Rzuć fajki!

Palenie jest chyba najgłupszym, najbardziej bezsensownym nałogiem, na jaki decydują się ludzie. Tak jak inne nałogi mają zawsze jakiś sens, tak papierosy nie niosą ze sobą żadnych korzyści – a mogą jedynie zabić.
Można mówić, że palenie uspokaja – ale fakt jest taki, że jeśli nigdy się nie paliło, to niepotrzeba papierosa, by się uspokoić.
Można mówić, że palenie pomaga utrzymać zgrabną sylwetkę, ale fakt jest taki, że tyje się jedynie od rzucania palenie a nie od jego nie-zaczynania.
Papierosy niszczą cerę, psują oddech, powodują raka, pożółcają zęby i palce. Człowiek palący jest też bardziej narażony na choroby a kobieta, która pali, nie powinna przyjmować tabletek antykoncepcyjnych. Najgorsze jest jednak to, że fajki uszczuplają nasz budżet o parę tysięcy rocznie. Co prawda palacze mają większą objętość płuc, ale co im po tej objętości, skoro magazynują w sobie tyle substancji trujących?

Jedynym plusem fajek jest, a przynajmniej było to, że bardzo pomagały w integracji międzyludzkiej. Kiedy jako kilkunastoletnia dziewczyna nie paliłam, często nosiłam przy sobie zapalniczkę, żeby choć w ten sposób być użyteczną podczas spotkań z kolegami w podstawówce. Aż do końca szkoły średniej istniał zwyczaj wychodzenia całym gronem do kibelka i tam ukrywania się z dymkiem za plecami przed panią woźną i dyrektorem. Na studiach z kolei papierosy były doskonałym pretekstem do wyjścia w parę osób z zajęć i zapalenia sobie przed gmachem. Prawdą jest, że o wiele milej spędza się czas z ludźmi, którzy wychodzą tam w przerwach między wykładami niż z tymi, którzy w tym czasie kiszą się w czytelni.
Ostatnimi czasy jednak papierosy stają się niemodne, a przez to w coraz większej ilości miejsc po prostu nie można spokojnie zapalić. Trzeba się ukrywać na przystankach autobusowych i dyskretnie wychodzić na balkon podczas imprez. Często kończy się takie wychodzenie katarem czy bólem gardła.

Picie alkoholu ma pewne uzasadnienie – człowiek po wódce zapomina o problemach, staje się bardziej beztroski i wyluzowany. Podobnie to jest z narkotykami, które najzwyczajniej w świecie potrafią wprowadzić narkomana w wizje, których nie doświadczyłby na czysto. A jednak to papierosy są moim jedynym nałogiem. Głupie, nie?

Celem tego tekstu nie jest ogłoszenie wszem i wobec, że rzucam palenie. Wręcz przeciwnie. Nic nie działa na mnie gorzej, niż ludzie, którzy ledwo mnie znając, namawiają mnie do rzucenia palenia. Wymieniają w argumentacji wszystkie te powody, o których przed chwilą napisałam. Wiem o tym. Znam te powody. Co więcej – zgadzam się z nimi. A mimo to, każde trucie mi o nich sprawia, że coraz dalej jestem od rzucenia nałogu. Może się na nie uodparniam.. Może działam przekornie a la "na złość mamie odmrożę sobie uszy". Nie ważne, jakie są przyczyny mojego trwania w paleniu. Ważne, że wszelkie namawianie mnie do zaprzestania nie odnoszą skutku.



Tak więc może darujcie sobie te suche teksty o raku płuc i chorobach serca. My palacze doskonale zdajemy sobie z nich sprawę (dzięki dość wyraźnym napisom na paczkach fajek). Jedynym sposobem na rzucenie palenia jest uświadomienie sobie samemu, że czas z tym skończyć. To ja sama mam dojść do tego wniosku. To ja sama zgaszę kiedyś mojego ostatniego papierosa i już nigdy więcej nie powiem pani Ani w kiosku "PallMalle mentolowe".
Wszystkie osoby, które próbują przyspieszyć ten proces lądują prędzej czy później na liście znajomych awaryjnych, z którymi wyjdę na kawę tylko wtedy, gdy wyginą już wszycy palacze.