiąc, gdybym miała kasę na materiały.
Biała podłoga – genialny pomysł, ja już niestety mam szarą ;)
Ale plus za to taki, że pan od podłóg dobrał mi takie (panele), że ani w przedpokoju ani w kuchni nie mam na podłodze kafli, tylko wszędzie ciepłe w odbiorze (idealne dla bosonogich typów jak ja) panele.
Jestem straszliwie ciekawa Twojego efektu.
A czasem remontu się nie przejmuj – my mieszkamy ponad 3 lata i wciąż mam puste ściany, lampy do kupienia.
Moja złota rada: jak nie zrobisz czegoś od razu, to nie zrobisz tego nigdy, a więc jeśli tylko możesz na spokojnie wykończ mieszkanie przed wprowadzeniem, a wtedy nie będzie grozić Ci trzymanie papieru toaletowego na parapecie do końca życia.