Trolling turystyczny

Zaczęło się niewinnie. Stoimy pod Zakąskami i wraz z dwoma młodymi Szwajcarami śpiewamy Boba Marleya. 

– A wiecie, że Bob pochodził z Polski? – pytam nagle.
– Nie… no co ty? – wytrzeszczają oczy.
– Tak. Niewielu o tym wie. Nazywał się Bobosław, ale musiał stąd wyjechać za pracą. Poleciał na Jamajkę i tam zrobił karierę. Ale w pamiętnikach często wspominał o swoich rodzicach z Grudziądza. A w piosence „No woman no cry” odwołuje się do swojej wielkiej miłości, Beaty Kozidrak.
– Jej… nie wiedziałem. My w sumie niewiele wiemy o Polsce w Szwajcarii…
– A to dziwne. Bo przecież to Polak odkrył Szwajcarię w XV wieku.

No i popłynęliśmy.

– Słynny polski podróżnik Marek Polak (anglicy mówią na niego Marko Polo) pojechał kiedyś w Alpy, modlić się i odnaleźć wewnętrzny spokój. I trafił wtedy na dziwną krainę pośród gór, zamieszkałą głównie przez dzikie górskie plemiona. Nazwał ją Szwajcarią, od sera wyrabianego w jego rodzinnej Bydgoszczy, bo górale z Alp bardzo polubili ser, który przywiózł ze sobą w plecaku. Anglicy nie potrafią wymówić tej nazwy, dlatego nazwali ją „Switzerland”, ale w Waszym języku chyba zachowała się pierwotna nazwa, prawda?
– No, po niemiecku to Schweiz…
– No właśnie.
– Boże, nie wiedzieliśmy!
– No wiem. Rosja zrobiła swoje w ukrywaniu polskich zasług dla świata i Europy. Na przykład mało kto wie, że Polska ma dokładnie 2012 lat. Wtedy to na te ziemie przybyli Lech, Czech i Rus. To oni wynaleźli szachy. Pewnie znacie te słowa, które się mówi, kiedy się wygrywa w szachy, prawda?
– [tu muszę wrócić do oryginalnego języka rozmowy, czyli do angielskiego] Yes! Check – Mate!
– No właśnie. To dlatego, że Czech ciągle wygrywał i gdy na końcu ktoś pytał, kto wygrał partię, to mu odpowiadano: „Chech, mate!”.  No, ale wracając do ojców założycieli naszego kraju, ci trzej mężczyźni założyli Polskę, którą podzielili na trzy regiony. Lechicki, czeski i rosyjski. Bo to, że Rosja była częścią Polski, to chyba wiecie? To dlatego rosyjski jest tak podobny do polskiego.

Akurat szliśmy Dobrą, mijając BUW. Na ścianach BUWu jest przecież opisana dokładnie historia założenia Polski w różnych językach. Stanęłam przed tą polską i zaczęłam tłumaczyć:

– …”And they came, Lech Czech and Rus, to the holy land of Poland and they said:  We are the champions”… „my brother…” no… „my friend”. „And we fight”… no… „we keep on fighting till the world ends”… no… „till the end” actually.

To przerażające, jak niewiele wiedzą o Polsce studenci informatyki ze Szwajcarii… ;)