Test żelazka Philips PerfectCare Elite

Moja gadżetomania jest ostatnio wyjątkowo dopieszczana i dostałam do testów urządzenie, z którego zmyślności nie zdawałam sobie wcześniej sprawy – jako że prasować zbytnio nie lubię i nie robię tego często. Właściwie to prasuję tylko sukienki na eleganckie okazje, spodnie niedżinsowe i koszule. A i te nie zawsze, bo choć Seba tego zrozumieć nie może, czasem pognieciona koszula zupełnie mi nie przeszkadza.

Ale do rzeczy: otóż prasowanie sprawiało mi głównie kłopot w postaci mojego braku talentu do tego zajęcia. Nie wiedziałam, co jaką temperaturą prasować, bałam się, że zniszczę ubranie, przypalę materiał, no i niemożebnie wkurzało mnie to, że do każdego prasowania (a czasami nawet kilka razy na jedną prasującą sesję) trzeba było dolewać wody do spryskiwacza. A bez pryskania wodą lub puszczania naprawdę mocnej pary wiele z prasowanych przez mnie materiałów niestety zupełnie nie chciało się wygładzać. Założyłam z góry, że te moje problemy są nie do rozwiązania, bo przecież żelazko musi być wiecznie gorące, a wody dużo się w takim żelazku nie zmieści, więc trzeba dolewać. Tak? Tak. A właśnie że nie. :)

5K6A0972web

Bo dostałam do ręki coś, co nazywa się żelazko z generatorem pary Philips PerfectCare Elite i to jest naprawdę Rolls Royce wśród żelazek. Nie wiem, czy po prasowaniu nim będę jeszcze umiała kiedyś przesiąść się na zwykłe żelazko, bo tu mam trzy cudowne cechy, które sprawiają, że prasowanie już nie jest taką udręką:

1. Przede wszystkim – strumień pary jest tak silny, że błyskawicznie prasuje ubrania wiszące na wieszakach. Prasowanie w pionie jest funkcjonalnością oferowaną przez wiele innych urządzeń, ale w większości z nich strumień pary jest za delikatny, by szybko i skutecznie prasować. Tu mam w ręku prawdziwy miotacz pary, który pozwala na prasowanie w pionie, prasowanie delikatnych, wiszących materiałów, prasowanie tzw “jednostronne” albo po prostu wygładzanie tych części odzieży, które mają różne naszywki, cekiny, koronki i inne utrudniające zwykłe prasowanie zawirowania. No i para wychodzi jednostajnym, mocnym strumieniem – a nie, jak w wielu innych żelazkach, pojedynczymi buchnięciami.

5K6A0986web

2. Po drugie – pojemnik na wodę jest duży, stoi sobie podczas prasowania na podłodze, można go uzupełniać dość rzadko (bo jest duży) oraz można do niego wlewać wodę prosto z kranu. Tak. Nie trzeba się bawić w wodę destylowaną.

5K6A0969web

3. Po trzecie – żelazko nie przypala tkanin. Można je zostawić na desce do prasowania lub na ubraniu i odejść bez obaw, że wypalimy w materiale dziurę. Ta sama funkcjonalność pozwala na niezmienianie temperatury przy różnych rodzajach tkanin. Można więc prasować jedwab i dżins bez żadnej zmiany programu czy temperatury, bez obaw, że delikatny materiał się przypali albo że nie uprasujemy mocnego dżinsu lub lnu. Ponad to, jeśli zostawimy żelazko niewyłączone, ono wkrótce wyłączy się samo.

5K6A1044web

Żelazko Philips PerfectCare Elite ma też szereg innych zalet, które nie są dla mnie aż tak istotne, ale jeśli ktoś prasuje regularnie, to na pewno doceni fakt, że jest lekkie i można je prowadzić dwoma palcami – oraz że prasuje naprawdę bardzo cicho. Tak, że można z powodzeniem prasować i oglądać film lub nie budzić dziecka śpiącego obok.

5K6A1004web

Jeśli chcesz też przetestować Philips PerfectCare Elite, to jest taka możliwość w promocji “testuj generator pary przez 60 dni”, która działa od 1 sierpnia do 31 grudnia 2015 roku. Jeśli żelazko Ci się nie spodoba, można je w tym czasie zwrócić (klik po więcej szczegółów).

A ja Wam jeszcze pokażę kilka zdjęć z prasowania. Nie jest to zbyt częsty widok :)

5K6A0989web

5K6A0994web

5K6A1008web

5K6A1035web

Na koniec Philips PerfectCare Elite w akcji na filmiku: