Wyzwanie

Poniedzialkowa impreza w jednym z warszawskich klubów. Stoję przy barze, sączę tradycyjnie whisky on the rocks, rozmawiam z przyjaciółką i kolegami z pracy (tak tak.. w pracy jestem tym razem, choć trochę z rozpędu :)). Podchodzi facet.

– Ja do pani.
– Słucham – uśmiecham się do niego.
A on nic. Patrzy. Uśmiecha się i staje przy barze, oddzielając mnie od znajomych.
– Słucham? – ponaglam.
On wciąż nic, tylko się uśmiecha.
– A może jednak nie do mnie tylko do baru?
– A może połączymy jedno z drugim – uśmiecha się znacząco, choć ja tego znaczenia nie rozumiem… – Sławek jestem.
– Seg.
– Tak…
– Chciałeś o coś spytać?
– No możemy porozmawiać.
– Owszem, możemy. – czekam niecierpliwie na pytanie/zagajenie/komplement/obelge, które jednak nie nadchodzą. W końcu rzucam – a może po prostu chcesz mnie poderwać? 
– Nie… Podrywać to mogą przystojniacy. Ja nie jestem przystojniakiem.
– To fakt. Ale to nie ma najmniejszego znaczenia. Wygląd się nie liczy u faceta. U kobiet tak, ale u mężczyzn liczy się mózg.
– Jaka Ty inteligentna jesteś… – facet rozpływa się w moich słowach.
– Słuchaj, oszczędzę ci czas… – zaczynam, ale przerywa mi.
– Nie. Nie rób tego.
– Tak, wiem, nikt nie chciałby tego usłyszeć, ale…
– Nie rób tego…
– Muszę, to silniejsze ode mnie. Nie masz szans na poderwanie mnie. Przykro mi. Miło się "rozmawiało", ale wracam do znajomych.

Znacząco uśmiecham się i odwracam. Zaczynam rozmowę z przyjaciółką. Ale facet nie poddaje się. Co chwila zaczepia, coś mówi, prawi jakieś wyrwane z kontekstu komplementy, dotyka, generalnie jest natarczywy i namolny… W końcu nie wytrzymuję i biorę go na bok. 

– Sławku,  chciałabym, abyś uważnie mnie wysłuchał. Nie gadaj, nie lekceważ mnie. Wysłuchaj tego, co mam do powiedzenia i, o ile Twoja szara komórka jest w stanie to zanotować, przemyśl to sobie jutro na trzeźwo. To będzie najlepsza rada, jaka Ci się przyda na przyszłość, gdy znów będziesz startował do jakiejś laski. Gotowy? To słuchaj: NIGDY, ale to przenigdy nie tłumacz sobie własnego niepowodzenia wyglądem. Ty nie przegrywasz dlatego, że jesteś brzydki. Przegrywasz dlatego, że nie masz mózgu. Dziękuję. Kurtyna. Nie mam nic więcej do powiedzenia. 

Facet stał chwilę bez ruchu. Moment szoku dał mi na tyle dużą przewagę, że zdążyłam wrócić do znajomych. I wtedy od do mnie znów podszedł i powiedział: 

– Co, boisz się wyzwania?