Rozmowy z telemarketerami

Zadzwonił do mnie pan z firmy.
– Dzień dobry. Tu Pan Zfirmy. Czy mógłbym porozmawiać z osobą decyzyjną?

Miałam ochotę powiedzieć „mamy nie ma w domu”, ale się powstrzymałam i nieostrożnie powiedziałam „słucham”. Pan zresztą doskonale znał już moje dane.

– Pani Matyldo, czy ma pani ubezpieczenie w firmie x, y lub z? Bo jeśli pani ma, to moglibyśmy porozmawiać o znaczącym obniżeniu kosztów tego ubezpieczenia.
– Ale musiiiimy rozmaaaawiać? – próbowałam go wziąć na litość.
– Ale pani Matyldo, bo wie pani, to są naprawdę znaczące sumy.
– Np. jakie? Byłoby mnie stać na Mustanga 68′? Bo wie pan, to trochę kosztuje, razem z transportem z Ameryki i w ogóle…
– O. Właśnie. Na przykład będzie pani mogła kupić sobie ten wymarzony samochód!
– Ale tak już? Teraz? – zapaliłam się.
– No powiedzmy, że zrobi pani pierwszy krok ku swojemu marzeniu.
– Panie Zfirmy, będę z panem szczera. Ja wiem, że pan mi coś chce wcisnąć. Pan o tym też wie. Ale ja tego nie kupię. Mi jest naprawdę dobrze tak jak jest…
– Pani Matyldo, jest taka anegdota o szamanie, który mieszkał w swoim namiocie i z niego nie wychodził, i ten szaman był przekonany, że ma najlepszy szałas w wiosce, ale nie wiedział, że obok sobie kolega wybudował większy!
– Panie Zfirmy, to ja panu opowiem inną anegdotę. Leży sobie baca do góry brzuchem i nic nie robi. Obok niego pasie się owca. Przychodzi turysta i mówi: „Baco, ale czemu ty tak leżysz i nic nie robisz, przecież gdybyś popracował trochę, dorobił trochę, to mógłbyś kupić sobie drugą owcę na przykład”. „Ale po co”, odpowiedział baca. „Ano po to, że jak kupisz sobie drugą owcę, to będziesz miał więcej wełny i mleka i będziesz miał więcej pieniędzy!”. „Ale po co?”, odparł znów baca. „No jak to? Wtedy będziesz mógł kupić całe stado. I wielką firmę otworzyć!”. „Ale po co?”. „No po to, żeby ta firma się mogła rozrastać, żebyś miał jeszcze więcej pieniędzy, które może zainwestujesz w transport, filię jakąś otworzysz, będziesz wełnę eksportował za granicę…”. „Ale po co?”. „Bo wtedy staniesz się naprawdę bogatym człowiekiem. Będziesz miał wielki dom, kupę kasy a firma będzie sama na siebie już zarabiała, bo zatrudnisz sobie managerów, którzy tylko będą pracować a ty będziesz dostawał kasę na konto”. „Ale po co?”, powtórzył niewzruszony baca. „No po to, żebyś mógł leżeć do góry brzuchem i nic nie robić”. Baca spojrzał na turystę jak na idiotę i powiedział: „A co ja niby teraz robię?”.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, pośmialiśmy się, oboje doskonale wiedząc, że nic z tej rozmowy nie wyniknie, po czym się grzecznie pożegnaliśmy. Czasem myślę sobie, że jak już będę starą panną z kotami i będzie mnie męczyła samotność, opublikuję swój numer gdzie się da i będę potem gadać z telemarketerami. :)

A Ygritte opowiedziała mi podobną historię, jak to do niej zadzwonił Pan Zfirmy i chciał jej wcisnąć jakieś ubezpieczenie na życie. Broniła się dzielnie, że nic jej nie grozi, czuje się bezpiecznie i w ogóle. Na co Pan Zfirmy powiedział:
– A co jeśli pani jutro wpadnie pod samochód?
– Czy pan mi grozi? – odfuknęła bez zastanowienia Ygritte.

(No i jeszcze jest metoda na Matkę Rodzicielkę, którą opisałam w lipcu.)