Nie wiem jak Wy, ale ja przeważnie jadałam w Subwayu śniadania. Te godzinę przed położeniem się spać. I zawsze, ale to zawsze wybierałam jeden z zaproponowanych w menu sandwiczy, bo przy śniadaniu nie chce się człowiekowi jeszcze (już?) myśleć i idzie na łatwiznę. Tymczasem okazuje się, że ze składników w Subwayu można zrobić ponad 900 milionów kombinacji sandwiczy, co policzyła jakaś mądra głowa z politechniki, więc to prawie tak, jakby napisali o tym amerykańscy naukowcy.
Subway zaprosił do siebie blogerów i zaproponował nam stworzenie autorskich zestawień składników. Był Zuch, waleczna trójka blogerów z Wygrywam z anoreksją oraz robiący cuda z Lego Matroszak. Powstały też wyjątkowe, blogerskie kanapki, które będzie można zamówić w punktach Subway.
W ogóle fajny ten Poznań. Wypaliłam kilka ćmików, uważałam na szkieły na drodze, tylko pyry mnie ominęły, tej.
Mam dla Was też pięć podwójnych kuponów na sandwicze, więc żeby nie przedłużać – pierwsze pięć komentarzy pochwalnych dla mojego, nie ukrywajmy, genialnego pomysłu „Cow and Chicken” – dostanie te podwójne kupony w prezencie. Będziecie mogli zabrać partnerów lub kochanków na romantyczną randkę do Subwaya. Jedna osoba może dostać tylko jedną nagrodę, liczy się kolejność zgłoszeń – oraz oczywiście kryterium uwielbienia dla segrittowego wynalazku. :)